Rozdział 11
Gorąca Łapa wszedł na drzewo. Właśnie zdał sobie sprawę, że zaczął nienawidzić drzew. Powoli dał krok do przodu, na czubek gałęzi.
-Mały kotek gra dzielnego. Mały kotek się boi.- Syknęła stojąca za nim Niespełnione Marzenie.- Mały kotek...- Nagle coś jej przerwało. Gorąca Łapa powoli się odwrócił. Stała za nim szaroniebieska kotka. Kociak miał już pisknąć, gdy ta łapami przycisnęła jego pysk, po czym podniosła go, i przeskoczyła z nim na inne drzewo. Przykucnęła na jednej z gałęzi. Gorąca Łapa spojrzał w dół, i zobaczył Kolczastego Ogona. Podeszła do niego lekko poharatana Niespełnione Marzenie.
-Przysięgam, rozerwę tego kociaka na strzępy.- Syknęła zdenerwowana kotka.
-I tak chciałaś to zrobić.- Odparł kocur.
-Tak ale teraz będzie to brutalniejsze.- Mruknęła tamta, z płomieniem w oczach. Kolczasty Ogon otworzył buzię aby to skomentować, ale się powstrzymał. Uznał, że i tak nic z tego nie zrozumie. Gorąca Łapa zorientował się, że przednią prawą łapę cały czas trzymał uniesioną. Położył ją na gałęzi, trafiając na drzazgę. Cicho pisnął, a kotka znowu zatkała mu pysk łapami.
-Na co się gapisz?- Spytała Niespełnione Marzenie. Kolczasty Ogon obserwował miejsce z którego przed chwilą zniknął kociak i przybyszka. Opuścił głowę, po czym odszedł kawałek.
-Zamyśliłem się. Chcesz znaleźć tego kociaka czy nie?- Mruknął po czym wszedł w krzaki.
-Myśliciel się znalazł.- Syknęła z uśmiechem kotka, po czym poszła za nim. Kociak wyjął drzazgę z łapy po czym oddalił się kawałek od szaroniebieskiej kotki.
-Jestem Szafirowa Róża. Odprowadzę cię do twojego klanu.- Powiedziała tamta bez ceregieli.
-Dobrze i dziękuję za... za...- Gorąca łapa chciał podziękować, gdy nagle wziął głęboki wdech.- Zaraz. Jasna Łapa!- Krzyknął, zeskoczył w drzewa w krzaki, po czym pobiegł w kierunku niebezpiecznie zbliżonym do kierunku w którym oddalili się porywacze. Szafirowa Róża westchnęła i pobiegła za nim.
***
-Zaraz, to mają być dobrzy wojownicy? Przecież jeden to uczeń!- Warknęła Łatana Skóra.- Tak was obchodzi los Gorącej Łapy?- Kontynuowała, wyzywająco podchodząc coraz bliżej Lśniącego Skrzydła.
-Zapewniam cię, że Dziurawy Ząb to wspaniały wojownik, a Borsucza Łapa radzi sobie lepiej, niż możesz sobie wyobrazić.- Odparł spokojnie zastępca.- Jeśli chcesz ja też mogę do was dołączyć. A na twoich kociakach zależy nam nawet bardziej niż tobie.- Dodał, sprawiając, że kotka prawie skoczyła mu do gardła, ale przerwał jej głos Czarnej Łapy.
-Mamo, nie możemy znaleźć Jasnej Łapy.- Powiedział kociak, patrząc zdezorientowany na swoją matkę.- Mieliśmy stawić się na zbiórce godzinę temu, jego nie było!- Skończył, po czym cofnął się kawałek. Podbiegła do niego Poranna Pręga.
-Przecież mówiliśmy, że na razie nie wolno wam wychodzić z obozu.- Oznajmiła, po czym za ogon zaciągnęła go z powrotem. Łatana Skóra odwróciła się.
-Jeśli rzeczywiście zależy wam na kociakach, to chodźcie za mną.- Powiedziała, po czym ruszyła tropem Klanu Ognia. Prowadził on przez drogę grzmotu, przez kolejne domostwa, i do lasu brzozowego.
***
-Macie mnie puścić!- Darł się Jasna Łapa. Niosąca go Szare Skrzydło westchnęła.
-Ja nie wiem jak ja wytrzymywałam ze swoim kociakiem.- Mruknęła trącając go łapą, tak że ten zaczął piszczeć głośniej. Kocica wywróciła oczami, i wymownie spojrzała na idącego obok białego kocura.
-M-Mogę go ponieść...- Zasugerował Złamana Krew. Szare Skrzydło położyła go na ziemi, a gdy próbował się wyrwać, pacnęła go w głowę. Niedaleko w krzakach obserwował to Gorąca Łapa. Szafirowa Róża podczołgała się do niego.
-Mogłabyś go odbić.- Mruknął kociak.- Widziałem jak pokonałaś tamtą.
-Po pierwsze tamto było z zaskoczenia, po drugie ich jest dwóch, a tam była jedna.- Odparła kotka.
-No ale ta jest stara, a biały to zwykłe strachaj...- Gorąca Łapa nie zdążył wyrazić swojej opini, gdyż przerwał mu głos Niespełnionego Marzenia.
-Misiaczek!- Krzyknęła, i podbiegła do Złamanej Krwi, po czym się do niego przytuliła. Tamten zaczerwieniony, z kociakiem w pysku, odsunął się kawałek. Tymczasem Kolczasty Ogon podszedł do Szarego Skrzydła.
-Witaj matko.- Mruknął z szacunkiem, a kocica liznęła mu głowę.
-Musiałeś się zmęczyć niesieniem tego futrzaka, pozwól że ci pomogę.- Kontynuowała Niespełnione Marzenie, po czym prawie wyrwała kociaka z pyska Złamanej Krwi.
-Nie ma czasu na wasze romanse, musimy donieść przynajmniej jednego kociaka.- Miauknął Kolczasty Ogon, po czym zabrał się za opowiedzenie o tym, jak samotniczka odebrała im kociaka. Gorąca Łapa popatrzył na Szafirową Różę.
-Cały czas możemy ich śledzić, dowiedzieć się o ich słabych punktach, prawda?- Zasugerował. Kotka westchnęła, po czym skinęła głową, i podążyła za gotowym na wszystko kociakiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro