Prolog
Ciemne niebo rozświetlone milionami gwiazd rozciagało się nad głosami kotów zebranych na jasnej polance porośniętej nielicznymi krzewami. Pierwszy z nich, brązowa kotka w jasnozłociste plamki, podeszła do przodu.
- Klan Gwiazdy upada - miauknęła głośno, aby wszystkiw zebrane koty ją usłyszały. - Musimy coś zrobić, aby przekazać znak medykom.
- Rozumiem, że sie martwisz, Jagodowe Serce - powiedział biały kocur w szylkretowe cętki. - Ale na chwilę obecną nie możemy nic zrobić.
Koło kocura stanęła biała kocica w czarno-szare plamy.
- Nie traćmy nadzieji, Cętkowana Gwiazdo - miauknęła, delikatnie dotykając ogonem barku Cętkowanej Gwiazdy.
- Lawendowa Wola ma rację - mruknął czarny kocur w różnokolorowe plamki. - Musimy coś wymyśleć, aby porozmawiać z klanami.
Czarna kotka w bezowe i rude plamki pokręciła głową.
- Na razie nie jest to możliiwe, Nakrapiana Cętko. Nasze głosy stały się zamglone, brzmia jedynie jak echo.
Cętkowana Gwiazda przeciągnął spojrzenie po zebranych kotach, a zatrzymał je na złocistej kotce w czarne pręgi.
- To powinno wystarczyć. Prawda, Pszczeli Zachodzie? - zapytał.
Pszczeli Zachód zrobiła niepewną minę.
- Cóż, nie jestem pewna. Dla nas jest to wystarczające, ale dla żywych kotów będzie to zbyt trudne do usłyszenia.
Jagodowe Serce spojrzała na sadzawkę, wokół której zgromadziły się koty.
- Potrzebujemy kota, który będzie słyszeć nasze głosy - powiedziała kotka i spojrzała głebiej pod wodę.
Nagle na tafli sadzawki ukazał się czarny pysk kotki, widoczny doskonale dla każdego zebranego kota.
- Ziębowe Pióro - miauknęła Lawendowa Wola.
- Czy kazdy zgadza się z tym wyborem? - zapytał Cętkowana Gwiazda.
Wśród kotów rozlegly się niepewne pomruki, ale większość pokiwała głową.
- A więc Ziębowe Pióro usłyszy nasze głosy - zawołała Jagodowe Serce. - Możemy już zakończyć spotkanie.
Usłyszawszy ostatnie słowa kotki koty wstały i zaczęły się rozchodzić. Lawendowa Wola, Cętkowana Gwiazda i Pszczeli Zachód jeszcze przez chwilę wpatrywali się w pysk Ziębowego Pióra na tafli wody do czasu, gdy sadzawka zaczęła sie marszczyć i sylwetka kotki zniknęła; odbijały się tylko gwiazdy.
- Nie jestem pewna co do tego wyboru - mruknęła niechętnie Pszczeli Zachód.
- Dlaczego? - zapytała Lawendowa Wolaz liżąc ucho kotki. - W końcu to córka twojej siostry.
Złocista wojowniczka pokręciła głową.
- Nie o to chodzi - miauknęła. - Po prostu... - nie dokończyła i oddaliła się za resztą kotów idących na główną polanę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro