🍁Rozdział I🍁
,,Pora opadających liści nadal trwa"
Minął z jakiś chyba księżyc a Nocny Blask nadal siedzi
Smutna
Bardzo
Smutna...
Od kąd Cętkowe Futro nie żyje,
WSZYSTKIE
KOTY
W
KLANIE
Są smutne. Ja i moja siostra i kilka innych wojowników , umią sobie poradzić z tym faktem. Bo przecież żyjemy w DZICZY! To chyba normalne , że ktoś umiera, czy jest ranny. Nie można się całymi dniami użalać nad kimś. Zwłaszcza, że minął już jeden księżyc od kąd Cętkowe Futro nie żyje. Jak tam chcą. Przynajmniej my nie będziemy mieć takiego nudnego życia jak oni.
***
Zawołała mnie teraz Nocny Blask.
- Miętowa Łapo, sprzątniesz igły w legowisku? - zapytała mnie.
Zgodziłam się. Ale i tak wolałabym leczyć koty niż sprzątać , albo uczyć się o ziołach... Kiedy wreście da mi jakieś zajęcie oprócz sprzątania igieł?
Do legowiska weszła Jagodowa Łapa.
- Miętowa Łapo! Opatrzysz mi ranę? To tylko cierń , który wbił mi się w opuszkę łapy.
Spojrzałam na Jagodową Łapę a potem na Nocny Blask , która układała zioła. Potem znowu spojrzałam na Jagodową Łapę.
- Przykro mi , ale nie znam się na ziołach i nie umiem wyciągać cierni z opuszek łap. Poproś Nocny Blask by ci wyciągnęła cierń.
- Ale ja chcę , żeby moja siostra mi wyciągnęła cierń! Specjalnie go sobie wbiłam... Skoro nie uczy Cię leczyć , ani do czego służą zioła, to czego Cię uczy?
- Uczy mnie sprzątania igieł z legowiska... Niestety, innym razem wyciągnę tobie cierń z opuszki.
- No dobrze... poproszę Nocny Blask. Chociaż i tak wolałabym byś ty mi go wyciągnęła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro