Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15: Rozmyślania

Moje serce na chwilę przestało bić. Co? Oczy Liliowego Kwiatu stały się szklane. Po chwili uciekła do legowiska medyka. Nikt nic nie powiedział. Nawet nie poruszył.

-Liliowy Kwiecie, czekaj!- krzyknąłem za nią, ale usłyszałem tylko szloch, a po chwili głośny krzyk:

-Nie chcę cię znać!

Spuściłem głowę. Czemu to zawsze ja jestem idiotą? Piaskowa Burza udała się do swojego legowiska. Wszyscy patrzyli się w przestrzeń, próbując zrozumieć co tu się właśnie stało. Ja sam nie mogłem w to uwierzyć, a przecież widziałem i słyszałem to na własne uszy. Sam nie mogąc przeżyć tego, wyszedłem z obozu.

Zastanawiałem się, gdzie iść. W końcu zdecydowałem, że pójdę na rzekę. Tam, będę mógł w spokoju pomyśleć. Jak wymyśliłem, tak zrobiłem. Patrzyłem się w swoje odbicie. Szukałem jakiegoś sensownego rozwiązania z zaistniałej sytuacji. Po chwili do moich uszu doszły tupot łap. Odwróciłem się. Na przeciw mnie, stał Płomienne Serce. Patrzył na mnie wściekle.

-Jak mogłeś!- warknął na mnie.

-O co ci chodzi, Płomienne Serce? - udawałem idiotę.

-Nie udawaj głupiego! O twoją zdradę z Piaskową Burzą!

-Następny- prychnąłem - To nie ja odszedłem z Klanu Pioruna, na dwa księżyce.- zadrwiłem.

-Ale ty doprowadziłeś do śmierci swoich dzieci!

,,O nie. Teraz to przesadził"- czułem, że za chwilę eksploruje.

-NIE CHCIAŁEM, ŻEBY TO SIĘ STAŁO, A PO DRUGIE LILIOWY KWIAT NIC! MI! NIE! POWIEDZIAŁA! - wrzasnąłem na niego tak głośno, że chyba przepłoszyłem całą zwierzynę w okolicy.

-Nie poznaje cię, Sprytna Wichuro - miauknął niedowierzajaco.- Kiedyś byłeś bardzo ciekawy i spokojny. Dobrze szkoliłeś Prędką Łapę... I nagle ci się odwidziało! Stałeś się głupim, zarozumiałym, niecierpliwym egoistą!

-Jestem twoim ojcem, więc uważaj na słowa!

Teraz to on nie wytrzymał. Jego oczy zapłonęły furią.

-Nigdy nie byłeś i nie jesteś moim ojcem. Liliowy Kwiat także. Ale to ona mnie wychowała. Na porządnego ucznia, a teraz wojownika. A ty? Z moim wychowaniem nic wspólnego nie miałeś! Wolałeś się uganiać, za jakimś głupim i nieistniejącym Klanem Mroku! A poza tym, to przez ciebie nie żyje Luna! Ty odpowiadasz za jej śmierć!

Słowa kocura odbijamy mi się echem w głowie. Zabolało. Bardzo. Poczułem uścisk w żołądku i ukłucie w sercu.Nawet sam nie wiem, kiedy po moim policzku spłynęło kilka niekontrolowanych, pojedynczych łez. Mina kocura zmieniła się się. Kiwał głową na lewo i prawo, prawdopodobnie usiłując mnie przeprosić, ale z jego gardła nie padło żadne słowo.

~Sprytnaaa Wichurooooo! Jesteś wściekły. Zabij go. Zniszcz kota, który cię rani. Poczujesz się lepiej... Masz idealne miejsce na zabójstwo. Żadnych świadków. Dalej. Zrób to! ~

-Odwal się!- powiedziałem na głos.

Płomienne Serce posłał mi wściekłe spojrzenie.

-Z przyjemnością- syknął i poszedł.

,,Do jasnego Klanu Gwiazdy! To nie do niego było"- pomyślałem.

Dalej czułem złość, więc poszedłem dalej za rzeką. Szedłem tak, aż w końcu doszedłem do Słonecznych Skał.

Patrzyłem się w wodę. Moją uwagę jednak zwrócił szelest liści. Wskoczyłem w krzak i przyjąłem pozycję bojową. Szary kształt przepłyną przez rzekę i zatrzymał się. Uniosłem delikatnie zad, nieco wyżej i skoczyłem. Wylądowałem prosto na grzebiecie... Szarej Pręgi!

Zrzucił mnie z siebie i wyciągnął pazury. Po chwili je schował, gdyż mnie rozpoznał.

-Sprytna Wichuro! Myślałem, że to jakiś wróg.

-Wybacz- mruknąłem zawstydzony- sądziłem, że Klan Rzeki podbiera nam zwierzynę.

-Nie - zaśmiał się- na razie jeszcze mamy. Stało się coś?

Popatrzyłem na niego smutno.

-I to nie jedno.

-Zamieniam się w słuch - dawny członek Klanu Pioruna usiadł i nadstawił uszy.

-Jakieś kilka dni temu zaginął Lwia Gwiazda. Dosłownie w dzień zgromadzenia zniknęła także Bursztynowa Łapa. Ogniste Serce nie dość, że pełni rolę zastępcy, to teraz dodatkowo musi robić za przywódcę.
Nakrapiany Liść popełniła samobójstwo - w tym momencie Szara Pręga mi przerwał.

-Co? Kiedy?

-Wróciliśmy ze zgromadzenia i znaleźliśmy jej ciało.

-A czemu miałaby sama się zabić? - patrzyłem na niego zdziwiony, aż mi się przypomniało. Przecież wojownik nie wiedział, o czym mówię.

-Otóż Nakrapiany Liść miała kocięta z Ognistym Sercem. Ale jako kot medyk, nie może mieć kociąt. Wydała to przed całym Klanem Pioruna. Później zginęła Złoty Kwiat...- kocur znowu mi przerwał .

-Tak, o tym słyszałem.

-Byłeś tam wtedy?

-Nie. Lamparcia Gwiazda stwierdziła, że mogę ich zdradzić, więc nie puściła mnie z nimi.

-Następnego dnia, pokłóciłem się z Muszlową Łapą i to tak skutecznie, że udał się dzisiaj na trening z...- tutaj znowu wybuchłem- z tym Paprociowym łajnem.

Szara Pręga podniósł brew.

-Nie lubicie się za bardzo, co?

-Jak ja go mam lubić, skoro właśnie ukradł mi ucznia?

-Dobra, coś jeszcze?- kocur był ciekawy dalszej części.

-Tak. Dzisiaj, wróciła jeszcze Liliowy Kwiat.- głos mi zaczynał drżeć. - zastała mnie z Piaskową Burzą. Doszło do kłótni i to tak poważnej, że...- nie mogłem już wytrzymać. Rozpłakałem się. - straciła kocięta.

Dawny członek Klanu Pioruna patrzył na mnie że współczuciem.

-Pokłóciłem się jeszcze z Płomiennym Sercem. Dodatkowo co jakiś czas w mojej głowie, odzywa się Klonowy Cień.

-Ty to masz ciekawe życie. Wiesz co? Dam ci dobrą radę. Po jakimś czasie wszystko samo się rozwiąże...

Poczułem zapach patrolu Klanu Rzeki. Szara Pręga także go wyczuł.

-Muszę wracać. Dasz sobie radę, Sprytna Wichuro.

Pomachałem mu ogonem na pożegnanie. On, szybko przepłynął rzekę. Spojrzeliśmy na siebie ostatni raz. Po chwili zniknął z mojego pola widzenia. Ja jednak dalej pewny nie byłem, więc siedziałem nad tym potokiem...

***

Sam nawet do końca nie wiem ile czasu upłynęło. Gapiłem się w wodę i szukałem bezskutecznie rozwiązania. Co jakiś czas, do strumienia, kapała woda z liści. Patrzyłem na to namiętnie. Wtedy coś mnie tknęło.

,,Ogień osłabnie przez wodę, ale wzmocni go wichura "- przypomniały mi się słowa owej przepowiedni.

Odwróciłem wzrok w bok, ale po chwili znowu w wodę. Wydawało mi się, że kogoś tam widziałem. Odwróciłem głowę. Niedaleko siedział Ogniste Serce. Popatrzyłem w jego kierunku. On też nie ma lekko...

Chwila!

- Ogień... Ogień... Ogień...- w mojej głowie usiłowałem zrozumieć to, co mam na końcu języka.

-No tak! - krzyknąłem z radości. Zastępca zdziwieniu na mnie popatrzył. Jego oczy były pełne zmartwień. Chciałem go odciążyć z niektórych z nich.

W podskokach podbiegłem to wyczerpanego ognistego kocura.

-Rozumiem! Rozumiem! Rozumiem! Rozumiem!- cieszyłem się jak kocię i skakałem wokół niego.

-Ale co? - zapytał się lekko poddenerwowany.

-Przepowiednie!

-Jaką?

Dopiero teraz do mnie dotarło, że przecież on o niczym nie wiedział.

,,Ups- pomyślałem z goryczą. - Zapomniałem mu powiedzieć... "
W skrócie mu opowiedziałem, o całej tej historii. Widziałem, że patrzy na mnie ze zdenerwowaniem. Kiedy skoczyłem, parsknął.

-Czemu mi nie powiedziałeś od razu?

-Nie chciałem cię dodatkowo martwić. Ale rozumiem już.

-To zamieniam się w słuch.- miauknął i usiadł.

-A więc tak. Ogniem jesteś ty. - wskazałem na niego ogonem. - ja jestem wichurą.

-Ale kto w takim razie jest wodą?

-Nie ,,kto" a raczej co.

-Nie rozumiem. - podniósł brew, ze zdziwienia.

-Popatrz na strumień. Kiedyś na pewno nie był tak wysoki jego poziom, nie uważasz?

-No tak, ale co wspólnego ma z tym przepowiednia?

-Już tłumaczę. Otóż kiedy padał deszcz, krople wody trafiały również do rzeki. Tak przez pory roku, wody było coraz więcej, aż jest tak dużo, jak teraz. To samo dotyczy przepowiedni. ,,Woda" to w rzeczywistości wszystkie twoje zmartwienia. Nadszedł czas, aby ktoś ci w końcu z tym pomógł.

Kocur spojrzał na mnie z wdzięcznością. Zaczęliśmy zmierzać ku obozowi, rozmawiając ze sobą. Niczym za czasów domowych pieszczochów....

Witajcie kochani! I mamy kolejny rozdział. Stety, albo niestety zbliżamy się powoli do końca Przepowiedni Sprytnej Wichury - czyli drugiego i ostatniego tomu z serii : ,,Sekrety Klanu Gwiazdy". Możliwe, że doczekacie się ewentualnie nowelki o któreś z moich dodanych postaci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro