Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Ulewe wraz z uderzającymi z nieba przerażającymi błyskawicami rozjaśniającymi je co jakiś czas było słychać w całym mieście. Szare, nocne barwy wielkiego siedliska dwunożnych zlewały się ze smukłymi ciemnoszaro niebieskimi barwami deszczu, w ciemnej uliczce przed ulewą kryło się wiele kotów uciekających przed nielitościwą burzą i grzmotami które sprawiały o zanik słuchu. Na burze wyszła biała kotka i próbując zostać jak najkrócej pod zachmurzonym czarnymi burzowymi chmurami niebem przebiegła szybko do zakończenia uliczki, po czym skręciła w bok i prześlizgnęła się zwinnie przez śmieci dwunożnych, weszła do dziury w wysokim budynku pojawiając się odrazu w piwnicy. W pomieszczeniu gromadziła się część miejskiego kociego klanu, wszystkie oczy spoglądały pytająco na zdyszaną lekko kotkę, kocica zrobiła parę większych oddechów łapiąc powietrze i miauknęła głośno

- O-Obłok rodzi ! Członkowie zaczęli szeptać między sobą, ich przywódca wstał i syknął

- Dzisiaj ?! Nie może rodzić dzisiaj, akurat dzień przed walką! - dodał zezłoszczony i zaniepokojony jednocześnie, niski kot nie czekając na odpowiedzi i sugestie innych skierował się do wyjścia jak najszybciej mógł, wyskoczył zgrabnie przez dziurę i przecisnął się przez śmieci, po czym skierował się do drugiej kupki śmieci osłaniającej dość duży karton, przecisnął się już przez ostatnie worki ze śmieciami dwunożnych i stanął tuż przy pszącej kocicy, zaraz za nim weszła ta sama biała kotka która poinformowała go o tej niefortunnej sytuacji

- Na pewno wszystko będzie z nią w porządku ? Ma urodzić moje kocięta ! - syknął zdezorientowany przywódca, śnieżna kocica spojrzała na niego zaniepokojonym wzrokiem. Oboje kotów wiedziało że kotka nie dawno była chora, a teraz przypadło jej jeszcze rodzić. Miejski usiadł i patrzył zestresowany na kotkę, a jego serce szybko biło, nie chciał stracić tych kociąt. Biała przyjaciółka pszącej kotki wyszeptała jej do ucha ukrywając niepewność "Wierze w ciebie". Po chwili stresującej sytuacji czarny kocur dostrzegł że rodzi się pierwsze młode. Gdy jego ojciec to zobaczył zasyczał dopingująco do rodzicielki

- Jeszcze trochę, uda ci się ! Obłok spojrzała na czarnego kocura stojącego przy porodzie i ostatkiem sił warknęła, nie odwzajemniając w żaden sposób jego otuchy

- Nie wolno ci się zbliżać do mojego małego synka mor...derco...- skończyła cicho wraz z narodzinami pierworodnego, po czym straciła przytomność. Czarny kot pierwszy raz spanikował widząc jednocześnie zgadzające się z jej słowami oczy białej kotki. Nie była to komfortowa sytuacja jaką sobie wyobrażał, jego wewnętrzny paraliż przerwała w końcu śnieżna kotka dopingująca wcześniej Obłok przy rodzeniu

- Liż go ! A ja spróbuje obudzić matkę ! - syknęła zmartwiona kotka, ojciec kociątka zaczął je wylizywać, naszczęście po krótkiej chwili malutkie zaczęło oddychać, a zaledwie chwilkę później piszczeć z głodu, jednak jego matka nadal była nieprzytomna

- Co teraz ?! On chce jeść - syknął przywódca, na co biała kocica miauknęła z desperacją w oczach

- Nie wiem, nie chce się obudzić ! śnieżnej włóczęgini podeszła szybka myśl do głowy

- Podłóż je do matki... może nie znam się na porodach, ale uważam że matka powinna mieć mleko pomimo omdlenia... Ku szczęściu kotów małe zaczęło ssać mleko, a chwilę później obudziła się jego matka

- U-udało m-mi się ?.. - mruknęła wykończona, ojciec kotka miał jej odpowiedzieć, ale wbiła się jej biała przyjaciółka

- Tak ! jestem z ciebie dumna Obłoku, wiedziałam że ci się uda ! Czarno-biała kocica skierowała łeb na małe i polizała je po główce przez co miauknęło bezgłośnie, po tym jednak spoważniała i odwróciła głowę w stronę przywódcy miejskiego klanu

- Co ty tutaj jeszcze robisz ?! To nie jest twoje dziecko ! - syknęła z nagłą złością, za nim jej przyjaciółka zdołała się ponownie wtrącić odpowiedział czarny kocur

- Jestem i nic, ani nikt nie zmieni tego jaka krew płynie w jego żyłach - syknął surowo broniąc swoich praw do nowonarodzonego

- Nie dla mnie ! - odwzajemniła tym samym tonem matka kociątka, po czym dodała - A teraz wyjdź stąd ! Chociaż to dla mnie zrób i zostaw mnie wraz z moim synkiem w spokoju. Kiedy podrośnie zabiorę go zdala od ciebie i nigdy nie pozwolę na to żeby stał się takim samym p-potworem ! - skończyła ostro łaciata kocica, na co kocur odpowiedział tylko

- Jak uważasz, ale wybór należy do niego, zobaczymy kogo wybierze...- splunął mrużąc swoje lodowate ślepia, przecisnął się przez śmieci i zniknął po drugiej stronie uliczki. Matka spojrzała na kociątko uśmiechnęła się lekko, potem jednak spoważniała, przybliżyła swój pysk do jego małego uszka i mruknęła opiekuńczym i spokojnym głosem

- Obiecuję że nie będziesz takim potworem jak twój ojciec. Spojrzała na swoją śnieżno-białą przyjaciółkę i mruknęła do niej delikatny gest że chce zostać sam na sam ze swoim jedynym synkiem, ta posłusznie kiwnęła głową i wyszła z małym uśmiechem na pyszczku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #jj