Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Nadzieja umiera ostatnia" Przegrana Walka cz. 2

Dla
WolfStormPolskaWojak

- Czarna Stopa -

Do naszego obozu wlały się całe zastępy kotów, które w większości miały na sobie obroże lub były pokryte bliznami. Musiały być to koty Klanu Krwi. Robią to co już nam obiecali, odbierają nasze terytoria. Pomimo iż to nasz były przywódca ściagną ich tutaj, to nie zamierzam się poddawać. Będę walczył, nie ważne czy mój klan tego chce czy nie i tak będą musieli zrobić to co im rozkażę.

Na przód kotów wysuną się mały czarny kocur z białą łapą. Bicz przywódca tego nieznośnego klanu. Spojrzał na mnie. Mierzyliśmy siebie wściekłym wzrokiem. Jednak ten nagle przemówił.

- Czarna Stopo, przychodzę tutaj odebrać to co należy do mnie i do mojego klanu! - powiedział twardo i pewnie - Zachowaliście się głupio odłączając się od nas, ale teraz jednak dam wam pewną propozycję.

- Ciekawe jaką. - wtrąciłem się - Napewno dla nas nie korzystną. - prychnełem

- Przypomnę ci Czarna Stopo, że sami postanowiliście się odłączyć od naszego Klanu. - warkną Bicz - Moja propozycja jest następująca - przyłączcie się do naszego Klanu, ale nie jako Klan Cienia, ale jako zwykłe koty, które będą podlegały moim rozkazom.

- I niby co z tego będziemy mieli? - zapytałem wściekły - I tak zajmiecie nasze terytorium, a my już nie będziemy mieli żadnej wolności!

Bicz spojrzał na mnie i uśmiechną się.
- Życie. - powiedział cicho - Będziecie mieli życie, które zaraz może się wam skończyć. - sykną

Patrzyłem prosto w jego szalone oczy. Zdaję sobie sprawę, że ktoś inny na moim miejscu przystałby na tą propozycję, ale nie ja. Ja dalej nie zamierzam zmieniać zdania. Kiedyś potężny Klan Cienia teraz stał się nic nie ważnym przeciwnikiem, z którym można sobie pogrywać tak jak sobie inny chcą. Wycofując się z umowy z Biczem wyszliśmy na tchórzy i starciliśmy honor. Nie pozwolę, aby zapamiętano nas jako koty, które ciągle zmieniają strony. Nie ja!

Wyknełem wściekle na Bicza, zjeżyłem futro i wyciagnełem pazury.
- Nigdy nie przystanę na twoją umowę.

Zanim Bicz zorientował się co zamierzam zrobić, to ja już wybiłem się w powietrze i skoczyłem na niewielkiego kocura. Ostrymi pazurami wbiłem się w jego czarne futro i przyszpiliłem go do ziemi. Z jego barków trysnęła krew, znowu dało mi tą dziwne poczucie szczęścia.

Nie docierało do mnie nic, zupełnie nic, żaden dziwię ani żaden zapach. Teraz byłem tylko i wyłącznie skupiony na szyji Bicza. Szybko schyliłem się, aby zatopić w niej zęby. Lecz wtedy Bicz odwrócił się, uwalniając się od jednej z moich łap. Udało mu się wyciągnąć łapę z jedną białą łatą i przejechał mi pazurami po nosie.

Momentalnie zsunełem z Bicza łapy, którymi go trzymałem i cofnełem się trochę. Nie było to spowodowane bólem, ale szokiem. Popiero po chwili zorientowałem jak głupi ruch wykonałem.

Wściekły Bicz nagle skoczył podemnie i wyglądał przy mojej szyji. Chciałem się jeszcze wycofać, ale wtedy kocur przejechał mi pazurami po szyji. Nagle wszystko zwolniło. Nie mogłem złapać oddechu przez co po chwili opadłem na ziemię. Umierałem.

Kątem oka zobaczyłem przerażone koty z mojego klanu. Nikt nie skoczył mi na pomoc, wszyscy byli zbyt przestaszeni.

- Sami zobaczyliście jak kończy się odmowa! - krzykną do mojego klanu Bicz - Chcecie skończyć jak wasz przywódca?! A może wolicie żyć pod moimi rządami?! Wybierajcie teraz!

Gdybym tylko miał siłę, to wstałbym i zakazał komukolwiek odzywania się! Wszyscy musieliby walczyć! Mam nadzieję, że te koty nie zapomniały co im mówiłem! Niestety Rdzawe Futro wysuneła się do przodu.

- Zgadzamy się Biczu. - powiedziała stanowczo

- I bardzo dobrze. - odpowiedział Bicz

Nie! Ta zdradziecka kotka zniszczyła Klan Cienia! - Chciałem krzyczeć, lecz wtedy mój oddech się zatrzymał, a ja sam zaczynałem tracić zmysły.

Spojrzałem ostatni raz jak koty z byłego Klanu Cienia mieszają się z Klanem Krwii.

Tak właśnie upadł Klan Cienia...

- Wysoka Gwiazda -

Teraz Klan Wiatru miał plan, miał nadzieję i nie zamierzał się poddać! W końcu byliśmy wolni od Klanu Gwiazd i całej reszty klanów! Nie pozwolę, aby teraz Klan Krwi zniszczył wszystko. Nie ja.

Wściekły czekałem aż tylko koty z Klanu Krwi wejdą do obozu. Moi wojownicy pomimo iż byli ranni i zmęczeni, też byli gotowi do obrony. Gdy tylko pierwszy kot wszedł przez wejście do naszego obozu, niewiele myśląc skoczyłem na niego. Przewróciłem go wbijają pazury w jego kark.

O dziwo przeciwnik był zupełnie nie przygotowany na atak, więc ciężko opadł na ziemię. Wtedy chciał wyciągnąć łapy i zaatakować mnie w pysk, ale ja byłem szybszy i przyszpiliłem jego łapy do ziemi.

Mieliśmy walczyć dalej, ale wtedy nocny księżyc zaświecił mocniej i zobaczyłem na kogo skoczyłem. Zamiast Bicza lub innego kota z Klanu Cienia była to jasno ruda kotka z nakrapianym futrem.

- Lamparcia Gwiazda? - zapytałem skołowany

- A kto inny Wysoka Gwiazdo? - zapytała z sakrazmem - Skoro już wiesz, że to ja to może łaskawie zejdziesz ze mnie? - zapytała ostro

Natychmiastowo przypomniałem sobie, że dalej przytrzymuję Lamparcią Gwiazdę i nie daje jej wstać. Po tym komentarzu puściłem kotkę i cofnełem się o kilka kroków do mojego klanu. Stanełem przy moim zastępcy i dałem znak ogonem klanowi, aby narazie nie atakował. Po tym spojrzałem w jakim towarzystwie przyszła Lamparcia Gwiazda. O dziwo zabrała z sobą cały klan. Raczej nie miała zamiaru nas atakować.

- Przepraszam Lamparcia Gwiazdo, że na ciebie naskoczyłem, ale słysząc zbliżające się koty spodziewaliśmy się Klanu Krwi, a nie Klanu Rzeki. - przeprosiłem dalej mierząc czujnym wzrokiem koty z innego klanu

- Po tym jak na mnie skoczyłeś też pomyślałam, że zaatakował was Klan Krwi. - wymamrotała nadal zła

Postanowiłem olać złe poczucie kotki.
- Co tu robisz z całym klanem? - zapytałem - Klan Krwi już wygnał was z waszego terytorium?

- Nie jeszcze nie, ale postanowiliśmy sam odejść. - zaprzeczyła kręcąc pyskiem

- Skoro tak, jeśli przyszliście po nasze terytorium, to muszę ci powiedzieć, że tutaj też Klan Krwi przyjdzie! - warkną ostro mój zastępca

Przywódczyni Klanu Rzeki popatrzyła na Błotnistego Pazura jagby był on teraz jej największym wrogiem. Naszczęście Lamparcia Gwiazda w porę się opanowała i sykneła tylko.

- Nie przyszliśmy po wasze terytorium! - sykneła - Nie jesteśmy głupi! Przyszliśmy tu z propozycją. - zwróciła się do mnie

- Z jaką? - zapytatałem podejrzliwie

- Klan Rzeki postanowił odejść z terytorium czterech klanów. - oznajmiła Lampracia Gwizda

- Tak samo postanowił Klan Wiatru. - powiedziałem

- Jak wiesz Wysoka Gwiazdo podróż samemu będzie o wiele trudniejsza niż podróż razem. - kontynuowała Lamparcia Gwiazda - Proponuję wam odejści z Klanem Rzeki. Oczywiście podczas podróży oba klany będą miały osobnych przywódców i klanu nie będą ingerowały w swoje prywatne sprawy. Za to będą wspólne polowania i obrona. Co ty na to Wysoka Gwiazdo?

Z jednej strony jest to dobra propozycja, bo Lamparcia Gwiazda ma rację, że oba klany poradziłyby sobie lepiej niż jeden sam. Według mnie jest to dobry pomysł. Jednak jako przywódca muszę patrzeć też na to co myśli o tym klan. Nie mogę sam podjąć tej decyzji.

Pytającym wzrokiem spojrzałem na medyka. Ten tylko kiwną pyskiem znak zgody. Chyba mam to odebrać jako, to że on też myśli, że z Klanem Rzeki będzie nam lepiej. Spojrzałem jeszcze na mojego zastępcę, ten też kiwną pyskiem zgadzając się.

Pewny już wyprostowałem się i spojrzałem twardo na Lamparcią Gwiazdę.

- Klan Wiatru zgada się iść z wami. - oznajmiłem - Nie robimy tego, dlatego że jesteśmy za słabi. Robimy to po to, aby nasze oba klany miały łatwiejszą podróż. - zaznaczyłem twardo

- Rozumiem. - odparła Lamparcia Gwiazda - Klan Rzeki też poradziłby sobie sam.

- Jeśli chcemy odejść przed napadem Klanu Krwi, to musimy odejść teraz. - wtrącił się mój zastępca Błotnisty Pazur

Z Lamparcią Gwiazdą kiwneliśmy tylko pyskami na zgodę.

- Klanie Wiatru przyszykować się do opuszczenia obozu! - zawiadomiłem klan

Nie musiałem z resztą bardzo długo czekać. Moi pobratymcy cały czas byli na polanie. Tuż po tym jak Kaszlący Pysk przygotował swoje zioła byliśmy gotowi do opuszczenia obozu.

Gdy koty były gotowe, to razem z Lamparcią Gwiazdą wyszliśmy z obozu na czele dwóch klanów. Wszystkie koty były zmęczone, nie ważne czy Klanu Wiatru czy Klanu Rzeki. Dlatego postanowiliśmy, że dzisiaj odejdziemy tylko do Ust Matki, apoten zastanowimy się co dalej.

Przez całe wrzosowiska szedłem krok w krok z Lamparcią Gwiazdą, ale jak moje już dawne terytorium zaczeło się kończyć, to zwolniłem. Moje serce krajało się na pół. Dzisiaj już na zawsze musiałem opuścić miejsce, w którym się urodziłem, w którym się wychowałem, i dla którego byłbym w stanie oddać własne życie.

Koty z klanów chyba zauważyły, że muszę zostać na chwilę w tyle, aby się pożegać, bo szły dalej nie zwracając na mnie uwagi. Teraz mi to pasowało.

Weszłem na jeden z kamieni i poraz ostatni spojrzałem na wielkie wrzosowiska. Chciałem zapamiętać ten widok do końca życia. Nabrałem jeszcze jeden ostatni, głeboki oddech wdychając słodki zapach wrzosu.

Po tym odwróciłem się i podbiegłem do klanów z myślą, że zaniosę i zapamietam tę woń i ten widok nie ważne gdzie poniosą mnie łapy.

- Ognista Gwiazda -
(jeden dzień później)

Stałem na szczycie Wyskokiej Skały obserwując jak toczą się prace nad umacnianiem obozu. Dwa dni temu przegraliśmy bitwę z Klanem Krwi o nasze terytorium. Zgodnie z umowę teraz mieliśmy się wycofać z tąd, ale ja nie zamierzałem oddawać tych terenów w łapy Bicza. Z resztą nie jestem sam. Zauważyłem, że uczniowie i kilka innych kotów boi się i chce się wycofać, lecz cała reszta była pewna, że trzeba bronić obozu.

Rozmyślałem teraz gdzie poszły Klan Rzeki i Klan Wiatru. Wczoraj wysłałem wojowników do tych klanów, aby zaproponowali im wspólną obronę, lecz nikogo tam nie znaleźli. Nie było też śladów walki, więc klany musiały porostu odejść. Moi wojownicy poszli kawałek drogi ich tropem i dowiedzieli się, że klany skierowały się w stronę Ust Matki.

Po ogłoszeniu tej wiadomości, niektórzy pobratymcy chcieli abyśmy też ruszyli za nimi, ale ja surowo tego zabroniłem. Klan Pioruna nie zachowa się jak tchórze i nie ucieknie.

- Ognista Gwiazdo?

Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej partnerki, która weszła na głaz i stanęła obozu mnie.

- Tak Piaskowa Burzo? - zapytałem - Coś cię niepokoi?

- Naprawdę myślisz, że nie moglibyśmy odejść za innymi klanami? - zapytała nagle

To pytanie zbiło mnie z łap. Myślałem, że Piaskowa Burza zawsze będzie po mojej stronie!

- Jak możesz tak mówić? - zapytałem zły - To jest nasz dom! Musimy za niego...

- ...umierać? - wtrąciła się już też zła - Posłuchaj, ja rozumiem, że kochasz to miejsce! Wszyscy je kochamy! Ale to nie oznacza, że to miejsce jest ważniejsze od twoich pobratymców! Te koty tworzą Klan Pioruna, a nie to miejsce. - zaczeła tłumaczyć - Miejsce do życia możemy znaleść gdzieś indziej. Klan Wiatru i Klan Rzeki już to zrozumiały, ty też możesz.

Patrzyłem z wściekłością na partnerkę. Nie wierzę, że ona może tak mówić. Z wyrzutem pokręciłem pyskiem i odwróciłem się do niej tyłem.

- Idź z tąd i zajmij się swoim zajęciem. - warknełem na nią twardo

- Ognista... - miała coś mówić

- Powiedziałem idź! - krzyknełem

Ta zamilkła i patrzyła na mnie zszokowana. Po chwili jednak jej spojrzenie stwardniało.

- Moi partnerem był kocur, który był w stanie poświęcić wszystko dla pobratymców, a nie dla miejsca. - fukneła - Nie jesteśmy już partnerami. - zeszła z głazu i poszła innych kotów

Zabolało mnie to bardzo, ale udawałem, że wogule mnie to nie opchodzi. Musiałem być silny dla mojego klanu, a Piaskowa Burza za jakiś czas zauważy jaki popełniła błąd i wróci do mnie. Przynajmniej mam taką nadzieje.

Z góry zobaczyłem jak Mglista Stopa pilnuje Pierzastą Łapę i Burzową Łapę. Wszyscy byli z Klanu Rzeki, ale przed bitwą tymczasowo dałączyli do nas. Ciekawe czy oni też chcą odejść za swoim klanem?

Z zamyśla znowu wyrwał mnie czyjś głos. Tym razem był to Biała Burza, który wracał z swoim patrolem. Jego białe futro było zaplamione krwią. Reszta patrolu nie wyglądała lepiej. Brązowy Pysk i Długi Ogonnosili widoczne ślady walki, za to nigdzie nie było widać Jesionowej Łapy.

Zeskoczyłem z Wyskiej Skały i podeszłem do nich.

- Białą Burzo, co się stało i gdzie jest Jesionowa Łapa? - zapytałem od razu

Wtedy Biała Burza spojrzał na mnie. Jego spojrzenie było zimne i wściekłe jak jeszcze nigdy wcześniej.

- A co mogło się stać?! - warkną na mnie, co mnie zadziwiło - Jeisonowa Łapa nie żyje! Został zabity przez Klan Krwi! Mówiłem ci, że nie możemy tu zostać!

- Będziemy się bronić... - zaczełem mówić twardo

- Jak będziemy się bronić to wszyscy poginiemy! - wtrącił się

Zachowanie Białej Burzy bardzo mnie zaskkczyło. Nigdy nie wybuchał tak jak teraz i nigdy się nie sprzeciwiał. Wszystko dzisiaj jest nie tak.

- Nie odejdziemy z tych terenów. - zaznaczyłem mocno - To nasz dom i nie oddamy go Klanu Krwi.

Jak tylko skończyłem mówić odwróciłem się od pobratymców i poszłem do legowiska. Miałem już dosyć ciągle marudzących kotów. Chciałem chociaż na chwilę odpocząć, więc szybko zasnełem. Całe szczęście nie śnił mi się przeklęty Klan Gwiazd i mogłem w spokoju wyspać.

Nie wiem ile czasu już spałem, ale jestem pewnien, że nie minęła cała noc, gdy z obozu usłyszałe wrzask. Momentalnie się obudziłem i zauważyłem, że mamy dopiero środek nocy. Pomimo to wybiegłem na polanę, ale to co tam zobaczyłem kompletnie mnie zszokowało.

Na polanie aż kłębiło się od wojowników Klanu Krwi. Atakowali każdego, ucznia, karmicielki, wojowników, a nawet starszyznę. Zszokowana patrzyłem jak moi wojownicy starają się walczyć z o wiele silniejszym wrogiem. Niestety nie mieliśmy szans w tej bitwie. W bitwie, na której mi tak bardzo zależało. Teraz przezemnie zginą wszyscy, an których mi tak bardzo zależało. Przezemnie...

Kompletnie nie wiedziałem, co zrobić gdy przypomniałem sobie o wcześniejszych rozmowach o odejściu. Oczywiście Bicz i jego banda już nie posłuchają i nie dadzą nam odejść, ale gdyby kilka kotów zajęło ich uwagę, to cała reszta dałaby radę uciec. Tak to jest mój plan.

Zaczełem rozglądać się za Białą Burzą. Dostrzegłem go dosyć szybko jak siłował się z dwoma innymi kotami. Odrazu skoczyłem i zepchnełem jednego z napastników, po czym jeszcze bardziej mocno ugryzłem go w ogon. Kocur odwrócił się i odbiegł. Biała Burza przyznał drugiego napastnika.

- Biała Burzo dopiero teraz widzę, że mieliście rację. - zaczełem szybko - Wiem, że sytułacja jest opłakana, ale jeśli kilku z nas zajmie Klan Krwi, to cała reszta da radę uciec.

- Jeśli tak planujesz to musimy się pośpieszyć. - odparł - Ale kto zostanie?

- Ja zostanę. - odparłem twardo - Te koty giną przezemnie, więc się tu zostanę. Wiem co zaraz powiesz, ale nie mamy na to czasu. Zostaję i tyle, a ty poprowadzisz klan.

- Dobrze Ognista Gwiazdo. - zgodził się z trudem

- Teraz idź i przekaż to innym. - rozkazałem i sam rzuciłem się w wir walk

Pobiegłem pod legowisko uczniów. Walczyli tam oczywiście uczniowie i Paprociowe Futro, który pomagał im. Sam skoczyłem na brązowo rudą kotkę i wygryzłem jej się w szyję. Zaraz kotka leżała już martwa.

- Uczniowie. - zwróciłem się do młodych kotów - Idźcie do wyjścia z obozu! Już bez pytań! - rozkazałem

Młodzi od razu pobiegli w stronę wyjścia, a ja z Paprociowym Futrem zajęliśmy się walką.

- Ognista Gwiazdo, co planujesz? - zapytał Paprociowe Futro

- Część kotów ucieknie z terytorium, ale pare będzie musiało się zostać, aby zająć Klan Krwi. - wyjaśniłem szybko - Ja zostaję.

- Zostaję z tobą. - odparł pewnie, skacząc na szarego kocura - Nie poradzisz sobie sam.

- Dziękuję Paprociowe Futro. - Podziękowałem młodemu wojownikowi, miał całe życie przed sobą, ale postanowił poświęcić je dla klanu. - Idź teraz i przejaż to innym!

Paprociowe Futro pobiegł w kierunku grupki walczących wojowników i wraz z nimi skierował się do tunelu. Ja sam rozejrzałem się po obozie, aby upewnić się, że wszyscy wiedzą gdzie iść. Po czym sam skierowałem się w stronę wyjścia, gdzie czekał Biała Burza i Szara Pręga oraz Paprociowe Futro. W obozie nie było już nikogo więcej z Klanu Pioruna.

- Wszyscy już wybieg poza obóz. - poinformował krótko Biała Burza

- To dobrze. - odparłem drapiąc jakiegoś kota po nosie - Paprociowe Futro zostaje ze mną, a wy uciekajcie. - zwróciłem się do Białej Burzy i Szarej Pręgi

- Nawet nie myśl przyjacielu, że odejdę. - powiedział Szara Pręga - Walczę razem z wami.

- To dobrze. - cieszyłem się, że Szara Pręga będzie ze mną walczył - Idź już Biała Burzo i prowadź Klan Pioruna. - kocur kiwną pyskiem i zaczą się wycofywać

Miałem skoczyć już do walki, gdy nagle przypomniałem sobie o kłótni z Piaskową Burzą. Nawet jej nie przeprosiłem.

- Biała Burzo! - krzyknełem jeszcze za wojownikiem - Proszę cię przeproś Piaskową Burzę w moim imieniu.

- Tak zrobię. - odpowiedział w odszedł

Wtedy już spokojny rzuciłem się w wir walk, wiedząc że Klan Pioruna przeżyje na zawsze...

- Lamparcia Gwiazda -
( 2 księżyce później )

Ze snu obudziło mnie szturchanie w bok. Chciałabym jeszcze pospać, ale jako przywódczyni mam swoje obowiązki i nie mogę sobie na to pozwolić. Otworzyłam oczy i powoli się podniosłam. W niedalekich odległościach od mojego posłania spało dużo kotów porozbijanych w mały grupki. Były to koty Klanu Rzeki, Pioruna i Wiatru.

Pamiętam jak z początku było nam trudno się dogadać. Podczas podróży każdy klan szedł osobno, a podczas wspólnych posiłków lub polowań nie raz wybuchały gwałtowne kłótnie. Jednak po jakimś czasie koty zaczynały się do siebie zbliżać i teraz zachowujemy się jak jeden klan. Nawet ja przestałam kłócić się z innymi przywódcami i polubiłam koty innych klanów. Oczywiście mój klan jest dla mnie najważniejszy i nigdy go nie zawiodę.

Spojrzałam na moją nową zastępczynię Mglistą Stopę.

- Tak Mglista Stopo? - odezwałam się pierwsza

- Inni przywódcy kazali mi cię obudzić. - mówiła cicho, aby nie zbudzić innych kotów - Patrol znalazł coś ciekawego.

- Co to jest? - zapytałam ciekawa

- Nie wiem jeszcze.

- Skoro tak to chodźmy. - powiedziałam i razem wyszłyśmy z tymczasowego legowiska

- Tędy. - Mglista Stopa wskazała ogonem i pobiegła tam, a ja za nią

Jako koty z Klanu Rzeki nie jesteśmy najlepszymi biegaczami, lecz podczas podróży przyzwyczailiśmy się trochę to polowania na ziemi. Mam nadzieję, że na nowym terytorium będzie rzeka, ale jeśli nie to zdobyte teraz umiejętności napewno nam się przydadzą.

Obie biegłyśmy tak już od jakiegoś czasu. Szczerze, to ja nadal nie przyzwyczaiłam się do dalekich biegów. Gdybym była zwykłą wojowniczką, to powiedziałbym abyśmy zwoliniły, ale nie chcę tak zachować się przy mojej zastępczyni. Nie mogę okazywać słabości nawet przy niej.

Mglista Stopa dobiegła do wysokiego pagórka, który był pokryty kamieniami. To miejsce znajdowało się dalego od naszego legowiska, a ja nie widziałam w nim nic dziwnego lub ciekawego.

- Po co tu przybiegliśmy? - zapytałam zirytowana

- My też się zastanawiamy. - do rozmowy wtrącił się Wysoka Gwiazda

- Patrol postanowił, że powiedzą nam o co chodzi dopiero jak przybędziesz. - dopowiedział Biała Gwiazda

Biały kocur z żółtymi oczami został nowym przywódcą Klanu Pioruna tuż po tym jak na ich klan napadł Bicz. Biała Gwiazda otrzymał swoje 9 żywotów przy Ustach Matki i doprowadził resztę swojego klanu do nas. Z początku nie akceptowaliśmy Klanu Pioruna, ale po niedługim czasie zauważyliśmy, że przyda nam się ich towarzysto.

Ja sama od początku polubiłam Białą Gwiazdę. Oczywiście nie okazuję tego, ale czasem zastanawiam się czemu wcześniej go nie zauważyłam.

- No to już jestem. - powiedziałam odrzucając myśli na bok - Chodźmy przekonajmy się o co im chodzi.

Zaczełam wchodzić po zboczu. Na szczycie czekał na nas patrol złożony z kotów trzech klanów. Byli to Piaskowa Burza, Ciężki Krok, Pojedyńczy Pazur i Jeżynowy Pazur.

- Jesteśmy już wszyscy, więc powiedźcie nam o co chodzi. - powiedział Biała Gwiazda

- Sami spójrzcie. - powiedziała Piaskowa Burza i wskazała na tereny przed nami

Zaciekawiona podeszłam i spojrzałam. Przed nami rozciągał się krajobraz dużych wrzosowisk z małymi pagórkami, dalej był duży liściasty las, w którym rosły tylko Dęby. Te dwa miejsca oddzielała od siebie szeroka rzeka, która rozgałęziała się się w pewnym momencie, tworząc osobne terytorium porośnięte niską trawą i wierzbami. W miejscu rozgałęzienia znajdowała się średniej wielkości wyspa.

- Pomyślieliśmy, że będą to idealne miejsca na nowe terytia naszych klanów. - powiedział Pojedyńczy Wąs

- Tak, te tereny nadzadzą się idealnie. - zgodziliśmy się patrząc nadal przed siebie

Teraz jestem pewna. Będzie to nowy początek Klanu Rzeki. Będziemy potęgą. Będziemy najlepsi. Nic już nas nie powstrzyma...

Słów 3177

Hej! Mam nadzieję, że one-shot wam się podoba. Moim zdaniem wyszedł bardzo fajnie. To jest wersja aleternatywana, jak mogłyby się potoczyć losy naszych kochanych wojowników, jagby przegrali walkę. A wy macie jakieś pomysły, jakieś wersję alternatywne, gdyby klany przegrały bitwę?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro