❄️Rozdział 10❄️
Po tym, jak Motyle Skrzydło wyszła, Mroźna Mżawka nie mogła już zasnąć przez dość długi czas. Leżała i z braku rzeczy do roboty liczyła zioła leżące nieopodal niej.
W końcu bluszcz w wejściu się rozsunął i stanęła w nim medyczką z jakimiś liśćmi w pysku.
- Ceść, Mroźna Mżawko - wysepleniła.
- Hej.
- Lepij się czujsz?
- No... Nic mnie już nie boli.
- To dobrz.
Podeszła do sterty ziół i odłożyła je na kupkę tych, których wojowniczka naliczyła wcześniej trzydzieści dwa.
- Może chciałabyś się przejść? - zaproponowała Nagietkowe Serce. - Świerze powietrze dobrze ci zrobi.
Mroźna Mżawka wzruszyła ramionami.
- Dobra.
Wstała powoli, by - za radą Nagietkowego Serca - nie wzniecić tym zawrotów głowy. Przeciągnęła się i wstała.
Gdy opuściła legowisko medyczki klanowicze, którzy ja zauważyli, machali do niej ochoczo i witali się. Mroźna Mżawka uśmiechała się wtedy słabo.
- Oj dajcie już spokój, ona musi trochę wypocząć! - miauczała Nagietkowe Serce, za co wojowniczka była jej wdzięczna.
Gdy wkroczyli do lasu, trochę dalej poza teren obozu, Mroźna Mżawka zatrzymała się i z przyjemnością odetchnęła swoerzym powietrzem.
Potem szybko doskoczyła do Nagietkowego Serca, która cierpliwie na nią poczekała.
Gdy przechodziły, pomiędzy drzewami Mroźna Mżawka dostrzegła coś białego. Starała się na tym czymś skupić, ale nie do końca jej to wyszło.
- Mroźna Mżawko, wszystko w porządku? - zdziwiła się medyczka.
Kotka wyobraziła sobie, jak musi to dziwnie wyglądać. Nie chciała, by siostra jej matki myślała, że dostała jakichś halucynacji.
- Tak, nie zwracaj na mnie uwagi.
Szły dalej, swobodnym krokiem. Mroźna Mżawka nie mogła się pozbyć myśli, że coś albo ktoś ich obserwuje.
_______________________________________
Gdy już wróciły, Mroźna Mżawka ponownie zapadła w sen. Aż dziwne, bo nigdy nie była aż tak senna, by urządzać sobie kilka drzemek dziennie.
Tak czy siak, po chwili się obudziła. (O ile słowo „obudziła" może opisywać jedynie otwarcie oczu). Od razu po tym zdarzeniu poczuła ból w końcówce ogona.
Kotka niestety wiedziała, co to zwiastuje. Napięła mięśnie w oczekiwaniu na ból.
Oczy zaszkliły jej się (w tym bardziej dosłownym sensie) i jej całe ciało przeszył niewyobrażalny ból. Gdyby mogła chociaż wykrztusić jedno słowo, darłaby się w niebogłosy. Czuła, jak Klan Gwiazdy wzywa ją na tamten drugi świat.
Ku jej jeszcze większemu przerażeniu, ból nie zaczął powoli ustawać. Nie zaczęła tracić przytomności, by z jakiegoś powodu przenieść się do wizji wydarzeń z przyszłości. W dodatku Nagietkowe Serce wyszła z legowiska dosłownie chwilę temu i zapowiadało się na to, że nieprędko wróci.
Ból był już nie do zniesienia. Mróz coraz bardziej ściskał jej płuca a ona była niezdolna do najmniejszego ruchu.
Gdyby mogła, poddałaby się już. Szron jednak trzymał jej powieki tak jak resztę ciała i nie ustępował, przez co nie mogła nawet zamknąć swych cierpiących błękitnych oczu.
Mróz powoli i z coraz większym powodzeniem wdzierał się w najmniejsze zakamarki jej organizmu.
Następnie nie znalazła się w żadnym śnie (niestety). A jednak... jakieś obrazy zaczęły przedzierać się przez świadomość kotki. Ujrzała Migoczącego Płatka, który zabijał Bzową Nadzieję i Brzozowy Puch, który krzyczał w proteście. Potem znowu ukazał się okropny widok rzeczywistości, czyli ledwo widoczne już przez szron sklepienie legowiska medyczki.
I dosłownie sekunda przebłysku, w której ujrzała białą twarz tajemniczej kotki, która widziała ją w momencie, gdy była w wydarzeniach z przeszłości. Ostatkami swej wojowniczej woli zdołała to zarejestrować.
„Klanie Gwiazdy?" Zdążyła jedynie pomyśleć, po czym poczuła, jak zamienia się w sopel lodu. Nie czuła już nic.
________________________
Hejj, to chyba pierwszy albo już drugi taki dopisek pod koniec rozdziału xd
No więc bardzo przepraszam, że ten rozdział był taki krótki i że pojawił się tak późno, ale napisałam go naprawdę na szybko w dosłownie kilkanaście minut.
Na początku 2021, który już powoli ukazuje nam swoje światło dzienne, pojawi się jedenasty i ostatni rozdział „Mroźnej Klątwy". Nie martwcie się, będzie dłuższy oraz będzie tam wszystko (mam nadzieję) wyjaśnione.
I nie obiecuję, że zakończenie będzie szczęśliwe hehe
To chyba na tyle.
Szczęśliwego nowego roku?
~ slonecznika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro