Rozdział 1
- Mamo, ale kiedy ona się obudzi? Ja chcę się bawić, a wszyscy uczniowie mówią, że jestem za mała, żeby się z nimi bawić!
- Ciszej, Słoneczko, bo obudzisz siostrę. Obudzi się w swoim czasie.
- Ale...
Dorosła kotka machnęła ogonem na znak, że nie ma dyskusji.
- Gdybyś była ciszej, Słoneczko, to bym się później obudziła, ale trudno. - Mała kotka wstała.
- Och! Migotko! No wreszcie, chodź! Jest tyle rzeczy do obejrzenia! Mamy obóz, może uczniowie pozwolą nam wejść do ich legowiska!
- Słoneczko! Migotka dopiero otworzyła oczy, nie ciągaj jej po całym obozie.
- Oj, Różane Skrzydło, to tylko kociaki. - Druga Karmicielka, wyraźnie rozbawiona zwróciła uwagę przyjaciółce.
- No, dobrze, Malinowy Księżyc ma rację, lećcie.
- Chodź, Słoneczko! - Miauknęła Migotka i wybiegła z żłobka. - Ała! Co to?
Migotka poczuła pod łapkami coś ostrego.
- To trawa, głuptasie! - Słoneczka podbiegła do siostry. - Jeśli ci ona nie pasuje, to masz spory problem, bo jest ona wszędzie! Ale teraz chodź, idziemy pogadać z Koniczynową Łapą, może nauczy nas jakiegoś ruchu bitewnego!
Ruchu bitewnego? Nie! Nie chcę się bić, z czymś jej się kojarzyły ruchy bitewne i nie było to dobre wspomnienie... Zaraz, co? Wspomnienie? Przecież pierwszy raz jest po za żłobkiem!
- Nie guzdraj się, Migotko!
- Już idę...
- Cześć, kociaki! - Usłyszała za sobą ciepły głos. Ta kotka ślicznie pachniała ziołami. Medyczka! To na pewno Mysi Ogon, Różane Skrzydło opowiadała nam o medyczce.
- Jesteś Mysi Ogon?
- Tak, kochana, ale widzę, że ktoś tu pierwszy raz wyszedł ze żłobka!
- To moja siostra, Migotka. - Słoneczka podeszła pochwalić się siostrą.
- Właśnie widzę - starsza kotka uśmiechnęła się. - Może pomogłybyście mi zbierać zioła? Właśnie idę do lasu, po nagietek i chciałam też zebrać kocimiętkę. W końcu, niedługo Pora Nagich Drzew, boję się, że Zielony Kaszel wróci.
- Miałyśmy iść poćwiczyć z Koniczynową... - Zaczęła Słoneczka, ale Migotka szybko powiedziała:
- Bardzo chętnie! Opowiedziałabyś mi troszkę o ziołach? Jak będziemy iść?
- A nie chciałaś poćwiczyć z siostrą?
Migotka spojrzała na siostrę. Rzeczywiście, mogło być jej przykro, że nie chce z nią ćwiczyć, ale zioła wydawały się jej pasjonujące!
- Możesz iść. - Powiedziała ponuro Słoneczka, lecz szybko w oku zalśnić jej łobuzerski błysk. - Później pokażę ci wszystko czego się nauczyłam!
Siostra Słoneczki zamruczał rozbawiona i pognała za Mysim Ogonem.
- Mysi Ogonie?
- Słucham, malutka
- Czy... czy ty masz już ucznia?
Oczy starej kotki zamglił smutek.
- Och... nie... nie chciałam... - zaczęła pośpiesznie mówić Migotka.
- Nic się nie stało... kiedyś... kiedyś miałam pewną wojowniczkę na oku. Świetnie się nadawała na medyczkę... kiedy miałam jej to zaproponować... ona... ona została potrącona przez Potwora Dwunożnych...
- Przykro mi... jak ona się nazywała?
- Migocząca Woda...
Ja? W głowie Migotki kłębiły się myśli... chwileczkę, przecież ona jest Migotką, a nie Migoczącą Wodą! Wszystko się jej dzisiaj plącze...
- Czy to nie nagietek? - Mysi Ogon szybko zmieniła temat rozmowy.
- Nie wiem...
- No tak... nie jesteś uczennicą. Chodź, pokażę ci, jak się go zbiera.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro