Rozdział czwarty
To najdłuższy rozdział jaki napisałam. 1399 słów!
Szara Pręga nerwowo poruszał się przed żłobkiem. Kocur drapał pazurami śnieg i zamarzniętą ziemię.
- Nie martw się Szara Pręgo. - zamruczała Świerczka. Kocur westchnął i spojrzał na Piaskową Burzę, obok której siedział Krucze Skrzydło i bawił się z Płomyczkiem ogonem. Czy nikt w tym klanie nie martwi się o życie Srebrnej Strumień? Szara Pręga długo wyczekiwał momentu, gdy medycy pozwolą mu wejść do środka. Teraz była tam jeszcze Żółty Kieł. Krucze Skrzydło widząc minę przyjaciela, podszedł.
- Wiem jakie to uczucie. - zamruczał. - Ale nic jej nie będzie. Jest trzech medyków, którzy jej pomogą.
- Jesteś pewien?
- Tak, ale wiem, że cię to nie przekona. Uspokoisz się dopiero wtedy, gdy ją zobaczysz. Tak chyba każdy kocur ma. - Krucze Skrzydło powiedział z pewnością siebie. Poród trwał bardzo długo. W końcu Paprociowa Łapa wpuścił do środka Szarą Pręgę. Srebrny Strumień była bardzo zmęczona, a przy jej brzuchu leżały trzy dwa kociaki.
- Szara Pręga? - zapytała słabo.
- Tak. Wszystko dobrze Srebrny Strumieniu? - zapytała kocur delikatnie.
- Nic mi nie jest. - kotka podniosła głowę.
- Nazwałaś jakoś kociaki?
- Kotkę nazwałabym Piórka. - Srebrny Strumień powiedziała z przekonaniem.
- A kocurka?
- Nie mam siły na myślenie. -srebrna kotka była lekko poirytowana.
- Spokojnie. Może Burza. - Szara Pręga polizał ją uspokajająco po głowie.
- Dobrze. - Srebrny Strumień westchnęła głęboko. Kociaki ssały jej mleko. Były wilgotne, ale zdrowe. Szara Pręga wyszedł. Minął Ognistą Gwiazdę idącą w kierunku żłobka. Miała na sobie lekki zapach ziół. Jej ogniste futro mignęło, gdy przeszła po śniegu w miejscu gdzie padało słońce. Przywódczyni weszła do środka.
- Czy wszystko z tobą w porządku Srebrny Strumieniu? - zapytała szybko.
- Tak. To jest Piórka i Burza. - Srebrny Strumień zamruczała.
- Wspaniałe imiona. - Ognista Gwiazda pożegnała się i wyszła. Słońce powoli się kryło za horyzont.
- Jak kociaki? - zapytał Długi Ogon.
- Zdrowe, ale ich matka zmęczona. - Ognista Gwiazda odpowiedziała. Wbiegła po skałach do swojego legowiska. Położyła się przed nim i obserwowała klan. Piaskowa Burza przeganiała maluchy do żłobka i żegnała się z Kruczym Skrzydłem. Oszronione Futro podążała za nimi, a Złoty Kwiat, Nakrapiany Ogon i Brązowy Pysk były już w środku. Prędki Wiatr zbierał wieczorny patrol graniczny. Położyła głowę na łapach i na chwilę zamknęła oczy.
- Mogę o coś zapytać? - z rozmyślań obudził ją głos Długiego Ogona.
- Co się stało? - zapytała przywódczyni siadając.
- Prędki Wiatr prosił, o zmianę imienia. Jest zbyt podobne do imienia Szybkiego Wiatra. - jasny kocur miauknął.
- Jasne. Zmienię mu imię w trakcie mianowania nowych uczniów. - Ognista Gwiazda obiecała.
- Dziękuję, i Prędki Wiatr też ci dziękuje. - Długi Ogon skinął z szacunkiem głową i wycofał się. Ognista Gwiazda przeciągnęła się i weszła do swojego legowiska. Ułożyła się na posłaniu i przykryła nos ogonem. Nie minęła chwila, a kotka już spała.
- Klan Cienia atakuje! - Ognistą Gwiazdę obudził głos Prędkiego Wiatra. - Idą tu!
Ognista Gwiazda wybiegła z legowiska.
- Klan Cienia? Wydawało mi się, że Tygrysi Pazur, przepraszam, Tygrysia Gwiazda nie będzie agresywny. - powiedziała zdziwiona.
- Nie. To Nocna Gwiazda. - Prędki Wiatr pokręcił głową.
- To już nie Klan Cienia, ale dobrze. - wskoczyła na Wysoki Głaz. - Klanie Pioruna! Do obozu zaraz wpadną Nocna Gwiazda i jego kompani! Wojownicy macie być w gotowości. Starsi, karmicielki i kociaki, do mojego legowiska! - wydawała rozkazy. - Krucze Skrzydło, Lwie Serce, Szara Pręga, możecie im pomóc.
Koty posłusznie wykonywały rozkazy przywódcy. Srebrny Strumień wyszła ze żłóbka niosąc w pysku Piórkę. Za nią szedł Szara Pręga niosąc Burzę. Piaskowej Burzy z pyska zwisała chora Noc, a Krucze Skrzydło poganiał inne swoje kociaki. Oszronione Futro, Brązowy Pysk i Nakrapiany Ogon szły wspierane przez Lwie Serce. Reszta wojowników ustawiła się w linii gotowa odeprzeć atak. Medycy przygotowywali zioła na rany, a Paprociowa Łapa wymknął się po pajęczyny.
- Gdzież on się podział. - syczała Żółty Kieł. - Przecież on nie czuje zapachów! Klan Cienia go znajdzie!
- Nie martw się Żółty Kle. O chce pomóc. - Nakrapiany Liść pocieszała.
- Muszę się martwić. - Żółty Kieł odwarknęła i wróciła do układania ziół mrucząc pod nosem. Wtedy do obozu wpadł Klan Cienia.
- Witaj Ognista Gwiazdo. - zaśmiał się Nocna Gwiazda. Jego wojownicy zaatakowali.
- Nie czas na rozmowy. Klanie Pioruna! Do ataku! - przywódczyni sfrunęła z Wysokiego Głazu na czarnego wojownika. Kocur stęknął, ale zrzucił ją z siebie.
- Widać, że nie brak ci siły. - Nocna Gwiazda znowu się zaśmiał. - Niestety znam wszystkie ruchy bitewne Klanu Pioruna. - zaatakował brzuch przeciwniczki. Ta wywinęła się i podrapała mu ucho, w zamian za to dostała kopniaka.
- Problem w tym, że rzadko korzystam z ruchów Klanu Pioruna. Mam swoje. - Ognista Gwiazda syknęła i walnęła w drugie ucho kocura. Syknął z bólu i stanął na tylne łapy.
- Nie przeżyjesz tego. - warknął. Wybił się z tylnych łap.
- Popełniasz ten sam błąd, co Tygrysia Gwiazda. - Ognista Gwiazda przeturlała się pod brzuchem kocura, a on wyrżnął pyskiem. - Mniejszy, to zwinniejszy. - zaśmiała się i ukradkiem spojrzała na Rozżarzony Blask. Właśnie wykonała ten sam ruch, co jej była mentorka.
- Nie pokonacie nas! Jest nas więcej! - Nocna Gwiazda zaatakował.
- Przestań prawić czcze pogróżki i zacznij normalnie walczyć. - Ognista Gwiazda uniknęła ciosu w głowę i pazury przeciwnika trafiły w koniuszek ucha. Rzuciła się na kocura. Oboje przetoczyli się po trawie gryząc, szarpiąc i warcząc. Po kilku obrotach Nocna Gwiazda znalazł się na górze i przygniótł kocicę.
- Nastał twój koniec. - fuknął ze złością. Ognista Gwiazda próbowała się wyrwać.
- Mylisz się! - zawołała Nakrapiany Liść i skoczyła na byłego przywódcę.
- Nakrapiany Liściu! Ty nie umiesz walczyć! - zawołała z przerażeniem Ognista Gwiazda. Medyczka zignorowała to i wbiła pazury w boki Nocnej Gwiazdy. Kocur wrzasnął, puścił Ognistą Gwiazdę i podrapał szylkretową kotkę w bok. Medyczka krzyknęła i odbiegła. Przywódca chciał pobiec za nią, ale powstrzymały ją pazury Ognistej Gwiazdy.
- Tchórzu! Czego lecisz za medyczką! - warknęła.
- Może dlatego, że z tobą nie da się normalnie walczyć? - zadrwił kocur.
- Oj, wydaje mi się, że ja powinnam to powiedzieć. - Ognista Gwiazda syknęła i podrapała kocura między uszami. Krew zalała mu oczy. Zaczął drapać w ciemno i trafił kotkę w bok. Nic nie wiedząc, kocur nie potrafił się bronić. Dostał dwa zadrapania po boku i jeden po policzku. Ognista Gwiazda zostawiła go, wiedząc, że wojownik nie musi wygrywać walki, zabijając przeciwnika. Poszła pomóc walczącej Rozżarzony Blask. Kotka nie radziła sobie z wielkim i silnym wojownikiem. Ognista Gwiazda ugryzła go w łapę, by spowolnić jego ruchy. Nagle, usłyszała krzyk. Pobiegła w kierunku z którego dochodził. Nakrapiany Liść leżała z zakrwawionym karkiem.
- Żółty Kle! - zawołała Ognista Gwiazda. Ciemna kocica natychmiast podbiegła do przyjaciółki. Przywódczyni Klanu Pioruna zaatakowała kocura, który zranił medyczkę.
- Honoru nie masz? - zapytała drapiąc go po plecach.
- Zostaw! - zaczął piszczeć.
- A ty zostawiłeś Nakrapiany Liść? - zapytała rozcinając mu brew. I znowu usłyszała czyjś krzyk. Galopem rzuciła się na pomoc. Lwie Serce leżał oddychając nierówno, a przy nim kucał Paprociowa Łapa z ziołami w pysku. Za nim skradał się zabójca Lwiego Serca.
- Chyba cię coś pogięło. - syknęła do kocura.
- O przywódczyni broni zastępcy! Jak miło. - kocura zaśmiał się, ale oberwał w pysk. - Auć!
- O, przyjaciel Nocnej Gwiazdy dostał w pyszczek. - zachichotała Ognista Gwiazda i doskoczyła do wojownika. - Nie wiem skąd Nocna Gwiazda was wziął, ale walczycie tragicznie.
Wojownik złapał przywódczynię za kark, ale ona wyszarpnęła mu się. W miejscu gdzie złapał wisiała kępka futra. Przywódczyni podrapała go nad brwią, by przestał widzieć. Zobaczyła Nocną Gwiazdę walczącego z Białą Burzą.
- Żeby powstrzymać ciebie i twoją hordę, można tylko zabić ciebie. - powiedziała ze smutkiem do siebie. W sercu nie była ulubienicą zabijania. Skoczyła na kocura.
- O! Wróciłaś do mnie. - Nocna Gwiazda powiedział drwiąco.
- Tak, i pomyślałam, że powinieneś kiedyś zginąć. - kotka rzuciła mu się na gardło. On ją odbił, ale szczęki zacisnęły mu się na łapie. Przywódczyni Klanu Pioruna wskoczyła mu przednimi łapami na kark i ugryzła tam. Kocur krzyknął i drgnął. Upadł na ziemię, a sucha ziemia zbroczyła się krwią. Ognistą Gwiazdę coś ukłuło w serce. Zabiła kota. To było straszne uczucie. Koty Nocnej Gwiazdy zaczęły się wycofywać.
- Przynajmniej Klan Cienia dostał za swoje! - zawołał jakiś kot. Obce koty wyszły z obozu zabierając ciało swego przywódcy. Ognistej Gwieździe słowa brzmiały w uszach. Klan Cienia dostał za swoje. Co to miało znaczyć? Czyżby Klan Cienia został wygnany jak Klan Wiatru kiedyś. A może przestał istnieć?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro