Rozdział 13: Zgromadzenie
Niestety. Grupa poszukiwawcza nie znalazła zaginionej. Ogniste Serce wybierał właśnie koty na zgromadzenie.
-Sprytna Wichura, Oszronione Futro, Zakurzony Promień -wymieniał.
Machnięcie ogonem i już byliśmy gotowi do drogi. Obok Paprotkowej Łapy szedł przygnębiony Muszlowa Łapa. A za nim pałętał się oczywiście nie kto inny jak Paprociowe Futro. Mówił coś do niego, a mnie to tylko bardziej zdenerwowało. Płomienne Serce szedł obok mnie. Dawno z nim nie rozmawiałem, ale z tego co słyszałem, wyznał uczucia młodszej od niego uczennicy- siostrze Jesionowej Łapy.
Kotka obiecała, że się zastanowi, a kilka dni później zgodziła się na prawdziwy związek. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, zastępca zatrzymał się.
Chwilę obserwowaliśmy koty zgromadzone przy Czterech Drzewach. Przyszedł już Klan Wiatru i Klan Cienia, co było dosyć dziwne. Lamparcia Gwiazda zawsze trzymała się blisko Tygrysiej Gwiazdy, a tu niespodzianka. Klanu Rzeki- nie ma. Obie grupy nie rozmawiały ze sobą. Widać, że mieszkający na wrzosowiskach nadal mają urazę po ostatnim, bezpodstawnym ataku ze strony tych drugich.
W końcu po kilku nieustannie długich machnęć ogona, zbiegliśmy w dół zbocza. Czułem napięcie Ognistego Serca oraz jego wzrok przepełniony obawami i strachem.
Kotów Klanu Wiatru nie było wiele. Tak naprawdę była ich zaledwie garstka. Było to pewnie spowodowane ostatnią bitwą. Zaskoczył mnie jednak jeden fakt. Wśród zapachów, nie znalazłem Liliowego Kwiatu. Nawet w obozie, jej nie było.
Odrzuciłem wstrętne myśli na bok. Teraz jednak zastanawiała mnie inna rzecz. Jeżeli naprawdę kocham Piaskową Burzę, to dlaczego nadal wspominam moją dawną ukochaną?
Moje rozmyślanie przerwało pojawianie się Klanu Rzeki. Złotej, cętkowanej kotce, nigdzie się nie spieszyło. Dumnie wkroczyła na polanę, obsiadywaną przez wszystkie, cztery klany.
-Lamparcia Gwiazdo, jakbyś mogła trochę przyspieszyć, bo od tego czekania wszyscy pokryjemy się mchem!- miauknął spokojnie Wysoka Gwiazda, powodując śmiech każdego kota. Tylko oczywiście Tygrysia Gwiazda nie wyrażał jakichkolwiek emocji.
-Możemy wreszcie zacząć?- fuknął Tygrysia Gwiazda.
Przywódczyni Klanu Rzeki tylko coś wymamrotała pod nosem, ale na głos nic nie miauknęła. Wskoczyła na głaz, gdzie siedzieli wszyscy przedstawiciele klanów.
Pierwszy, rozpoczął pręgowany kocur.
-W Klanie Cienia wszystko w jak najlepszym porządku. Zwierzyny mamy dużo oraz nowych uczniów. Moja partnerka właśnie doczekała się kociąt. Nazywają się Głazek, Świerka i Szyszek.
Koty wszystkich klanów powtarzały imiona kociąt. Szczerze, to nawet ja tak uczyniłem. Nawet pomimo tego, jakim jest potworem.
Wycofał się, a w zamian jego, do przodu podeszła nasza spóźnialska kotka. Machała ogonem na lewo i prawo, ale ogólnie jakaś spięta się wydawała. Tak jakby coś miała na sumieniu. Nawet myślałem przez chwilę, aby potajemnie do niej podejść i użyć jednej z mocy, które posiadałem.
,,Przecież Klan Gwiazdy zabrał mi moce."- pomyślałem i znowu skoncentrowałem się na zgromadzeniu.
-Mamy jeszcze nową uczennicę: Rybną Łapę.
-Rybna Łapa! Rybna Łapa!- skandował cały tłum.
Kotka, słysząc swoje imię, zarumieniła się i spuściła głowę ze wstydu.
Teraz na przód wysunął się Ogniste Serce. Chociaż nie czuć było od niego strachu, to czułem, że trochę się stresuje. W końcu przecież razem dorastaliśmy. Nadal nie mogę uwierzyć, że tak bardzo podobało mi się życie z dwunożnymi.
-W Klanie Pioruna także wszystko w porządku. Lwiej Gwiazdy nie ma dzisiaj z nami na zgromadzeniu, gdyż nie najlepiej się czuje. Została z nim w naszym obozie Nakrapiany Liść. Zwierzyny mamy dużo. Niedawno Rozżarzone Serce urodziła piątkę zdrowych kociąt. Nazywają się: Nocka, Ziarenek, Drozdka, Tulipanka i Skałek.
Koty powtarzały imiona młodych. Krucza Blizna wypiął pierś. W końcu wymienione kociaki są jego dziećmi. Wspaniale dbał o swoją partnerkę, ale i o małe. Lubił się z nimi bawić, przez co miał mało czasu, a dużo obowiązków. Zazdrościłem mu jednak. Zakochał się w kotce ze swojego klanu, która także czuła do niego to samo. Ale czy ta czułem miłość tak samo wielką do Piaskowej Burzy?
Wysoka Gwiazda też nie chwalił się niczym szczególnym. Ostatnio między wszystkimi klanami panowało dziwne i niepokojące napięcie.
Wtedy nagle ktoś szturchnął mnie ogonem. To był...
-Szara Pręga! - powiedziałem do przyjaciela.
Dawno go nie widziałem.
- Witaj, Sprytna Wichuro! Jak w Klanie Pioruna?
-Wszystko w porządku. A u was? Dobrze układa się wam ze Srebrnym Strumieniem?- zapytałem. Wiedziałem, że szary kocur bardzo kochał swoją partnerkę.
-Wspaniale! Pierzasta Łapa i Burzowa Łapa uczą się walki. Nie długo może nawet zostaną wojownikami?- rozmarzył się, lecz po chwili z powrotem wrócił do rzeczywistości.- Srebrny Strumień powiedziała mi, że spodziewa się kociąt!
-To genialna wiadomość!- ucieszyłem się. Chociaż wiedziałem, że nigdy nie będą oni należeć do Klanu Pioruna - Tęsknisz za Klanem Pioruna?
Kocur wypuścił smutno powietrze. Popatrzył na naszych wojowników.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- zamruczał. - Brakuje mi was, Ognistego Serca i Lwiej Gwiazdy. A właśnie! Będziemy mogli się widywać na granicy! Kamienne Futro lubi mi tam wyznaczać patrole- zaśmiał się cicho były członek naszego klanu.
Skinąłem głową. Zauważyłem, że nasi zaczęli się zbierać.
-Do zobaczenia, Szara Pręgo! Pozdrów ode mnie Srebrny Strumień i twoje dzieci!- miauknąłem przez bark i odszedłem.
-Do widzenia, Sprytna Wichuro!
Rozeszliśmy się w swoje strony, ze swoimi problemami, wiedząc iż, większość, musimy samemu rozwiązać.
Chociaż jako uczniowie, lubiliśmy sobie dokuczać. Nawet bardzo. Te moje pobudki, to było coś. Brakowało mi tego niemal beztroskiego życia ucznia.
Potrząsnąłem głową i podbiegłem do Zakurzonego Promienia. Kocur nad czymś widocznie rozmyślał, więc nie przeszkadzałem mu. Nawet ja- potrzebowałem chwilę na przemyślenie tego i owego.
-Rozmawiałeś z Szarą Pręgą.- to brzmiało bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
-Tak. - miauknąłem tylko.
Znowu- Paprociowe Futro rozmawiał z Muszlową Łapą.
Mój przyjaciel spojrzał na mnie zdziwiony. Dopiero gdy odwrócił głowę i spojrzał w tym samym kierunku co ja, na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.
-Oooo.... Jesteś zazdrosny? - podniósł brew.
-Nie! Bo nie mam czego! On jest przecież moim uczniem...- fuknąłem na niego.
Ten, tylko ostentacyjnie przewrócił oczami. A ja uderzyłem go łapą w bok. On tylko na mnie spojrzał i... zaczęliśmy się cicho śmiać. W końcu ustawiliśmy się w grupie i ruszyliśmy powoli do obozu. Widziałem jeszcze za nami powiewający, szary, puchaty ogon Szarej Pręgi.
W trakcie drogi, podbiegłem do Ognistego Serca i spojrzeniem poprosiłem go o chwilę rozmowy. Zastępca skinął głową i wyszeptał coś Białej Burzy.
Biały wojownik dalej prowadził korowód, a ja i on wycofaliśmy się na sam koniec.
-Jak mi poszło? - zapytał ognisty kocur. Dopiero teraz zauważyłem, że nadal się trzęsie.
-Świetnie ci poszło, Ogniste Serce. - położyłem swój ogon na jego barkach. - Srebrny Strumień spodziewa się kociąt.
-Naprawdę?! Skąd wiesz? - zapytał bardzo głośno.
Na chwilę wszyscy przystanęli i odwrócili się. Ogniste Serce machnął ogonem w ich kierunku, nakazując im iść.
-Szara Pręga był na zgromadzeniu i mi powiedział.
Ognisty kocur skinął głową. Nagle wszyscy się zatrzymali. Omal nie wpadliśmy na stojące przed nami karmicielki. Spojrzeliśmy na siebie równocześnie.
-Co jest?- zapytał na głos zdezorientowany zastępca.
Grupka przepuściła nas na sam przód. W tym momencie moje serce zaczęło szybciej bić. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Na ziemi, na samym środku obozu, księżyc przyświecał na....
Leżącą Nakrapianą Liść...
No i macie rozdział! Teraz pytanie do was. Kto stoi za śmiercią medyczki?
Przepraszam, ale nie mogę nic więcej napisać. Lekcja się zaczyna .
Do zobaczenia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro