☆☾☁~Rozdział 9
- Ryjówcza Gwiazdo... - Wydukał kocur. - Mogę to wytłumaczyć!
Burzowa Łapa przycupnął przy swoim przywódcy ze strachem w oczach. Przywódca widocznie się tym nie przejął, jego pysk był zasłonięty w cieniu drzew, a oczy zamglone.
- Wiesz, że ci przebaczę, i przyjmę twoją koleżankę do klanu. - Miauknął stanowczym głosem. - A jak ona się nazywa?
Zapytał się, wskazując ogonem na Wiśnię, która usiadła na poboczu polanki. Wpatrywała się raz w Burzową Łapę, a raz w jej nowego przywódcę - Ryjówczą Gwiazdę. W jej oczach lśniły niepewne wyblakłe iskierki, kiedyś zawsze radosne, teraz wyblakłe i wystraszone nowym klanem.
- Nazywa się Wiśnia. - Miauknął Burzowa Łapa, przywołując ją machnięciem ogona.
Posłusznie przydreptała przez polankę do nich. Usiadła koło Burzowej Łapy, tuląc się do niego ze strachem w oczach. Machała też lekko ogonem. Pod wzrokiem przywódcy, skuliła się.
Jeśli Ryjówcza Gwiazda przyjmie Wiśnię, to będzie już uczniem?
- Wiśnio, ile masz księżyców? - Zapytał się Ryjówcza Gwiazda.
Wiśnia popatrzyła na niego.
- Mam.. cztery księżyce... - Odmiauknęła niepewnie.
Ryjówcza Gwiazda popatrzył się na nią. Po chwili odwrócił wzrok, i podszedł cicho do złocistej karmicielki - Turzycowego Maku. Widocznie zapyta się jej czy przyjmie Wiśnię na jakiś czas do żłobka. Niecierpliwe spojrzał na młodą kotkę, zobaczył że jej determinacja nadal nie opadła. Ucieszył się, i przysunął się bliżej Wiśni, i wyjaśnił jej kodeks wojownika, i kilka innych rzeczy.
- Wiesz, powiem ci coś. - Miauknął. - Jeśli chcesz żyć w lesie, musisz przestrzegać kodeksu wojownika. pierwsze to; Broń swojego klanu, nawet kosztem swojego życia, Nie poluj na terenie innego klanu ani na niego nie wkraczaj, Starsi i kocięta muszą być nakarmieni przed uczniami i wojownikami, Zwierzyna zabijana jest tylko po to, by się nią pożywić, Kocię musi osiągnąć wiek przynajmniej sześciu księżyców aby rozpocząć szkolenie. - Wyrecytował z pamięci.
Dostrzegł że kotka rozszerza oczy, zrobiła kwaśną minę, i zastanowiła się głęboko nad słowami starszego kocura. A może jednak chce wrócić do życia jako pieszczoch? Nie! Przecież nie może już się cofnąć! Burzowa Łapa przekrzywił się. Nie powinien jej tego mówić.
- Co to Klan Gwiazdy? - Zapytała Wiśnia.
Klan Gwiazdy ; to zmarli przodkowie, i potomkowie klanów. Jako kociak, myślał że to tylko wymyślone bajki, lecz gdy podczas mianowania na ucznia, poszedł do Księżycowego Kamienia na terytorium Klanu Rzeki.. Sam spotkał Klan Gwiazdy, spotkał go też gdy dali mu drugie życie.
Już miał odpowiedzieć, gdy przywódca uroczyście wrócił do dwóch kotów. Usiadł i zmrużył oczy do szparek. Pewnie teraz nada Wiśni imię klanowe..
- Wiśnio, za trzy księżyce zostaniesz uczniem, a teraz pójdziesz do żłobka, wraz z Turzycowym Makiem. - Miauknął.
Wiśnia przytaknęła głową, i podreptała w kierunku złocistej karmicielki, ona zaś polizała ją w uszy i wymieniła kilka słów z Wiśnią. Oczy Wiśni zaświeciły, i od razu popędziła do żłobka. Burzowa Łapa poruszył wąsami z rozbawieniem. Nagle przyszła mu niespodziewana myśl. Jeśli Wiśnia zostanie za dwa księżyce uczniem, a on za księżyc wojownikiem... To może zostać jej mentorem! Zadowolony ze swoich myśli, pobiegł za przywódcą do jego legowiska.
Gdy wchodził, pochylił głowę, i pozdrowił miauknięciem Ryjówczą Gwiazdę. Podszedł do przywódcy, i rozsiadł się na skraju zagłębienia.
- Ryjówcza Gwiazdo. Mam dla ciebie prośbę. - Zaczął Burzowa Łapa. - Za dwa księżyce zostaje wojownikiem, a Wiśnia za trzy księżyce zostanie uczniem. - Miauknął. - Czy będę mógł zostać jej mentorem?
Z cienia wysunął się pysk, widocznie nad czymś rozmyślał. Teraz pewnie nad jego słowami. Ryjówcza Gwiazda zastrzygł uszami, i kiwnął mu krótko głową. Tak! zostanę jej mentorem!
- Oczywiście że możesz, chociaż... Myślałem już, że jej mentorem zostanie Bursztynowa Noga, ale jak chcesz, zostań jej mentorem. - Miauknął przerywając w kilku słowach.
Lodowate spojrzenie Bursztynowej Nogi pełne nienawiści, i zazdrości, ukłuło Burzową Łapę w serce. Bursztynowa Noga na pewno teraz próbuje się zaprzyjaźnić z Wiśnią, ponieważ zobaczył go kierującego się do żłobka. Zaszurał zadowolony pazurami po gładkiej kamiennej ziemi, kiwnął głową Ryjówczej Gwieździe na pożegnanie, i wyszedł z legowiska przywódcy.
Wychodząc, dostrzegł brązowego kocura bawiącego się z kociakami Cedrowego Maku. Z nim bawiły się Szczawik, Ostrokrzewinka i.... Wiśnia! Przyrodnie rodzeństwo Wiśni skakało na machający ogon Bursztynowej Nogi, a Wiśnia właśnie przygotowywała się do skoku na rozproszonego kociakami młodego wojownika. Wzburzyła kurz, gdy pobiegła schylona pod łapy Bursztynowej Nogi. Kocur wrzasnął zaskoczony, i stracił równowagę, a Wiśnia skoczyła na niego i łapami ze schowanymi pazurami młóciła mu brzuch, wojownik zamruczał z rozbawienia, gdy kotka przewróciła się na dwa kociaki, które przyglądały się zaciekawione walce ich siostry.
Wiśnia wstała, i wtedy zobaczyła idącego w jej stronę Burzową Łapę. Kocur powolnym krokiem szedł w ich stronę, kierując pełne nienawiści spojrzenie na Bursztynową Nogę. W tym samym czasie wojownik otrzepywał swoją brązową sierść z kurzu, który leżał na wysuszonej ziemi, a wstając dostrzegł też ucznia, więc rzucił mu triumfalne spojrzenie z błyskiem w oczach.
Burzowa Łapa strzepnął mu ogonem, i podszedł do Wiśni. Pochylił się nad nią, i pogratulował jej udanej walki mrucząc, chociaż nadal kierował swój wzrok na Bursztynową Nogę. Nie ufał mu. Co jeśli Wiśnia go polubi? Co on znowu będzie knuł? Próbując zachować się jak wojownik, pochylił głowę, i pozdrowił Bursztynową Nogę cichym miauknięciem.
- Dzień Dobry, Bursztynowa Nogo. - Przywitał się chłodno. - Czyż to nie jest piękny dzień na polowanie? Podobno spałeś prawie cały dzień w legowisku.
Strzepując ostatnie kępki kurzu, Bursztynowa Noga zmrużył oczy i starając się nie syknąć, miauknął;
- Dzień dobry. - Miauknął. - Dobry pomysł, Burzowa Łapo. Ty powinieneś odpocząć w swoim legowisku, prawda? Twój mentor podobno wysyła cię na nocny patrol.
Burzowa Łapa pochylił się z udawanym szacunkiem głowę, i odwrócił się od Bursztynowej Nogi. Na pożegnanie cicho podszedł do Wiśni, i polizał ją po uszach.
- Do widzenia, Wiśnio. - Wymruczał. - Idę odpocząć, dostałem taki rozkaz od Bursztynowej Nogi.
Prawie powstrzymał się od palnięcia obrażających słów na temat wojownika, ale powstrzymał się, ponieważ Wiśnia zyskała zaufanie do niego, i Burzowa Łapa pomyślał że może Bursztynowa Noga się zmieni. Wątpił w tą myśl, ale nie opuścił go duch nadziei. Może jednak?
Wiśnia kiwnęła mu głową, i odeszła w głąb żłobka za swoim rodzeństwem. Popatrzyła się jeszcze na Burzową Łapę, który siedział przy żłobku wpatrując się w nią. Burzowa Łapa odwrócił wzrok, i wstał z miejsca. Ostatnim spojrzeniem spoglądnął na żłobek, i poszedł ciężko do legowiska uczniów. Niechętnie przeszedł przez opustoszałe legowiska do najcichszego miejsca, a zarazem jego ulubionego. Gdy dotarł, usiadł ciężko na legowisku, a z niego wyleciała mała gałązka, na której były dziwne kreski. Dziwne... Co to za patyk? Przez dłuższą chwilę, Burzowa Łapa, przyglądał się patyczkowi, aż wziął ją do pyska, i poszedł na polankę za legowiskiem uczniów. Wziął zamach, i wyrzucił ją daleko w wysoką trawę. Zmrużonymi oczami, patrzył jak gałązka przygniata trawę, a ona ugina się pod jego ciężarem. Po chwili znikła Burzowej Łapie z oczu, została uwięziona na zawsze w tamtej gęstej roślinności. Burzowa Łapa poczuł dreszcz niepokoju. Co jeśli ten patyk to była przepowiednia lub znak dla niego? Muszę.. po niego pójść.
Wilgotna trawa muskała go po sierści, gdy szedł z powrotem po dziwny patyk. Długo jeszcze poszukiwał patyka, do momentu, aż poczuł dziwne ułożenie ziemi.
Patyk!
Z zadowoleniem schylił się, i podniósł wilgotny od trawy patyk. Poczuł w pysku jego odrażający zapach starości i wilgotności. Wzdrygnął się, ale postarał się o tym nie myśleć. Poczłapał przez trawę kierując się w stronę legowiska uczniów. Wejście do legowiska uczniów było mniejsze niż zwykle, widocznie wypadły gałązki wzmacniające. Trzeba poprosić kilka uczniów, aby oni pomogli Burzowej Łapie w odbudowie legowiska. Burzowa Łapa schylił się, i wszedł powoli do legowiska. Pod łapami poczuł miękki mech, gdy usadowił się na swoim miejscu. Pewnie kilka uczniów zmieniło posłania. Wciągnął ciężkie powietrze, i powoli położył koło siebie patyk. Czy to znak? Patyk wyglądał na bardzo wiekowy; miał postarzałą korę, i wyorane pazurami kreski. Burzowa Łapa przyglądał się chwilę, a po chwili zamknął oczy, i zwinął się w kłębek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro