Leżałam sobie w studole dwunożnych. Była akurat pora nagich liści. Byłam zmęczona, więc na poranne polowanie wysłałam swojego partnera, który powinien niedługo wrócić. Mam dla niego bardzo ważną wiadomość, która pewnie zmieni nasze życie.

Właśnie zobaczyłam jak do studoły wchodzi sztyletowy kocur. Sol, od razu jak mnie zauważył, to podszedł do mnie. Z sobą przyniósł dwie myszy, jedną położył przy mnie.

- Cześć Sol, - przywitałam się ocierajac się o futro partnera- jak ci poszło polowanie ?

- Nawet dobrze. - odpowiedział

- Mam ważną wiadomość. - powiedziałam

- Jaką? - zapytał zdziwiony

- Otóż spodziewam się kociąt!

Co mnie zdziwioło to Sol nie doznał szoku, tylko od razu uśmiechną się i przytulił się do mnie.

- To bardzo dobra wiadomość! - wykrzyczała szczęśliwy - Ale wiesz, że od teraz musisz na siebie uważać, a najlepiej byłoby jagbyś nie wychodziła z studoły, a jak już to tylko w moim towarzystwie. - zaznaczył

- Daj spokój, ciąża to nie oznacza, że jestem bezradna i wrazie czego sobie nie poradzę. A przynajmniej w fazie początkowej tak nie ma. - odgryzłam się, dalej mówiąc miło

- Ale możesz spotkać psy, a tych tu pełno.

- To wejdę na drzewo.

- Uhh... - Sol najwidoczniej nie zamierzał się dodawać - Wrócimy jeszcze to tego tematu, ale jak narazie to na całą porę spadających liści i pirę nagich drzew zostajemy tutaj.

- Okej z tym się zgadzam, a teraz wróćmy do poprzedniego tematu...

I tak znowu zaczełam się sprzeczać z partnerem, z resztą jak zwykle.

Słów - 230