Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☆☾☁~Rozdział 10

Burzowa Łapa kroczył spokojnie po poszyciu lasu. Był na wieczornym patrolu, właśnie sprawdzali granicę Klanu Burzy z Klanem Rzeki. W dolinie na dole, płynęła rzeka, w której Burzowa Łapa kiedyś się prawie utopił. Uratowała go Błękitna Łapa, wyciągnęła go z wody, i dwa koty zakochały się w sobie. Teraz Burzowa Łapa wypatrywał kotki, ale jej nigdzie nie zobaczył w pobliżu granicy. Zrezygnowany opuścił głowę, i pobiegł za oddalającym się patrolem w kierunku Granicy z Klanem Nocy.

Grupka patrolowa szła opuszczoną ścieżką długonogich w stronę drogi piorunów oddzielającej granicę Klanu Burzy i Klanu Nocy. Droga piorunów zawsze była cichsza późnym wieczorem. Lekki wiatr mierzwił futra kotów, a liście zaszeleściły pod łapami kotów. Kilka kotów wyszło do przodu, i oznaczyli granicę klanów. Wtedy usłyszeli szelest zarośli z prawej strony swojego terytorium. To był nieznajomy kot.

- Czy to samotnik? - Pisnął cichy głosik młodej wojowniczki.

- Nie, raczej kot z Klanu Nocy - Warknął inny głęboki głos z tyłu grupy. - Pewnie poluje na naszym terytorium.

Płomienno rudy kocur wyrwał się do  przodu, prawie przewracając inne koty. Gdyby nie inny wojownik z Klanu Burzy, rudawy kocur - Lwi Ogon, skoczył by na intruza alarmując cały las. 

- Lwi Ogonie! - Syknął Pajęczy Plusk, jeżąc się na starszego wojownika. - Nie możesz na niego skoczyć! Co jeśli patrol Klanu Nocy jest w pobliżu?

Lwi Ogon wymamrotał coś pod nosem, i wycofał się do krzaków. Krzaki zaszeleściły, i ugięły się pod kocurem.

- Gdzie on idzie? - Pajęczy Plusk odwrócił głowę w stronę krzaków.

Przyglądający się temu Burzowa Łapa, zastrzygł uszami. Lwi Ogon zaraz zaatakuje intruza, nie zważając na uwagę młodszego wojownika. Dobrze o tym wiedział, bo gdy znalazł tajemniczą gałązkę, jego słuch bardzo się wyostrzył, i słyszał dźwięki dochodzące nawet z kilkunastu długości ogonów lisich. Powiedzieć im że Lwi Ogon zaatakuje Kota z Klanu Nocy? Znowu Burzowa Łapa wiedział, że to kocur z Klanu Nocy. Raczej to jest wiadome. Ich smród można wyczuć na dużą odległość.

Burzowa Łapa postanowił nie mówić, bo będzie zabawniej, a uczeń od wieków nie widział prawdziwej walki. Niezauważalnie wymknął się z zarośli, i przysiadł z wyczekiwaniem w kępie paproci. Siadając, znalazł szare pióro gołębia, które utkwiło głęboko w ziemi. Burzowa Łapa chwycił zębami pióro, i wyciągnął je. Po powrocie pobawię się nim z kociakami Miedzianego Potoku. 

Zastrzygł uchem, gdy usłyszał wrzask wojenny Lwiego Ogona. Z rozbawieniem poruszył wąsami, i wysunął pysk do przodu, aby dokładnie widzieć walkę dwóch kotów. Mała czarno krucza sylwetka wypadła z krzaków z piskiem. Wtedy Lwi Ogon skoczył nie zważając uwagi na rozmiary kociaka. Kociak uderzył ciężko o ziemię, i próbował uwolnić się od cztery razy większego napastnika od niego. Burzowa Łapa rozszerzył oczy. Przecież to mały kociak!

Z rozpędem wyskoczył z krzaków, i skoczył na wojownika, ostrymi zębami chwycił rudego kocura za kark, i odrzucił go w krzaki. W oczach Lwiego Ogona płynął zimny ogień, z nienawiścią patrzył się jak Burzowa Łapa delikatnie podnosi małego kociaka, i kieruje się w stronę obozu. Kiwnął głową patrolowi, i odszedł do lasu. 

Burzowa Łapa szedł spokojnie niosąc wiercącego się kociaka Klanu Nocy. Mały kociak bezwładnie wił się w pysku ucznia, nie mogąc się uwolnić, i pobiec w nieznany mu las. Czując to, Burzowa Łapa zacisnął mocniej zęby na kruczej sierści malucha. Kocurek pisnął, i uświadamiając sobie że nie ucieknie, zwisł w pysku Burzowej Łapy.

Burzowa Łapa pamiętał kodeks wojownika, ich kodeks jest inny. Można ukraść kociaka innego klanu, gdy on zapuści się na terytorium innego klanu. Kociak jest wtedy uznawany za kociaka klanu który go znalazł, jeśli klan kociaka pozwoli, i nie wygra po dwóch próbach napaści na klan. Będziemy mieli nowego kociaka w zapasie.

Schodząc do obozu, Burzowa Łapa położył delikatnie kociaka przy żłobku. Nadal przytrzymując go łapą, aby nie uciekł z obozu. Burzowa Łapa schylił się, i zawołał młodą karmicielkę.

- Jaśminowa Sadzawko? - Miauknął.

Na zawołanie, Jaśminowa Sadzawka wyszła powoli ze żłobka, i zobaczywszy małego kociaka, trąciła go swoim nosem. 

- Burzowa Łapo? Co to za kociak? - Jaśminowa Sadzawka powoli schwytała czarnego kocurka za kark, i weszła pod dach żłobka.

Po raz pierwszy Burzowa Łapa przyglądnął się dokładnie kociakowi; Mały kruczo czarny kocurek, kociak Klanu Nocy. Na łapkach miał szaro rude plamki, a na kocie oko miał z cztery księżyce.

- Kociaku, - Zaczął Burzowa Łapa. - Jak się nazywasz?

Szurając swoimi łapkami, niespokojny kociak wymamrotał;

- Mam na imię Wyżek. - Kociak pochylił głowę. - I jestem z Klanu Nocy.

Wyżek wyszczerzył małe ząbki w grymasie.

- Widać już skąd ten smród. - Wymruczała karmicielka z rozbawieniem. - Chodź Wyżku, zapoznam cię z kociakami ze żłobka.

 - I wyczyszczę z tego smrodu. - Dodał w myślach Burzowa Łapa.

Co jeśli Klan Nocy na nas napadnie? Na pewno. Przecież ukradłem im kociaka! Mamy przewyższenie liczbowe! Nawet jeśli zaatakuje nas cały Klan Nocy. Burzowa Łapa westchnął, i przecisnął się przez karmicielki i kociaki do Wyżka, i Jaśminowej Sadzawki. Schylając się, dostrzegł oba koty spokojnie leżące koło siebie, Wyżek przytulił się do brzucha przyrodniej matki, i cicho pochrapywał.

- Jaśminowa Sadzawko? - Miauknął cicho. - Powiedzieć Brzozowemu Nosowi o kociaku?

Zaspana kotka zmrużyła oczy, i przytaknęła głową. Polizała Wyżka po uszach, i mrużąc oczy przyglądała się dumnie kociakowi. 

Burzowa Łapa przytaknął głową, i wycofał się ze żłobka starając się nie obudzić śpiących kotów. Po wyjściu, skierował się w stronę skalistej półki. Tam Brzozowy Nos - Zastępca przywódcy, i ojciec przyszłych kociaków Jaśminowej Sadzawki, wylegiwał się przy wejściu do legowiska Ryjówczej Gwiazdy. Kocur miał przymknięte oczy, a gdy zobaczył wychodzącego ze żłobka ucznia, zerwał się ze skały, i z iskierkami w oczach podbiegł do niego.

- Burzowa Łapo! Jakieś wieści ze żłobka? - Zastępca przywódcy pochylił głowę. - Czy u Jaśminowej Sadzawki wszystko dobrze?

- Dzień Dobry, Brzozowy Nosie. - Skinął głową Burzowa Łapa. - Mam dobre wieści.

Brzozowy Nos zastrzygł uszami, i przykucnął na kępie trawy, a ona niezdarnie złamała się.

- Dzisiaj na patrolu kociak z Klanu Nocy wszedł na nasze terytorium. - Zaczął uczeń. - Zaniosłem go do obozu, i teraz śpi w żłobku z Jaśminową Sadzawką. Chyba zostanie u nas już na zawsze, chyba że Klan Nocy zaatakuje nas.

Zastępca radośnie zamruczał, i polizał Burzową Łapę po uszach. Oddalił się w stronę żłobka radośnie podskakując. Burzowa Łapa mrugnął okiem, i poszedł za Brzozowym Nosem. Docierając schylił się, i stawiając wysoko łapy, doszedł do miejsca Jaśminowej Sadzawki. Brzozowy Nos pochylił się nad kociakiem, i wymruczał niesłyszalne Burzowej Łapie słowa. Pewnie mówi że jest jego ojcem.

- Wyżku! - Zamruczał jego przybrany ojciec. - Nazywam się Brzozowy Nos, i jestem zastępcą przywódcy w Klanie Burzy. Będę też twoim ojcem.

Mały kociak spojrzał swoimi zielonymi oczami na przybranego ojca. Pewnie zaznajamia się z jego wyglądem, i zapachem. Wyżek zamrugał oczami, a w nich pojawiły się czułe iskierki, podszedł do przybranego ojca, i otarł się o jego łapy mrucząc. Brzozowy Nos usiadł, i radośnie zamachał ogonem. 

Burzowa Łapa odetchnął z ulgą, przynajmniej Wyżek nie będzie chciał wrócić do Klanu Nocy. Ostatnim spojrzeniem zobaczył Wyżka i jego rodziców, którzy siedzieli przy nim, i z czułością patrzyli się na swojego kociaka. Błękitne oczy Brzozowego Nosa spojrzały na siedzącego ucznia. Mrugnęły, a Burzowa Łapa posłusznie wyszedł ze żłobka patrząc po drodze na zaciekawione kociaki nowym kolegą.

Wychodziwszy ze żłobka, Burzowa Łapa dostrzegł Mulisty Kwiat kierującą się w jego stronę. Siostra Bursztynowej Nogi, o wiele łagodniejsza, i mniej ambitniejsza niż on. Burzowa Łapa bardzo ją lubił ze względu na pozytywne postawienie do wszystkich z klanu. 

- Cześć Mulisty Kwiecie! - Przywitał się. - Widziałaś nowego kociaka?

Mulisty Kwiat zamrugała z zaciekawieniem, i posłała Burzowej Łapie pełne wdzięczności spojrzenie. Pewnie lubiła kociaki, a może nawet chciała zostać matką jednych z nich!

- Na pewno jest piękny. - Zamruczała kotka.

Pożegnała się, i zaglądnęła do żłobka. Popatrzyła się jeszcze na Burzową Łapę, i weszła do żłobka z wysoko ustawionym ogonem. Burzowa Łapa nastawił uszy, gdy usłyszał ciche miauknięcia. Niestety nie mógł rozpoznać słów, chociaż dostał od tajemniczej gałązki bardzo dobry słuch. Jeszcze usłyszał dziwne jęki dochodzące ze żłobka. Starał się dowiedzieć co się stało, ale i tak bez namysłu pobiegł do legowiska medyczki.

Przedarł się przez pędy, które rosną przed wejściem do legowiska medyczki. Odetchnął, gdy zobaczył medyczkę, która widocznie uzupełniała zapasy na porę nagich drzew, a ona przyjdzie za kilka księżyców. Zobaczywszy Burzową Łapę, uczeń medyczki - Wróbla Łapa podszedł spokojnie do niego z pyskiem pełnym wrotyczu.

- Burzowa Łapo? Czegoś potrzebujesz? Ostatnio często tu zaglądasz. - Miauknęł niewyraźnie przez liście w pysku.

Uczeń szybko opowiedział o dziwnych dźwiękach ze żłobka. A Wróbla Łapa szeroko otworzył oczy, i zawołał medyczkę;

- Pierzasta Chmuro! - Zawołał. - Burzowa Łapa powiedział że Jaśminowa Sadzawka rodzi!

Burzowa Łapa stał jak zamurowany, gdy usłyszał tą wiadomość. Jaśminowa Sadzawka rodzi?

- Myślałam że zacznie rodzić później! - Pierzasta Chmura z rozpędem wypadła ze szczeliny, gdzie trzymają zapasy ziół.

Trzy koty wypadły hukiem z legowiska medyczki. Burzowa Łapa biegł z samego tyłu, a medyczka z uczniem biegli przodem. Pobiegli szybko do żłobka, i nie zważając uwagi na ostre kolce, przedarli się do Jaśminowej Sadzawki.

Na miejscu stał przerażony partner karmicielki - Brzozowy Nos, a do jego łap tulił się ich syn - Wyżek. Kilka innych karmicielek podeszło do niej, i opowiadało jak to przy porodzie, a ich kociaki wychylały się aby zobaczyć co się dzieje. Dwa koty odsunęły innych ciekawskich od młodej karmicielki, i zaczęli działać.

Ciało Jaśminowej Sadzawki wstrząsnął kolejny skurcz, a młoda karmicielka  zadrżała z wysiłku.

- Wróbla Łapo! Połóż swoją łapę na ciele Jaśminowej Sadzawki! - Pierzasta Chmura chwyciła zębami łapę swojego ucznia, i położyła ją delikatnie na wielkim brzuchu karmicielki.

Pierzasta Chmura pochyliła się nad Jaśminową Sadzawką, i zachęcała ją do dalszej współpracy. Burzowa Łapa wychylił się z tłumu, i dostrzegł małą ciemno brązową główkę dopiero co narodzonego kociaka. Nagle inna karmicielka doskoczyła do małej, i przegryzła błonę, w której tkwiła wiercąca się koteczka. Jego matka - Wierzbowy Pysk, lizała językiem sierść kotki w drugą stronę. Dlaczego w drugą stronę?

- Wierzbowy Pysku. - Usłyszał głos innej karmicielki. - Dlaczego liżesz małą w drugą stronę?

Burzowa Łapa ucieszył się, że znalazł tak szybko odpowiedź na swoje pytanie. Zastrzygł uszami w stronę swojej matki czekając na odpowiedź.

- Rozgrzeje to malucha, i ułatwi oddychanie. - Miauknęła jego matka.

Znowu usłyszał zawodzenie Jaśminowej Sadzawki.

- Dobrze sobie radzisz! - Pocieszała ją medyczka. - Za chwilę urodzisz następnego kociaka! Trzymaj tak dalej!

Burzowa Łapa poczuł nowy ciepły zapach, pewnie kociaka.

- To kotka! Dasz radę Jaśminowa Sadzawko! - Wymruczała medyczka przegryzając błonę.

Kotka była jasna, w ciemniejsze pręgi. Jej malutkie łapki wymachiwały w różne strony, a ona sama dawała oznaki życia piszcząc na cały żłobek.

- Ja bym ją nazwał piszczak. - Wymamrotał jakiś kociak z tyłu żłobka.

- Jesionku! Bądź milszy! - Upomniała go matka.

Pierzasta Chmura przesunęła łapą kotkę w bok, aby zrobić miejsce dla następnych kociaków.

- To ostatni kociak, przyj dalej.

Jaśminowa Sadzawka jęknęła, i urodziła ostatniego kociaka. Karmicielka odetchnęła z ulgą, i dumnie popatrzyła się na swoje kociaki. 

- Idź spać, Jaśminowa Sadzawko. - Poradził jej partner ocierając się o nią. - Urodziłaś mi trzy zdrowe kociaki.

Pierzasta Chmura wraz z Wróblą Łapą ogrzewali kocięta. 

- Urodziłaś trzy zdrowe kociaki, dwa kocurki, i jedną kotkę. - Wymruczała radośnie Pierzasta Chmura kładąc koło niej jej kocięta.

Wyżek zrobił niepewny krok do przodu, i powąchał kocięta. Wtedy jego oczy wypełniła radość, i zaczął skakać przy małych śpiących kociętach. Przyrodnie rodzeństwo Wyżka, to jedna jasna kotka w ciemniejsze pręgi z rudymi długimi uszami, urodziła się druga, Ciemnobrązowy kocurek z kremowymi łapkami i jasnym ogonkiem, urodził się pierwszy, i ostatni czarno rudy kocurek z nakrapianą sierścią.

- Czy nakrapiany może nazywać się Jarzębinek? - Zapytał się entuzjastycznie Wyżek.

Brzozowy Nos popatrzył się na niego rozważając propozycję, a gdy miał już odpowiedzieć wtrąciła się Jaśminowa Sadzawka.

- Oczywiście Wyżku, to piękne imię. - Zgodziła się.

Karmicielka westchnęła, i popatrzyła się na swoje nowonarodzone kociaki. Wtedy jej przybrany syn Wyżek podszedł do Jarzębinka - Nakrapianego kocurka, i polizał go różowym języczkiem po głowie. Jarzębinek pisnął, i przewrócił się na drugą stronę. Nagle przerwał im Brzozowy Nos.

- Myślę, że imię dla ciemnobrązowego kocurka to będzie Lodowatek. - Miauknął. - Ze względu na jego kolor oczu.

Jego partnerka kiwnęła mu głową, a ona sama wybrała imię ostatniego kociaka.

- Myślę że imię tej kotki to będzie Brzózka. - Jaśminowa Sadzawka popatrzyła czule na śpiącą kotkę. - Ma podobną sierść do brzozy.

Trzy nazwane kociaki; Jarzębinek, Lodowatek i Brzózka, spały wygodnie na posłaniu z mchu, i gęsich piór, a czwarty kociak; Wyżek, usiadł przy rodzeństwu, i z dumą przyglądał się im. 

A przyglądający się im cały czas Burzowa Łapa, spokojnie zasnął na wolnym posłaniu w żłobku. Oby nie zajął miejsca żadnej z karmicielek! Obracając się na drugą stronę, otworzył lekko prawe oko, i dostrzegł Wiśnię, która nie odrywając od niego wzroku, położyła się w posłaniu. Burzowa Łapa nie zwrócił na to zbytnio uwagi, i poszedł spać.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro