Rozdział 23
Łatana Skóra siedziała na dachu legowiska dwunożnych, spoglądając spokojnie w kierunku terytorium Klanu Mroku. Czarny kocur powoli podszedł do niej od tyłu.
-Przychodzisz tu codziennie o dokładnie tej samej porze. Jakbyś się prosiła o to abym przyszedł.-Mruknął Ciemny Kieł. Łatana Skóra po chwili się do niego odwróciła, spoglądając z uniesioną głową.
-Nie wiem jakim cudem kiedykolwiek mi się podobałeś.- Miauknęła spokojnie. Kocur tyko szerzej się uśmiechnął.
-Powiedziałbym, że to nic osobistego... Ale od tak dawna chciałem to zrobić.- Wysunął pazury i zaczął okrążać kotkę.
***
-Możesz się zatrzymać choć na chwilę?- Wysapał Biała Łapa. Pomarańczowa Łapa prowadziła go już długi czas, zaczął się zastanawiać jak daleko od obozu są. Kotka westchnęła i odwróciła się do niego.
-Musisz odejść.
-Słucham?- Spytał nie rozumiejący kociak. Kotka widocznie podenerwowana przesunęła łapą po ziemi.
-Jesteś tylko problemem. Przeciwne klany na was polują, a ty jako jedyny do niczego się nie nadajesz.- Pomarańczowa Łapa mówiła trochę niepewnie, a mimo to Białą Łapę zdziwiła dosadność kotki, która zazwyczaj była cicha, a jak już zgryźliwa to tylko dla brata. -Będzie lepiej dla nas i dla ciebie jak nas opuścisz.- Dokończyła i potruchtała z powrotem, zostawiając powoli trawiącego informację kociaka. Wyrzucają go? I to za pomocą kogoś na kim zależało mu nawet bardziej od braci? Białą Łapa siedział tak przez chwilę, patrząc w kierunku gdzie zniknęła kotka, aż w końcu zaczęło padać i poszedł w przypadkowym kierunku, bez celu.
***
-Białą Łapę znajdziemy dość szybko, ale przecież nie przekonamy Jasnej Łapy? Znaczy, ostatnio jak byliśmy w obozie Klanu Mroku nie skończyło się to najlepiej...- Mruknął Gorąca Łapa, truchtający za Obłoczoną Gwiazdą i Brązową Łapą. Po tym jak zostawili powoli wybudzające się koty w obozie, ruszyli w kierunku legowiska dwunożnych w którym przebywała matka kociaków.
-Warto spróbować. To nie jest nawet zwykły konflikt klanów, to coś... Większego.- Uznał Brązowa Łapa. Przywódczyni tylko spokojnie prowadziła, gdy dotarli do płotu przeskoczyli, spodziewając się zobaczyć jak zwykle odpoczywającą Zuzię, ale nie zastali nikogo. Obłoczona Gwiazda uniosła głowę, zaglądając do siedziby dwunożnych, gdzie widocznie coś się działo. Brązowa Łapa podbiegł do wejścia i zawołał suczkę. Ta po chwili wyszła.
-Dobrze, że jesteście. Dwunożni już się nią zajmują. Za niedługo powinno być...
-Kim się zajmują?- Przerwał Gorąca Łapa.
-Waszą matką. Czarny kocur ją zaatakował i dość dotkliwie zranił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro