Rozdział 26
Łatana Skóra wykradła się z legowiska dwunożnych, unikając kota, którego Klan Chmur postawił na straży, aby chronić ją przed kolejnymi atakami. Ale ona oczywiście musiała być przy swoich kociakach. Gdy miała przejść do lasu, na dachu legowiska dwunożnych mignęło jej szaro-brązowe futro. Zacisnęła zęby i wskoczyła za nim. Przyjrzała się pręgowanemu kocurowi, który spokojnie zbliżał się do niej z szyderczym uśmieszkiem.
-Ciebie chyba jeszcze nie znam. Czyli pewnie jesteś z Klanu Mroku?- Spytała. Kocur prychnął.
-Jaszczurzy syk. Możemy już przejść do walki? Nudno tu.- Mruknął i wyskoczył do góry, z wyciągniętymi pazurami. Łatana Skóra spokojnie uniknęła ataku przepełnionego emocjami kocura, a jako że była tuż przy krawędzi, ten musiał złapać się przednimi łapami aby nie spaść. Przez chwilę próbował podeprzeć się tylnymi nogami, ale nie mógł znaleźć oparcia. Spojrzał w dół i się uśmiechnął. -Wszystko sobie zaplanowałaś, co? Zupełnym przypadkiem pod nami są stare zęby Potworów Dwunożnych...
-Lepiej planować, niż się rzucać jak idiota.- Odparła kocica, owijając sobie nogi ogonem i patrząc na kocura. Ten bez zawahania złapał jej ogon w zęby i sam się rzucił, próbując zabrać ją ze sobą.
***
Biała Łapa szedł ze spuszczoną głową. W zasadzie nie myślał o niczym, po prostu czuł pustkę, a wszystko było mu obojętne. Gdy napotkał coś przed sobą, uniósł głowę. Brama przed legowiskiem dwunożnych, w którym była jego matka. Musiał podświadomie się tutaj skierować. Westchnął, odwrócił się i już miał sobie iść, gdy coś go zaatakowało.
-Tu jesteś, lisie łajno!- Czyjeś pazury niespodziewanie cięły go w policzek. Biała Łapa cofnął się kawałek i zobaczył Czarną Łapę. Rana piekła dziwnie inaczej niż rany zadane przez inne koty. Czarny kocurek podszedł do brata. -Ciebie wykończę najpierw.
Nic nie rozumiejący Biała Łapa patrzył się na powoli opadającą na niego łapę. Nagle coś rzuciło się na Czarną Łapę, odrzucając go w bok. Kociak zobaczył szarpiącego się z nim Gorącą Łapę. Po chwili podbiegł Brązowa Łapa.
-Wiem że to skomplikowane, ale po prostu nie daj mu się zabić!- Miauknął, po czym rzucił się na pomoc bratu. Czarna Łapa widząc, że przeciwnicy mają przewagę liczebną przeskoczył bramę i pobiegł dalej. Dwójka od razu pobiegła za nim, a Biała Łapa po chwili dołączył. Zatrzymał się jednak tuż za bramą. Na stosie starych narzędzi dwunożnych zobaczył trupy kotów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu w lesie wciąż ktoś ginie, jednak kociak przyjrzał się jednemu z trupów. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że do Łatana Skóra.
Ten widok podziałał na niego jak adrenalina. Nawet się nie zastanawiał, tylko pobiegł, i wskoczył na dach obok, śladem braci. Zignorował dwójkę, zwijającą się na ziemi z bólu, ogarniętą dziwnym światłem i stojącego nad nimi Czarną Łapę. Po prostu, pełen gniewu rozpędził się i uderzył głową z całej siły w bok Czarnej Łapy. Usłyszał trzaski pękających kości, a jego brat poleciał dobry kawałek i wylądował niżej, na Drodze Grzmotu. Gorąca Łapa wybudził się z transu po chwili, jako pierwszy.
-Dobra robota... Czy on nie żyje?- Spytał. Dołączył do nich Brązowa Łapa.
-To by było za łatwe. Schodzę tam.- Oznajmił, i zszedł z dachu. Gorąca Łapa popatrzył na Białą Łapę.
-Idziesz?
-Nie... Muszę się położyć.- Odparł kociak, po czym stracił przytomność.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro