Rozdział dziesiąty
Patrol wrócił do obozu i położył upolowaną zwierzynę na stosie zwierzyny.
- Szara Pręgo, przyjdź proszę do mojego legowiska. - powiedziała Ognista Gwiazda do kocura. Ten skinął głową i zadał pracę swojemu uczniowi. Przywódczyni zabrała ze stosu kawkę i zabrała ją do siebie. Położyła przed swoim legowiskiem. Chwilę potem wszedł Szara Pręga.
- Jesteś. - powiedziała spokojnie.
- Tak. Zapewne chcesz porozmawiać o Obłocznej Łapie. - westchnął kocur.
- Tak. Wiem, że trudno jest go ujarzmić. - przywódczyni podsunęła szaremu kotu ptaka.
- Strasznie. Ciągle plącze się pod nogami, popiskuje i ma mnie gdzieś. Mysi móżdżek. - Szara Pręga fuknął.
- Spokojnie. Wiem jaki jest, siedziałam przez niego w legowisku Dwunożnych. I wcale nie uważam, że to twoja wina, że nic nie umie. - spokojnie odparła Ognista Gwiazda. Szara Pręga skończył jeść ptaka. - Jeśli chcesz mogę poprosić jakiegoś wojownika, by pomógł ci w jego szkoleniu.
- Nie. Ja... ja chciałbym go oddać komuś innemu. - Szara Pręga westchnął.
- Rozumiem. Ale coś mi się wydaje, że nie tylko dlatego jesteś taki przygnębiony. - Ognista Gwiazda zauważyła.
- Tak. Burza... Burza jakoś dziwnie się zachowuje. Trochę pokasłuje. - przyznał się kocur.
- Możesz powiedzieć o tym Żółtemu Kłowi. Może coś na to zaradzi. - przywódczyni zamruczała.
- Dobrze. A co z Obłoczną Łapą? - zapytał się niepewnie Szara Pręga.
- Na pewno będziesz go szkolić do mojego powrotu. Później... później ja się nim zajmę. - Ognista Gwiazda westchnęła. Jeśli mnie się nie uda, to każdemu powinno być ciężko.
- Dziękuję. - Szara Pręga pochylił z wdzięczności głowę.
- Oj uśmiechnij się. - przywódczyni polizała go po uchu. - Burzy nic nie będzie.
Kocur uśmiechnął się i wyszedł. Ognista Gwiazda odprowadziła go wzrokiem.
Następnego dnia Ognista Gwiazda obudziła się o świcie. Wyszła z legowiska. Na polanie Biała Burza wysyłał właśnie patrol poranny. Rozżarzony Blask myła się przed legowiskiem wojowników i podjadała trochę wiewiórki. Przywódczyni podeszła do stosu zwierzyny i zjadła dwie myszy. Patrol wyszedł, a Biała Burza schował się w legowisku. Chwilę potem wyszedł z niego Długi Ogon. Zjadł szybko ziębę i przeciągnął się.
- Choćmy po zioła. - Ognista Gwiazda zaproponowała.
- To dobry pomysł. - Rozżarzony Blask podniosła się i poszła za przywódczynią do legowiska medyków.
- O! Już wstaliście! - przywitał ich Paprociowy Liść.
- Cicho durniu. - syknęła przez sen Żółty Kieł.
- Jest nie w humorze, jak każdego ranka. Nie martwcie się. - Paprociowy Liść zapewnił.
- Tobie też mogę rozwalić humor wstając wraz ze skowronkami. - warknęła kocica. Paprociowy Liść uśmiechnął się, jakby dostał od mentorki komplement i podsunął wojownikom zioła.
- Proszę. Przygotowałem je wczoraj. - powiedział i polizał swoją siostrę po nosie. Ta zachichotała.
- Nawet nie wiedziałeś co tam wsadzić. - Żółty Kieł znowu się odezwała.
- Ale teraz już wiem. - odparł Paprociowy Liść, który patrzył z rozbawieniem na Długiego Ogona.
- Oj idź już spać. - szara kocica zakryła nos ogonem. Zjedli zioła i wyszli z legowiska medyków.
- Ruszamy? - zapytała Rozżarzony Blask.
- Tak. Pora już na nas. - Ognista Gwiazda skinęła głową i ruszyła przez tunel. Szli szybkim krokiem w kierunku Czterech Drzew.
- Przejdziemy przez terytorium Klanu Wiatr... - Ognista Gwiazda nie dokończyła.
- Szpiedzy! - z drugiej strony granicy rozległ się głos.
- Jesteśmy po swojej stronie. - Długi Ogon zmrużył oczy i przyjrzał się brzegowi.
- Jesteście blisko granicy. Z pewnością chcieliście ją przejść. - z krzaków wyłoniła się Lamparcie Futro.
- Wy jesteście równie blisko. - zadrwiła Rozżarzony Blask.
- Ale my jej nie przekraczamy. - Biały Pazur wzruszył ramionami.
- My też! - Długi Ogon fuknął.
- Lamparcie Futro. Co się dzieje? Idziemy do Czterech Drzew, a potem do Wysokich Skał. - Ognista Gwiazda spojrzała na zastępczynię.
- Ognista Gwiazda! - Lamparcie Futro syknęła, jakby dopiero teraz zauważyła przywódczynię.
- Tak. Nie wiem co ciebie dziwi Lamparcie Futro. Równie dobrze możemy iść na polowanie. - przywódczyni spokojnie odparła.
- Może i tak. - Biały Pazur warknął.
- Nie będziemy słuchać kłamstw Klanu Pioruna! Śledzą nas przecież! - Lamparcie Futro zawarczała. - Zabieramy was do naszego obozu.
- Hej, hej. Jest wcześnie, a wy tu przyszliście całym patrolem. - Rozżarzony Blask zauważyła.
- Phi. Jesteśmy u siebie. - Lamparcie Futro wzruszyła ramionami.
- My też. - Długi Ogon powiedział obojętnie.
- Ale nie na długo. - Lamparcie Futro odbiła się od ziemi i wylądowała tuż przed Rozżarzonym Blaskiem. Szara kotka dostała zaraz łapą po pysku. Reszta wojowników Klanu Rzeki przyłączyła się do walki.
Na dziś to pewnie koniec, ale przyrzekam, że jutro wstawię kolejny rozdział. Ale nic nie ma niemożliwego. Może jeszcze się pojawi...
A co do Białego Pazura, to tak, on żyje. Bo przecież nie kto inny jak Ogniste Serce zaproponował wyprawę przez Klan Rzeki, przez co zginął Biały Pazur. Przez to, że go nie było, on przeżył. Ale i tak pewnie nie będzie długo żyć.
Najwredniejsza w świecie
Tori Lane
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro