Rozdział 12: Utrudnienia
Poderwałem się z posłania. Piaskowa Burza spojrzała na mnie niewyraźnym wzrokiem.
-Co się dzieje, Sprytna Wichuro?- miauknęła słodkim jak miód głosem.
-Nic, kochanie- zamruczałem. - musimy wstawać. Musimy zabrać uczniów na trening.
Kotka wstawała energicznie.
-Przecież miałam iść na patrol!- powiedziała głośno.
Połowa wojowników popatrzyło na nią z wyrzutem. Odwrócili się na drugi bok i na nowo jaskinia pogrążyła się w ciszy.
Strzepnąłem ogonem w kierunku Paprociowego Futra, który za mną chyba nie przepadał. Ten, tylko fuknął i zamknął oczy na nowo.
Kocica wybiegła z legowiska jak z procy. Widziałem ją w towarzystwie Brązowego Pyska, Oszronionego Futra i Kruczej Blizny.
Zwinąłem się w kłębek. Myślałem, że jeszcze zasnę, ale niestety moje piękne plany przerwało słońce, które świeciło mocno w moje powieki.
Podniosłem się i zacząłem lizać futro. Miałem problem z wyczyszczeniem nasady ogona. Syknąłem tylko poirytowany. Wstałem i przeciągłem się. Kości zesztywniały mi, gdyż z każdym krokiem strzelały.
Dotarłem do stosu zwierzyny, który nie należał do największych. Wziąłem kosa i skierowałem się w pokrzywy. Zanużyłem zęby w mięsie. Kawałek po kawałku pożerałem zdobycz.
Zauważyłem jak starsi wzięli ciało Złotego Kwiatu. Nieśli je na pochówek.
Kiedy skończyłem, oblizałem pyszczek i wąsy. Spojrzałem na słońce. Było już wysoko na niebie, a mojego ucznia nie było widać. Podeszłem do ich legowiska i zpajrzałem do środka. Jesionowa Łapa dalej spał, ale Paprotkowa Łapa czyściła swoją sierść.
Jej łapa zawisła w powietrzu, kiedy mnie zobaczyła.
-Dzień dobry, Sprytna Wichuro!- uśmiechnęła się uroczo w moim kierunku.
-Witaj, Paprotkowa Łapo. - przywitałem się równie grzecznie.- czy mogłabyś obudzić Muszlową Łapę?
-Oczywiście- mruknęła i walnęła ogonem w bok mojego ucznia.
Ten uchylił delikatnie powieki i dostrzegł nasze zdenerwowane miny i uniesione brwi.
Poderwał się energicznie z posłania.
-Sp... Sprytna Wich... Wichura!- zaczął się jąkać ze zdenerwowania.
-Nie, kot z Klanu Gwiazdy - miauknąłem ironicznie.
Kocur spojrzał na mnie smutno.
-Daj mi kilka minut, proszę- mruknął cichutko jak mysz.
Przewróciłem oczami. Wyszedłem z ich legowiska. Kątem oka dojrzałem siedzącego i zamyślonego Ogniste Serce.
Podeszłem do niego i miauknąłem do niego:
-Hej!
-Część- odparł tak jakby dopiero obudził się ze snu.
-Stało się coś?- zapytałem, a on spojrzał na mnie z wyrzutem.
-A jak myślisz? - warknął i uderzył ogonem w ziemię.- Lwia Gwiazda zniknął, przez co JA muszę rządzić Klanem Pioruna, a równocześnie pełnię funkcję zastępcy. Lamparcia Gwiazda nie odpuszcza i usiłuje przejąć Słoneczne Skały. Teraz się jeszcze dowiaduję, że jestem ojcem szóstki kociąt! -wykrzyczał.
Podnosiłem brew. Ten, wypuścił powietrze i spojrzał na mnie przepraszająco.
-Przepraszam, Łatek- moje stare imię wypowiedział cichutko. - Ciągle zapominam, że także masz podobne problemy.
Kiedy usłyszałem swoją dawną nazwę, aż mnie zmroziło.
-Rozumiem, Rdzawy- miauknąłem chytrze.
Ogniste Serce pokiwał głową na bok, niedowierzając.
Muszlowa Łapa akurat wyszedł ze swojego legowiska. Rozejrzał się po polanie. W jego oczach widziałem stres i strach.
Widząc nas, podbiegł i skinął głową w kierunku zastępcy.
-Dobrze, Ogniste Serce, biorę Muszlową Łapę na trening. Do zobaczenia!- miauknąłem i pomachałem mu ogonem.
Obydwoje zniknęliśmy w tunelu z ostrokrzewu. Kątem oka zobaczyłem minę mojego ucznia, która sama w sobie potwierdzała, iż nie jest zbyt zadowolony.
-Wyjaśnisz mi co z tobą się dzieje?- zapytałem spokojnie. Denerwowały mnie powoli jego humory.
-Moja matka wczoraj przecież zginęła! I nawet dzisiaj nie mogę mieć wolnego!- wrzasnął.
W tym momencie moja cierpliwość się wyczerpała.
-A ty nie przykładasz się do treningów! Jak chcesz zostać wojownikiem, skoro wogłóle się nie starasz?
-To ty mnie nie doceniasz! Pracuje na tyle ile mogę, ale dalej nie możesz się pogodzić z tym, że nie jestem tobą!
Zaskoczył mnie tym zdaniem. On jednak dalej kontynuował;
-Jesteś toksycznym mentorem ! Wymagasz ode mnie wiele, a samemu mało się przykładasz! Nic dziwnego, że Liliowy Kwiat cię zostawiła! -w tamtym momencie Muszlowa Łapa, zdał sobie sprawę, że przesadził.
-Przepraszam, Sprytna Wichuro.... Ja... Nie... Miałem tego na myśli... - zaczął mówić drżącym głosem, ale ja mu przerwałem.
-Skoro jestem takim złym nauczycielem, to idź poszukaj sobie nowego!- fuknąłem.
Młody uczeń posmutniał. Ja ruszyłem dalej, nie zwracając na niego uwagi. On usiadł i patrzył w ziemię.
Kiedy zniknąłem z jego pola widzenia, zacząłem biec. Dotarłem nad rzekę, gdzie przysiadłem. Popatrzyłem w taflę potoku.
,, Czy naprawdę jestem aż tak złym mentorem? Może faktycznie za dużo wymagam? "- myślałem intensywnie.
Wróciłem do każdego treningu. Na początku wszystko było dobrze. Muszlowej Łapie świetnie szło polowanie. Później trening z Bursztynową Łapą i Piaskową Burzą. Też było dobrze, poza kłótnią rodzeństwa, kto był lepszy.
Później trening walki. Byłem dla niego nie do końca dobrym mentorem... Może powinienem...
Moje rozmyślania przerwał głos, tuż za mną.
-Bursztynowa Łapa zaginęła!
***
W tamtym momencie myślałem, że coś źle zrozumiałem.
-Jak to, zaginęła!?- poderwałem się z miejsca.
Patrzyłem zdezorientowany w zmartwione oczy Piaskowej Burzy. Mentorka drżącym głosem wyjaśniła mi wszystko.
Kręciłem głową z niedowierzaniem.
-Kiedy byłam rano u uzdrowicieli, jej nie było!
Biegnąc z nią do obozu, dalej rozmawialiśmy;
- A może jest u starszych, albo z uczniami? - próbowałem przekrzyczeć wiatr, który silnie wiał.
-Nie ma. Cały obóz jej szuka. Ogniste Serce wysłał patrol poszukiwawczy.
Skinąłem głową i przyspieszyłem.
Wbiegliśmy prosto w zamęt, który panował w czasie poszukiwać młodej kotki. Widziałem swojego ucznia, przeszukującego krzaki i ściany obozu.
Koło niego pałętał się Paprociowe Futro. Odsłoniłem zęby, a moje pazury same się wysunęły. Wydawało mi się, że słyszę jakiś głos w głowie
~I co Sprytna Wichuro ? To nie koniec. Zazdrościsz mu nowego ucznia?~
,,O czym ty do mnie mówisz, Klonowy Cieniu? "- warknąłem na nią w myślach."
~Oooo? Czyś nie słyszał o tym, że po twoim zachowaniu, Muszlowa Łapa dostał propozycję, aby to owy młody wojownik szkolił go?~
-A zamknij pysk.- uciąłem z nią dyskusję.
Po chwili wrócił patrol poszukiwawczy.
-Niestety nic nie znaleźliśmy. Jej zapach urywa się przy Słonecznych Skałach...- zaczęła Mysie Futro, ale przerwał mu Muszlowa Łapa.
-Czyli tak jak w przypadku Lwiej Gwiazdy! Musiała zostać porwana! - zawył uczeń i uciekł do swojego legowiska.
Paprotkowa Łapa i Jesionowa Łapa pobiegli za nim. Współczułem mu. Niewyobrażałbym sobie gdyby zaginęła Piaskowa Burza...
W tamtym momencie zupełnie zapomniałem o Liliowym Kwiecie. W końcu nie było jej już tyle czasu...
Witajcie! Tak. Macie rozdział - trochę nudny- jednak w ostatni dzień wakacji! Może uda mi się jeszcze jutro, albo pojutrze
wrzucić ciekawszy rozdział.
Do zobaczenia!
Ps. Czy tylko ja, nadal nie mogę pojąć, że już jutro rozpoczęcie roku szkolnego?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro