Rozdział 1
Chłodny wiatr unosił suche kolorowe liście, a gdy przestało wiać, wszystkie opadły na ziemię w obozie Klanu Słońca. Ziębowe Pióro siedziała na skraju polany liżąc sierść na piersi.
Rozejrzała się po polanie, na której siedziało kilka grupek kotów rozmawiających między sobą. Ziębowe Pióro prychnęła pod nosem. Niech sobie nie myślą, że kiedykolwiwek z nimi pogadam - powiedziała w myślach, podchodząc dk sterty zwierzyny.
Gdy usiadła w paprociach z myszą w pysku, podszedł do niej Burzowa Kropla, upuszczając na ziemię swoją nornicę.
- Cześć - miauknął, siadając koło kotki.
Ziębowe Pióro nie odpowiedziała, tylko wgryzła się w mysz, odrywając jej spory kawałek. Przeżuła mięso, przełknęła, i przekechała językiem po pysku.
Burzowa Kropla popatrzył na nią.
- Wiem, że nigdy nie chcesz z nikim rozmawiać - miauknął - ale może znajdziesz sobie jakąś koleżankę?
Ziębowe Pióro rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
- A po co? - syknęła. - Dobrze mi jest samej.
Szybko dokończyła swój posiłek i usiadła w innym miejscu, z dala od innych kotów i Burzowej Kropli. Przymknęła oczy, wyobrażając sobie swoje życie jako samotniczki. Nagle usłyszała jakiś szept, brzmiący jak echo. Otworzyła oczy i rozejrzała się; koło niej nie było żadnego kota.
Dziwne - pomyślała. - Wydawało mi się, że coś słyszę.
Gdy spojrzała przed siebie, zobaczyła, że biegnie do niej jej siostra, Błękitny Pazur.
- Hej, Ziębowe Pióro! - zawołała, zatrzymując się tuż przed kotką. - Chcesz iść na patrol łowiecki ze mną i Dębowym Uchem?
Ciemnoszara kotka pokręciła głową i weszła do legowiska wojowników, obok którego wcześniej siedziała.
Położyła się na swoim posłaniu, zakryła nos ogonem i zamknęła oczy, próbując zasnąć. I znów usłyszała jakieś echo. Próbowała coś z tego zrozumieć, ale słychać było tylko kilka słów:
- Uciekać... zagłada... śmierć...
Ziębowe Pióro wzdrygnęła się. Te zamglone echa nie dadzą mi żyć! - zawołała w myślach, przycisnęła ogon mocniej do nosa i w końcu zasnęła.
- Ziębowe Pióro, Słoneczny Strumień i Księżycowa Wola pójda na popołudniowy patrol - zakończył Kasztanowy Zmierzch, który wyznaczał patrole na cały dzień. Poranny patrol, Burzowa Kropla, Sosnowe Futro i Liliowy Cień, właśnie wyszli z obozu.
Ziębowe Pióro pomyślała, że ma jeszcze pół dnia, więc podeszła do sterty zwierzyny i już miała wziąć pulchnego nornika, gdy usłyszała za sobą syk.
- Hej! - Odwróciła się; stała za nią Niedźwiedzie Futro, która niedawno dołączyła dl starszyzny. - Przez ostatnie kilka dni obserwuję cię. Tylko jesz i jesz, tyle porcji, ile starczyłoby dla pięciu kotów!
Ziębowe Pióro poczuła pieczenie wstydu na skórze. Odłożyła nornika z powrotem na stertę i odwróciła się od kotki. Starszyzna - prychnęła w myślach. - Ciągle się czepia młodszych kotów.
Nagle zamarła, widząc przed sobą kocią sylwetkę. Była to piękna, biała kotka w czarno-szate plamy, jednak niektóre jej części były rozwiane i widać było wszystko, co rosło za nią.
- Ziębowe Pióro - powiedziała. Ciemnoszara wojowniczka usłyszała te słowa jako echo, i to bardzo zamglone. - Ucieczka to.... jed... spos... na unik.... śmierci.... - Zniknęła.
Ziębowe Pióro wzdyrgnęła się i odwróciła. To Klan Gwiazdy - pomyślała. - Nawiedza mnie Klan Gwiazdy.
Przymknęła oczy, aby usłyszeć kolejne zamglone echa, lecz już nic nie słyszała, oprócz delikatnego szumu wiatru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro