Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

- Deszczowy Huraganie jesteś pewny że słyszałeś ten dźwięk?- szara smukła kotka spojrzała na większego kocura z niedowierzaniem. Jej uszy drgały wyłapując każdy najmniejszy chlupot wody, i nawet najcichszy szum liści. Nastroszyła futro gdy zimny wiatr uderzył ją od strony morza.
- Sugerujesz że kłamię?- zapytał świeżo upieczony wódz. Zajmował tą pozycje od niespełna księżyca, ale jego futro stroszyło się za każdym razem gdy ktoś próbował podważyć jego autorytet, tak było też tym razem. Kotka jednak nie dała się nastraszyć, znała kocura przez wiele sezonów i wiedziała że kocur nigdy nie zrobił by krzywdy pobratymcowi mimo że czasem faktycznie trochę go ponosiło.
- Nie, sugeruje że mogło Ci się po prostu przesłyszeć- powiedziała niewzruszona. Większy kocur prędko otworzył swój pysk by odpowiedzieć kotce jednak wtem z zarośli wyskoczył brązowy pręgowany kocur. Kotka w jego oczach od razu dojrzała niepokój.
- On miał racja, musicie to zobaczyć- wskazał pyskiem w stronę brzegu morza i ponownie wskoczył w zarośla. Wódz razem z kompanką podążyli zaraz za nim. Kiedy przeszli kawałek drogi ich oczom ukazał się nieznajomy dotąd obiekt unoszący się na wodzie. Deszczowy Huragan otworzył oczy ze zdziwieniem.
- Nigdy nie widziałem czegoś podobnego- rzekł osłupiały. Mniejszy kocur przekręcił głowę ciągle obserwując tajemnicze znalezisko.
- Wygląda trochę jak mała wyspa z drzewem- powiedział w końcu.
- Myśle że wyspy tak po prostu nie pojawiają się na morzu- odrzekła kotka. Nagle usłyszeli ciężkie stąpanie po ziemi. Mniejszy kocur pchnął kompankę w krzaki po czym zaraz dołączył do nich wódz. Wszyscy troje byli przerażeni. Po chwili zerkając ze swojej kryjówki dostrzegli wielkie przednie kończyny stworzenia. Cokolwiek to było musiało wystraszyć zwierzynę w odległości sporego drzewa. Stwór stąpał po ziemi bez zastanowienia jakby w ogóle nie bał się obcego terytorium.
- Czy to bogowie?- szepnęła zszokowana kotka. Wystawiła nos leciutko do przodu by powąchać powietrze. Jej przerażenie wzrosło gdy zapach nie przypominał jej niczego co dotychczas znała. Brązowy kocur trzepnął ją chudym ogonem dając jej do zrozumienia żeby nie wychylała się dalej po za ich bezpieczną kryjówkę. Stworzenie skierowało się do pływającej wyspy. Gdy jego kroki było słuchać już o wiele dalej kotka wystawiła pysk na zewnątrz.
- Stój Morski Blasku! Nadal nie wiemy co to było- syknął do niej, jednak ona już dawno wystawiała resztę ciała poza kryjówkę. Ostrożnie wciągnęła powietrze w płuca, i nagle wszystko wydarzyło się w błyskawicznym tępie. Dwa kocury w ukryciu zobaczyły tylko wielkie łapy chwytające kotkę. Brązowy kocur natychmiast wystrzelił do ataku by ratować ukochaną. Syknął wściekle rzucając się na napastnika. Deszczowy Huragan przerażony słyszał tylko coraz więcej głośnych uderzeń o ziemie którym były kroki tajemniczych stworzeń. Nie widział już swoich pobratymców a jedynie słyszał ich wściekłe i przerażone zawodzenie. Przez wiele następnych chwil czekał sparaliżowany w kryjówce aż usłyszał jak kroki się oddalają. Po jakimś czasie w końcu ostrożnie wystawił pysk z zarośli.
- Morski Blasku?... Wzburzony Horyzoncie?- jego głos szybko przepadł w ryku fal i szumie liści. Rozejrzał się gorączkowo, jednak nie ujrzał nigdzie znajomych mu pysków. Ostrożnie podszedł do miejsca gdzie jeszcze niedawno stali on i jego kompani. Pływająca wyspa była coraz mniejsza, zbliżała się powoli ku horyzontowi. 

- Bracia i siostry! Wczoraj na nocnym patrolu duchy morza porwały dwóch dzielnych herosów Morski Blask i Wzburzony Horyzont. Zobaczymy dzisiaj po zmroku jak szybują nad wodą- przemówił wódz z wielkiego głazu.
- Czy duchy morza wzięły ich jako ofiary?- wyrwał się przerażony głos jednej z kotek.
- Nie, to był wypadek. Oboje oddalili się zbyt daleko od brzegu, próbowałem im powiedzieć by wrócili ale było już za późno. Fala przysłoniła ich futra i porwało ich morze. Jednak duchy docenią ich dusze, przyjmą ich w głębinach jako jednych z najlepszych- rzekł po czym zszedł z głazu.
Z tłumu uniósł się smutny głos kotki która pocieszała małego szarego kocurka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro