Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

- Roślinna Łapo! Roślinna Łapo !! Roślinna Łapo !!! - Mchowa Łapa wołała żeby obudzić swoją przyjaciółkę
- Mchowa Łapo, daj mi jeszcze pospać.
- Ale muszę Ci coś ważnego powiedzieć.
- O co chodzi ?
- Nie zgadniesz kto spał za twoimi plecami.
- Kto ? - zapytała nadal zaspana
- Srebrna Łapa !
- Co !? Ten Srebrna Łapa !?
- No tak, a znasz jakiegoś innego Srebrną Łape ?
- Nie... Gdzie on teraz jest ?
- Dopiero co wyszedł z Sowim Okiem na polowanie. A co ? Chcesz do niego pobiec i powiedzieć, że...
- Cicho!! Nie. Po prostu pytałam gdzie jest żeby właśnie na niego nie wpaść.
Ciemno-zielono oka pokiwała głową. 

Po paru uderzeniach serca do środka wszedł Błękitny Powiew.
- Iglasta Sadzawka powiedziała żebym zabrał też ciebie, Roślinna Łapo. - powiedział optymistycznie młody wojownik - Chodźcie!

Uczennice ruszyły za kocurem. Wychodząc z obozu minęli wcześniej wspomnianą wojowniczkę, która akurat pilnowała wejścia. Młodsza uczennica wiedziała się, że kotka nie ważne co zadba o jej szkolenie. Miała naprawdę świetną mentorkę.

- Mchowa Łapa już jakiś czas temu zaczęła uczyć się manewrów bitewnych, ale na prośbę Iglastej Sadzawki będziemy tylko polować. - powiedział błękitno-oki.
Kotki skinęły głowami i wszyscy rozeszli się w swoje strony. 

Po dłuższym czasie młodsza z uczennic stwierdziła, że z taką ilością zwierzyny może wracać. Polowała już długo, więc na pewno pobratymcy na nią czekają. Wzięła dwa króliki oraz dwie sójki i już miała wracać gdy wyczuła zapach Klanu Wodospadu. Nie zdziwiło by jej to gdyby była przy granicy. Jednak teraz była dwie długości lisa od niej.
Powoli podkradła się do krzaków i skoczyła w nie. Nie wiedziała co zrobić gdy zobaczyła tam... Małego, szarego kocurka o szafirowych oczach w których było widać tylko strach.
Młodziak zaczął się wycofywać aż nie nadepnął na galązkę. Odskoczył jak poparzony. Dziewięcio-księżycowa cicho się zaśmiała i powiedziała:
- Spokojnie maluchu, to tylko gałązka. 

Kociak uniósł na nią wzrok i wyjąkał: 
- P.. proszę n..nie b..bij m.. mnie. T..to p.. przypadek. N..nie c..chcę um..umrzeć.
- Ale czemu miałabym cię zabić? - zapytała
- B..bo przekroczyłem granicę.
- Ale to nie znaczy, że cię zabiję.
- Ale... - miał dokończyć gdy rozległo się wołanie
- Szafirku! Szafirku!!!

Zaraz po tym z krzaków wyszła Czarna Burza, medyczka Klanu Wodospadu.
- Witaj Czarna Burzo.
- Witaj Roślinna Łapo. Bardzo przepraszam za Szafirka. Miałam go pilnować ale mi się wymknął.
- Ty miałaś go pilnować? A nie jego...
- Nie kończ. Jego rodzice zginęli na jego oczach. - mruknęła jej do ucha
Zielono oka skinęła głową. Następnie pożegnała medyczkę oraz kociaka i odprowadziła ich wzrokiem.

- Co tak długo? Czemu pachniesz Klanem Wodospadu? Zaatakowali cię? Jesteś ranna? - Błękitny Powiew zalewał pytaniami najmłodszą z patrolu
- Spokojnie Błękitny Powiewie. Nie musisz zawsze martwić się na zapas. Ale faktycznie, czuć od ciebie ich zapach.
- Spotkałam Czarną Burzę i jakiegoś kociaka, który widział śmierć swoich rodziców. Na oko miał jakieś dwa tygodnie.
Na to tylko skinęli głowami i wrócili do obozu... 

∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞

Wiem...
Wiem, że dawno był rozdział ale ostatnio nie miałam weny.

Teraz jadę na zieloną szkołę, więc rozdział będzie albo w weekend, albo w następnym tygodniu.

Spojler - piąty rozdział będzie w Klanie Wodospadu.
Rozdział - 500 słów.

Do następnego. Pa!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro