Rozdział 5
Pnącza zaszeleściły, a przez wnękę w skale przeszła dwójka kotów. Zeszły po skalnych schodkach na polanę.
- Czarna Burzo! - rozległy się krzyki dwóch kocurów
- Gawroni Strumień! Szmaragdowe Serce! - ucieszyła się widząc dwóch braci
- Widzę, że zguba się znalazła. - zagadnął zastępca
- Tak... Tylko szkoda, że znalazłam go dwie długości lisa od granicy. - szepnęła
- Skoro tak to lepiej już o tym nie rozmawiajmy. - mruknął wojownik spoglądając na Jeziorną Skałę na której siedział ich przywódca, Rzeczna Gwiazda.
Medyczka wraz z swoim podopiecznym skierowała się do jej legowiska.
- Szafirku. Następnym razem pilnuj się mnie, dobrze?
- Dobrze. Po prostu Rzeczna Gwiazda też tam był i chciałem zobaczyć co tam jest.
- Rzeczna Gwiazda przekroczył granicę? - zdziwiła się
- Tak. Był półtorej długości od niej. Widziałem jak złapał kruka.
Kotka zaniemówiła. Przecież on złamał kodeks wojownika! Co to ma być za przywódca!?
- Zostań tu. - mruknęła po chwili.
Wyszła na polanę i zaczęła szukać brata. Zauważyła go wśród tłumu kotów. Podeszła bliżej i usłyszała:
- ...Za to na granice z ziemiami niczyimi pójdą Szmaragdowe Serce, Pawi Skok i Ametystowa Łapa.
Po jego słowach koty zaczęły się rozchodzić, a oprócz trójki wspomnianych wcześniej kotów z obozu wyszły jeszcze Wietrzne Serce i Burzowa Łapa.
Podeszła do niego i szepnęła:
- Dowiedziałam się czegoś okropnego od Szafirka.
Spojrzał na nią zdziwiony ale nic nie powiedział.
- Okazało się, że Rzeczna Gwiazda przekroczył granicę o półtorej długości lisa i upolował kruka na terytorium Klanu Wrzosu.
W tym samym momencie zobaczyli jak Turkusowy Diament podchodzi do stosu zwierzyny. Stamtąd wzięła kruka. Jedynego kruka. Kruka z terenu Klanu Wrzosu...
Od razu do niej pobiegli, a zastępca zabrał ptaka od starszej.
- Hej!! - wykrzyknęła - Oddawaj mi tego kruka!
- Wybacz Turkusowy Diamencie ale nie możesz go zjeść. - powiedziała medyczka
- Ale czemu?
- Bo jest on z terytorium Klanu Wrzosu.
- Co!?
Jednak zastępca machnął ogonem na znak ciszy. Zaraz po tym podszedł do nich jakiś kot...
- Witajcie. - rozległ się poważny głos Rzecznej Gwiazdy
Trójka tylko kiwnęła głowami.
- Mam nadzieję, że będzie wam smakować. - mruknął patrząc na kruka.
Następnie odszedł tak szybko jak przyszedł.
- Serio!? Jeszcze sam się przyznał!? - dziwiła się była medyczka
- Tak... - Gawroni Strumień miał coś jeszcze powiedzieć ale ktoś na niego wpadł
- Przepraszam Gawroni Strumieniu! - rozległo się piśnięcie Morskiej.
Kociczka miała niecały tydzień ale miała już bardzo dużo energii.
- Nic się nie stało.
Zaraz potem przybiegli jej rodzice. Muszelkowe Serce, lojalna i odważna wojowniczka ale także kochana i opiekuńcza matka. Oraz Trzcinowy Wąs, były pieszczoch, który wyrzucony przez swojego dwónożnego postanowił zamieszkać w lesie.
- Morska. Masz szczęście, że Gawroni Strumień jest wyrozumiały. Pamiętaj, że musisz uważać gdzie biegniesz. - karmicielka upomniała córkę
- Dobrze mamo, będę pamiętać. - mruknęła patrząc rodzicielce w oczy - I tak tato, przeprosiłam Gawroniego Strumienia. - miałknęła domyślając się jakie pytanie powie morsko-oki wojownik...
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
A jednak.
Jednak znalazłam czas i napisałam ten rozdział.
Na początku myślałam, że będzie dłuższy jednak jedno wydarzenie, które miało być w tym będzie w szóstym.
Życzę miłego wieczoru/nocy i mam nadzieję, że się podobało
Rozdział - 484 słowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro