Las Kotów
Kiedy medyk i zastępca przywódcy szli na polanę, Karmel i Lizzy biegli do lasu, aby się schronić. Kiedy dotarli, schowali się na drzewie.
- Pssst... Lizzy... - szepnął Karmel
- Co...? - odpowiedziała mu cicho Lizzy
- Kiedy schodzimy? - zapytał tajemniczo Karmel
- Cicho... Idą tu... -odpowiedziała Lizzy
Medyk i zastępca naprawdę szli (pewnie się zastanawiasz dlaczego idzie medyk) obok ich drzewa-schronu.
Kiedy sobie poszli, kociaki zeszły i poszły do lasu.
Na wszelki wypadek odznaczyły drzewo jako swoje.
- Lizzy...! - powiedział cicho Karmel
- Cooo znowuuu... - odpowiedziała niechętnie Lizzy
- Kiedy dotrzemy na miejsce? - zapytał zmęczony chodzeniem Karmel
- Za parę kilometrów - Powiedziała ponuro Lizzy - mam dość twoich pytań - dodała po chwili
- Czemu? - zapytał więcej siebie niż ją
- Bo nie znam na niektóre odpowiedzi i mnie wkurzają - odfuknęła Jasna Łapa (czyli Lizzy)
- Dobrze, to nie mówię nic przez całą drogę -
I tak szli w przez godzinę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro