Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Brązowa Łapa wstał. Podniósł głowę, i przeciągnął się. Obok niego spali jego bracia: Biała Łapa i Jasna Łapa. Pozostała dwójka najwyraźniej wcześniej wstała. Kociak stanął na łapy i wyszedł z krzaka, który służył im za łóżko i kryjówkę. Rozejrzał się. Dobrze pamiętał kamienne mury, mały kamienny domek z dwunożnym, mnóstwo innych domków, których przeznaczenia nie znał, oraz kilka śpiących, jak je jego mama nazywała, potworów. Brązowa łapa poszedł w lewo i do tyłu. Mijał stosik kłód, gdy wyczuł zapach Czarnej Łapy i Gorącej Łapy. Ta dwójka z jego rodzeństwa najbardziej oddalała się od ich legowiska, czasami zapraszali także jego na te "wyprawy". Brązowa Łapa podszedł bliżej do kłód. Nagle, z jednej z większych dziur wyskoczyła głowa Gorącej Łapy.

-Brązowa Łapa! Spójrz co znaleźliśmy! To idealne miejsce do zabaw!- Powiedział z wrodzonym entuzjazmem, po czym znowu zniknął w kłodach. Brązowa Łapa wskoczył do środka. Był tam istny labirynt, tunele prowadziły w lewo i w prawo, w górę i w dół. Ganiali się przez dobre pół godziny. Gdy wyszli zaczęli się tarzać z radości. Nagle Czarna Łapa wstał.

-Mysie móżdżki! Zapomnieliśmy co dzisiaj za dzień!- Miauknął. Brązowa Łapa i Gorąca Łapa spojrzeli po sobie, po czym przypomnieli sobie.

-No przecież!- Powiedział z podnieceniem Gorąca Łapa.- Dzisiaj wszyscy obchodzimy piąty księżyc!- Cała trójka prawie jednocześnie zerwała się i pobiegła obudzić resztę rodzeństwa. Gorąca Łapa dobiegł do nich jako pierwszy i szturchnął ich nosami. Biała Łapa ze strachem od razu się zerwał, natomiast Jasna Łapa tylko przekręcił się na bok, ignorując brata.

-Jasna Łapo! Wiedziałem, że jesteś leniwy, ale że aż tak, by przespać...- Gorąca Łapa schylił się do leżącego brata i szepnął- Piąty księżyc. Jasna Łapa, wcześniej udający śpiącego, gwałtownie wstał.

-Teraz mi to mówisz!?- Syknął na brata z wyrzutami.- Gdzie mama?!

-Jak wstaliśmy to już jej nie było.- Powiedział Czarna stopa, wchodząc do krzaka wraz z Brązową Łapą.

-A co jeśli coś jej się stało?- miauknął jak zwykle przerażony Biała Łapa. -Przecież zawsze była na naszym święcie!

-Nie jesteśmy małymi kociakami!- oburzył się Jasna Łapa- Pewnie poszła przygotować coś specjalnego na tę okazję.- Wszyscy poza Białą Łapą się rozluźnili. Przez następne godziny próbowali jakoś zabić czas, w oczekiwaniu na zachód słońca. Urodzili się w momencie, gdy słońce dotykało horyzontu. Dokładnie w tym momencie, na płot wskoczyła ich matka. Gdy podeszła do nich, Brązowa Łapa zobaczył, że trzyma w pysku pięć myszy. Położyła je na ziemi.

-Dobra kociaki, nie jesteście już maluchami, pora abyście skosztowały prawdziwego jedzenia.- Miauknęła uroczyście. Rodzeństwu nie trzeba było powtarzać, od razu zabrały się do jedzenia. Nagle, gdy byli w połowie jedzenia, Gorąca Łapa podniósł głowę, i zobaczył na płocie czarnego kocura.

-Łatana Skóro.-Powiedział nieznajomy.- Koniec świętowania! Pora abym odzyskał kociaki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro