Rozdział 1
Mała kotka poczuła ciepło słońca na swoim futrze,obok już wierciła się jej siostra która się budziła.Odkąd się urodziły minął zaledwie księżyc, a już były tak rozbrykane że matka ledwie mogła je upilnować.Liście w krzewie w którym się schroniły zaszeleściły i do środka wszedł kocur,był to Piękniś ich ojciec.Jasno rudy kocur taki jak ona był pieszczochem ale odwiedzał je codziennie i polował dla swojej partnerki Burzy, to ona nauczyła Pięknisia jak polować.Szylkretowa kotka wstała,podeszła do Pięknisia i otarła się o jego futro.
-To dla ciebie,Burzo-miałknął Piękniś i podsunął tłuściutką mysz.
-Dziękuje Pięknisiu,ale myślę że następnym razem mogę już sama dla siebie coś upolować wystarczy tylko że będziesz zajmować się chwilę kociakami-mruknęła miło i wzięła zdobycz do pyska po czym usiadła w rogu legowiska i zaczęła jeść.Mała szylkretowa kotka podeszła do matki, a za nią szła już jasno ruda.
-Możemy wyjść na zewnątrz?-pisnęła pierwsza patrząc na Burzę błagalnymi oczkami.
-Prosimy!-dodała druga z małych kotek.Matka popatrzała w stronę Pięknisia pytająco.
-Mogę z nimi na chwilę wyjść-wymruczał z uśmiechem.
-No dobrze, idźcie,tylko słuchajcie Pięknisia-miałknęła matka w stronę kociaków.Dwie siostry od razu wybiegły z podekscytowanym piskiem na zewnątrz,a ich ojciec za nimi.
-Szczawiku zaczekaj!-pisnęła jasno ruda kotka deptając siostrze po piętach.Szczawik zatrzymała się raptem.
-Kto pierwszy przy tamtym drzewie!-pisnęła i wskazała ogonem najniższe drzewo jakie było w pobliżu po czy zaczęła biec.Niebiesko oka kotka zaczęła mknąć za nią.Szybko prześcignęła siostrę i przyśpieszyła żeby ta jednak jej nie dogoniła.Była już o długość zajęczego skoku od drzewa ale czuła ciepły oddech siostry na ogonie.Muszę jeszcze przyśpieszyć-pomyślała i zaczęła szybciej przebierać łapkami.Nawet nie zauważyła kiedy dawno prześcignęła już drzewo dopiero po chwili to sobie uświadomiła więc zawróciła prędko.Stanęła przy drzewie dysząc ciężko.
-Wygrałam...!-wydyszała jeszcze do siostry która również już dobiegła.Popatrzała do przodu i zobaczyła że w ich stronę zmierza jasno rudy kocur.
-Szybko biegacie jak na takie małe kociaki-wymiałczał.Stokrotka położyła się nie mogąc dłużej ustać na łapach, Szczawik zrobiła to samo.
-Zmęczone?-Piękniś popatrzał na nie badawczo-Czyli nie będziecie chciały zwiedzić kolejnego obszaru,jaka szkoda-miałknął z udawanym żalem.Kotki wstała natychmiast i otoczyły go.
-Nie jesteśmy!Pokaż nam co jest tam dalej!-pisnęła Stokrotka.
-Tak!Nie jesteśmy już zmęczone!-dodała Szczawik.
-No to chodźmy-powiedział z uśmiechem ojciec i ruszył w stronę lasu.Stokrotka i Szczawik potuptały za nim i rozglądały się wokoło podekscytowane próbując wszystko zapamiętać.Ruda kotka zobaczyła na swojej drodze coś dziwnego więc się zatrzymała i obwąchała to.
-Pięknisiu! Co to jest?-pisnęła.Kocur podszedł do niej.Po chwili kotka zauważyła iskierki rozbawienia w jego oczach.
-To wypluwka sowy-wyjaśnił.
-Fuj!-Stokrotka odskoczyła z obrzydzeniem.
-Teraz wiemy że gdzieś tu jest-mruknął ale w mgnieniu oka jego rozbawienie zastąpił strach kiedy na niebie zauważył sowę.
-Szczawiku!Gdzie jesteś?!-kocur zaczął rozglądać się gorączkowo w poszukiwaniu córki,a drugą owinął ogonem.
-Co się stało?-miałknęła Stokrotka zdziwiona tą nagłą paniką Pięknisia.
-Spokojnie, nic się nie stanie jeśli tylko znajdę Szczawik-powiedział dalej rozglądając się.Po chwili zaczął iść i wciskać głowę w krzaki ponieważ być może tam chowała się szylkretka.Stokrotka nie rozumiała co się dzieje ale wiedziała że muszą znaleźć jej siostrę więc kiedy rudy kocur nie patrzał wyślizgnęła mu się spod ogona i zaczęła szukać zielonookiej kotki.
-Tu jesteś!-Piękniś odetchnął z ulgą-Lepiej wracajmy do Burzy,tutaj jest na razie zbyt niebezpiecznie.-miałknął obrócił się i dostrzegł że Stokrotki z nim nie ma, zamarł.
-Stokrotko!Gdzieś ty się podziała?!-zawołał.
-Tutaj jestem!-krzyknęła-Chciałam pomóc szukać Szczawika-wytłumaczyła gdy zaczęła iść środkiem polany w stronę ojca.Nagle coś wzięło ją w swoje szpony.
-Zostaw mnie!-pisnęła w próbie wyrwania się.
-Stokrotko! Nie!-kocur przestąpił z łapy na łapę w panice-Szczawiku ukryj się w tym krzewie i pod żadnym pozorem nie wolno ci wychodzić! Rozumiesz?!-syknął.
-Tak-kotka wcisnęła się głębiej w krzak.Piękniś pobiegł za sową która porwała Stokrotkę.
-Pomocy!-Stokrotka zaczęła płakać w panice, a co jeśli ta sowa mnie zje!?-pomyślała.W końcu ptaszysko wylądowało w swoim gnieździe które było dość nisko ale nie na tyle by mogła zeskoczyć jeżeli w ogóle sowa zachciałaby ją wypuścić!
-Pięknisiu pomóż!-pisnęła żałośnie ale zobaczyła że ojciec wciąż podąża za sową, a kiedy dotarł do drzewa natychmiast zaczął się w pośpiechu wspinać.
-Idę po ciebie!-wydyszał.Zwierze właśnie się do niej zbliżało kiedy jak grom z jasnego nieba do dziupli wpadł Piękniś wziął kociaka w pysk i zaczął się ześlizgiwać w dół po drzewie.Sowa popatrzała za nimi jakby znów chciała się rzucić na Stokrotkę ale ojciec był już na dole i zaczął pędzić z całych sił w stronę krzaku w którym zostawił Szczawik.
-Wychodź szybko!-syknął gdy postawił rudą kotkę na ziemi, a kiedy tylko szylkretka wyszła Piękniś owinął obie siostry ogonem i zaczęli iść z powrotem do matki co chwilę popędzając kociaki.Kiedy ostatecznie dotarli do Burzy ta siedziała i wygrzewała się w słońcu.Piękniś odetchnął z ulgą.
-Co się stało?-zapytała zmartwiona szylkretowa kocica widząc strach zmieszany z ulgą w oczach jasno rudego kocura.
-Zaatakowała nas sowa-mruknął i usiadł.
-Jak to?! Przecież jest dzień!-oczy matki rozszerzyły się.Podeszła do kociaków i je obwąchała.
-Nic wam nie jest?-zapytała pomiędzy gorączkowym lizaniem kociaków na zmianę.
-Nie mam pojęcia...porwała Stokrotkę ale ją odzyskałem-odparł Piękniś.
-Oh Pięknisiu co ja bym bez ciebie zrobiła!-podeszła do partnera i liznęła go po uchu w jej oczach można było zobaczyć wdzięczność.Słońce zaczęło zachodzić i Burza popatrzała na przestraszone kociaki.
-Lepiej chodźcie już do legowiska- miałknęła już spokojniej.Maleńkie kotki pokiwały główkami i poszły za matką która wchodziła już do krzewu w którym urządzili sobie schronienie.
-Pięknisiu jeśli chcesz choć do nas jeszcze na chwilę-mruknęła do partnera.
-Oh chętnie bym z wami został ale moi domownicy będą się o mnie martwić.Muszę już iść-podszedł do partnerki i liznął ją między uszami po czym zaczął odchodzić w stronę siedlisk dwunożnych.
-Zobaczymy się jutro!-rzucił jeszcze przez ramię.
Stokrotka siedziała w rogu legowiska dalej lekko się trzęsąc.Gdyby nie Piękniś mogłaby już nie żyć.Burza położyła się obok kociaków i owinęła je ogonem.
-Jak dobrze że nic wam się nie stało...-popatrzała w dal jakby coś wspominała,wymamrotała coś niewyraźnie i położyła głowę na łapach.
-O co chodzi Burzo?-zapytała Stokrotka.
-Oh ja tylko...coś sobie przypomniałam...to nic ważnego-miałknęła.
-Co takiego sobie przypomniałaś?-zaciekawiła się Szczawik.
-No dobrze jeśli jesteście takie ciekawe to posłuchajcie.Wiele, wiele sezonów temu żyły cztery klany w których żyły koty, Klan Wodospadu,Klan Jeziora,Klan Rzeki i Klan Gór.Klany te żyły według swoich zasad które były nazywane Kodeksem Wojownika-urwała gdyż Stokrotka jej przerwała.
-Należałaś do jakiegoś z tych klanów?-miałknęła, a jej oczy błyszczały.
-Nie,nie,nie,ale za to matka matki mojej matki była kociakiem kiedy klany się rozpadły,a jej matka była w tym czasie nowo mianowaną wojowniczką.Było to naprawdę wiele sezonów temu...teraz słuch o klanach zaginął-wyjaśniła.
-Dlaczego się rozpadły..? Chciałabym należeć do jednego z nich...-wymamrotała Stokrotka.
-Ja też!-pisnęła Szczawik.
-No więc, szczury naszły ich tereny, a gdzie nie gdzie nawet psy które nie mieszkały z domownikami,a teraz do spania.
-Nie!-zaprotestowały chórem siostry.
-Chcemy jeszcze posłuchać!-pisnęła Stokrotka.
-Jutro opowiem wam więcej ale jeżeli nie pójdziecie już spać to tego nie zrobię.
Kociaki natychmiast zwinęły się w kłębki i próbowały zasnąć.Nie potrwało to długo i już spały,pewnie nie zdawały sobie z prawy z tego jak bardzo były zmęczone.
✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍✍
Mam nadzieje że pierwszy rozdział wam się spodobał! Starałam się napisać go w miarę długiego, ciekawego i żeby miał jak najmniej błędów. Napiszcie w kom. jak się podoba :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro