✧ Rozdział XI ✧
Głucha cisza trwała już sporo czasu od kiedy znajomy las na terytorium Klanu Rzeki zamienił się w oczach Tulipanowej Łapy na czarną plamę. Utknęła w jakiejś dziwnej, nieprzyjemnej pustce, której nie pojmowała. Bezruch, jaki panował dookoła niej, nagle uległ zmianie - w uszach kotki zaczęło przeraźliwie dźwięczeć.
Pręgowana uczennica próbowała nakryć swoje uszy łapami, by nieco zagłuszyć ten okropny pisk, jednak nie umiała wycelować odpowiednio, a dźwięk z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. Zwinęła się w nierówną kulkę i otworzyła pysk, by krzyknąć z przerażenia, jednak jej głos zaraz zniknął, stłumiony przez to niemiłosierne piszczenie.
W ustach jej wyschło, a gdy spróbowała nawilżyć nieco pysk, nie poczuła w buzi ani kropelki śliny. Wciągnęła gwałtownie powietrze, rozchylając wargi i podniosła się powoli na chwiejnych łapach.
W tym samym momencie zimny podmuch wiatru uderzył prosto w Tulipanową Łapę, która patrzyła w pustkę otaczającą ją z każdej strony ze zdezorientowaniem. Starała się stłumić w sobie swoje przestraszenie, jednak nie było to ani trochę łatwe. Ciemność w jakiej znalazła się z niewiadomych powodów była inna i przerażająca - nie miała nawet, jak temu zaprzeczyć.
Ta pustka była po prostu straszna.
Stojąc już na czterech łapach, co chwilę chowała lub wyciągała swoje pazury w pogotowiu, zadrapując tym samym dziwną powierzchnie pod sobą. Zostawiała co i rusz nowe ślady w tym miejscu. Co jakiś czas wykonywała jeden czy dwa kroki - to w przód, to w tył, a to w bok.
Nie wiedziała, jak ma się zachować, ani co się dzieję i zdecydowanie jej się to nie podobało.
Miałam przecież polować! - Przemknęło sfrustrowanej kotce przez myśl, po czym strzepnęła z irytacją ogonem.
Ta pustka przeszkadzała jej w spełnianiu obowiązków, które do niej należały.
Kolejny nieprzyjemny i lodowaty podmuch uderzył w nią w tym momencie z ogromną siłą, zwalając przy tym kotkę z łap. Rąbnęła bokiem o twardą i zimną powierzchnię, na której czuła wyraziste ślady swoich pazurów, które jeszcze chwilę temu zostawiła.
Panika ponownie ją ogarnęła - i to z nieco większą siłą.
- Ja nie wiem, czy wyraziłam się niejasno, czy może to ty nie umiesz myśleć i przetrawiać informacje, ale miałaś się nie obawiać! - Rozległo się czyjeś zirytowane warknięcie i wtedy tuż koło Tulipanowej Łapy przemknął jakiś smukły kształt.
Pręgowana uczennica natychmiast się przekręciła, zyskując jakąś dziwną siłę, by walczyć z tym niewidzialnym wrogiem. Zrobiła to jednak zbyt wolno i zaraz została podcięta, upadając tym razem na brzuch. Uderzenie serca później usłyszała koło swojego lewego ucha czyjś cichy, perlisty śmiech i nie zastanawiając się długo, zamachnęła się w tamtym kierunku łapą.
Poczuła pod pazurami czyjeś futro, które kryło pod sobą ciepła skórę. Tulipanowa Łapa nie zauważyła nawet kiedy przejechała właśnie w tamtym miejscu swoją łapą z wysuniętymi pazurami, ale za to wyraźnie czuła zapach czyjeś krwi.
Rozległ się cichy syk frustracji, który zaraz został zastąpiony zadowolonym westchnieniem tego samego kota.
- Szybka jesteś. - Ciche miauknięcie zabrzmiało parę razy w uszach brązowej, pręgowanej kotki. - To bardzo dobrze. - Kontynuował ten sam, znajomy już dla kotki głos i w tym samym momencie uczennica usłyszała krótki szmer.
Nie zdążyła jakkolwiek zareagować, a ktoś przyszpilił ją do ziemi. Poczuła na policzku ciepły oddech tego kota, od którego zmarszczyła na krótką chwilę nos. Ten kot sam w sobie pachniał dość dziwnie i teraz mogła dokładnie poznać jego zapach. Strasznie stara, ledwo wyczuwalna woń ryby znajdowała się na jego sierści, była jednak tłumiona przez jakiś inny - mocniejszy i ostrzejszy.
Charknęła cicho, gdy czyjeś ostre pazury zaczęły wbijać się jej w bark, do którego przyczepił się ten osobnik, przygwożdżając ją tym samym do ziemi. Spróbowała wykorzystać któryś z manewrów, jakich nauczyła ją Jasna Iskra, jednak umiejętności Tulipanowej Łapy nie były w tym momencie jakkolwiek przydatne - od razu zdała sobie z tego sprawę.
- Uwierz mi, nasz instynkt jest zdecydowanie lepszy. Po co go tłumić? Lepiej mu zaufać. - Miauknięcie tego samego kota rozległo się tuż koło ucha pręgowanej kotki, tak że ta czuła na swoim policzku ciepły oddech, gdy wypowiadane były te słowa.
O co tu chodzi?! - Zadała sobie w myślach pytanie i zaraz zdała sobie z przerażeniem sprawę, że jej pytanie rozbrzmiało setką ech po tej pustce.
Perlisty, nieco chrapliwy śmiech zadźwięczał w uszach Tulipanowej Łapy, gdy ta próbowała wyślizgnąć się z uścisku kota niczym wydra - tak, jak kiedyś to zrobił Bryzowa Łapa. Wiedziała jednak, że to umiejętności starszego ucznia jej trochę brakowało, co od początku przyjmowała ze złością.
- Oh, Tulipanowa Łapo, sama musisz wszystko zrozumieć - miauknął tamten kot z wyczuwalnym rozbawieniem. - Instynkt - dodał z nieco kpiącą nutą.
Krew zaszumiała w uszach pręgowanej uczennicy, gdy zdała sobie sprawę, że jej przeciwnik po prostu się z niej naśmiewa. Zacisnęła ze złości szczękę i bez zawahania wyciągnęła pazury, przymykając przy tym oczy. Postanowiła słuchać swojej intuicji i zaraz zdała sobie sprawę, że stoi na czterech łapach, a drugi kot znajduję się naprzeciw niej.
- Oh! Rozkosznie! Nareszcie zaczynasz łapać! - Westchnął z zadowoleniem głos i Tulipanowa Łapa była pewna, że ten osobnik uśmiecha się teraz z rozbawieniem, dalej pewnie z niej kpiąc.
Nie zastanawiając się długo, rzuciła się do przodu, ufając swojemu węchowi, że to tam stał jej przeciwnik. Gdy wylądowała tam, gdzie zamierzała, poczuła pod poduszkami jedynie zimną i twardą powierzchnie. Strzepnęła ze złością ogonem i obróciła się dookoła, a w jej uszach ponownie zabrzmiał ten denerwujący śmiech.
- Pudło! - pisnął rozbawiony kot i uczennica ponownie skoczyła.
Nie trafiła.
Podjęła ponowną próbę, podążając za węchem i dźwiękiem, jednak po wielu skokach ciągle pudłowała. Syknęła z irytacją i zmrużyła niebieskie oczy w szparki.
- Pudło i pudło! - Słyszała ten dezorientujący śmiech kota i czuła jego świdrujące spojrzenie na sobie. - Dalej, Tulipanowa Łapo, co z tobą? - dodał, a ona zacisnęła tak mocno szczękę, że aż ją zabolała.
- Przestań się ze mną bawić! Nie jestem kociakiem! - krzyknęła ze złością, ponownie wzbijając się w powietrze.
- Niech twoja prośba stanie się dla mnie rozkazem! - Rozległa się nieco kpiąca odpowiedź kota i nagle cała ciemna pustka rozpłynęła się gdzieś w oślepiającym świetle.
Zaskoczona kotka pisnęła i gruchnęła o ziemię, uderzając w nią pyskiem oraz brzuchem. Jęknęła cicho, mrugając oczami - próbowała przystosować się do nagłej zmiany oświetlenia.
Czuła pod łapami zupełnie inną powierzchnie - miękką z przyjemniejszym zapachem. Źdźbło ciemnej trawy połaskotało ją w nos, a ta kichnęła zaskoczona. Uniosła wzrok niebieskich oczu i zachłysnęła się zaskoczona powietrzem, gdy ujrzała przed sobą właściciela głosu, który nie raz już słyszała w całym swoim życiu.
Właściwie była to właścicielka, a nie właściciel głosu.
Naprzeciw pręgowanej, brązowej uczennicy stała smukła, bladoszara kocica z wysoko uniesioną głową. Bursztynowe oczy były zmrużone i centralnie utkwione w Tulipanowej Łapie, która widząc to, przełknęła nerwowo ślinę. Przeróżne blizny - pamiątki po licznych bitwach - błyszczały dziwnie w świetle, którego pochodzenia nie była w stanie zgadnąć kotka, bo na granatowo-czerwonawym niebie nie błyszczała ani jedna gwiazda. Widziała na bladoszarej sierści ciemnoszare pręgi i białe plamki, które dopełniały całościowo wygląd kocicy.
- Miło wyjść z mroku, nie uważasz? - Pierwsza odezwała się właścicielka tego dziwnego głosu, a uczennica zadrżała.
- Ch-chyba tak - wydukała pośpiesznie, ciągle leżąc na ziemi. Kocica prychnęła i strzepnęła z irytacją ogonem.
- Wstawaj. Nie będziesz leżeć na ziemi, jak potulny szczeniak - warknęła, a Tulipanowa Łapa natychmiast podniosła się z ziemi, strzepując przy tym z brązowego futra jakieś źdźbła ciemnej trawy.
- Kim jesteś? - spytała cicho uczennica, nie będąc w stanie ugryź się w język przed zadaniem tego pytania. Westchnienie opuściło usta jej rozmówczyni, która okrążała ją w tym czasie powolnym krokiem.
- Zastanawia mnie czy potrzebna jest ci ta informacja. - Wymruczała cicho, przyglądając się Tulipanowej Łapie, a ta nieświadomie wysunęła pazury.
- Żartujesz sobie ze mnie!? - krzyknęła ze złością uczennica, zapominając kompletnie z kim tak właściwie rozmawiała. - Siedzisz sobie we mnie, zabierasz kontrolę nad MOIM ciałem i uważasz, że brak znajomości twojego imienia nie jest mi potrzebny!? - Kontynuowała ze złością, wyrzucając z siebie wszystko co przyniosła jej wtedy ślina na język.
Bladoszara kocica zmrużyła na te słowa swoje bursztynowe oczy i powolnym krokiem zaczęła podchodzić do kotki. Tulipanowa Łapa od razu straciła swoją pewność siebie, którą zastąpił lęk nie do przegonienia.
- Ah, wyczuwam w tobie wiele goryczy, kochana - wymruczała cicho jej rozmówczyni, a w jej ślepiach zabłysł na krótką chwilę niebezpieczny błysk. Uczennica przełknęła zdenerwowana ślinę, czekając co ta dalej powie. - Zrozumiałe. Niestety imienia nie mogę ci wyjawić. Nie teraz. Kociaki plotą co im ślina na język przyniesie. Miło było cię poznać w całości, Tulipanowa Łapo - kontynuowała, a na słowo "kociaki", kotkę zapiekła z frustracji skóra.
- Nie jestem kociakiem! - zaprotestowała ze złością, a lekki uśmiech zawitał na twarzy kocicy po tych słowach.
- Tak? To kim jesteś? Wielką wojowniczką? Jeśli tak, to pokaż mi jak walczysz - zażądała, a uczennica widziała w jej bursztynowych tęczówkach błysk kpiny.
- Będę wielką wojowniczką! Zobaczysz! - warknęła ze złością, a wtedy jej rozmówczyni roześmiała się w ten perlisty, dziwny sposób.
- Mam nadzieję. A ja jedynie co robię, to ci pomagam. Więc zapamiętaj, by mi w paradę nie wchodzić - odpowiedziała jej bladoszara kocica, obnażając przy tym zęby w grymasie, a Tulipanową Łapę przeszedł lekki dreszcz.
Otwierała już pysk, by coś odpowiedzieć, jednak wtem poczuła, jak ktoś od boku zaczął ją potrząsać. Spojrzała zdezorientowana w tamtym kierunku, jednak wtedy cały świat zawirował, zostawiając jedynie przed oczami kotki bursztynowe ślepia tajemniczej kocicy.
- Tulipanowa Łapo! Oh! TY ŻYJESZ! - Rozległ się tuż nad pręgowaną kotką znajomy głos.
Uczennica skrzywiła się ze złością, czując, jak jej głowa strasznie pulsuje z bólu. Zamrugała parę razy oczami, próbując pozbyć się rozmazanego widoku.
Ktoś znów nią potrząsnął, a do jej uszu dotarł znajomy szelest liści.
Wróciła na terytorium Klanu Rzeki.
Zostawiła tajemniczą kocicę w tamtym miejscu i wróciła do siebie.
Choć bała się tamtego miejsca, chciała dowiedzieć się czegoś więcej, a przede wszystkim jednej rzeczy - dlaczego ta kocica przejmuje nad nią kontrolę w niektórych momentach.
- Tulipanowa Łapo! Wiem, że żyjesz! Powiedz coś, bo pognam po Zroszoną Łapę! - Usłyszała kolejne słowa wypowiedziane przez znajomy głos. Jej pobratymiec miał chyba w zamiarze ponownie nią potrząsnąć, jednak ta wtedy pośpiesznie przekręciła się na drugi bok i uniosła ociężałą głowę.
- Świetnie, że wiesz. Idź oznajmić to wszystkim kotom. Pędź do Księżycowej Sadzawki, by przodkowie jeszcze nie szykowali dla mnie miejsca - sarknęła do Bryzowej Łapy, który stał nad nią z szeroko otwartymi oczami.
- Wiedziałem, że wiadomość o zawołaniu Zroszonej Łapy postawi cię na nogi! - zapiał uradowany uczeń, podczas gdy Tulipanowa Łapa powoli podnosiła się z pozycji leżącej.
Zmrużyła z irytacją niebieskie oczy, czując przy tym, jak głowa pęka jej z bólu.
- Przestań skakać, jak karmicielka nad kociakami i daj mi święty spokój - warknęła na ciemnoszarego kocura, uderzając go przy tym ogonem, a ten przybrał obruszoną minę.
- Wypraszam sobie! Zaledwie parę uderzeń serca temu leżała tutaj na trawie, jak nie żywa i wstrząsały tobą jakieś spazmy czy Klan Gwiazdy wie co. Więc nie fukaj na mnie, bo i tak się mnie nie pozbędziesz! - zaprotestował ze złością, a futro na karku kotki mimowolnie się uniosło.
- Wyraziłam się niejasno, czy nie umiesz przetrawiać prostych informacji!? - syknęła ze złością, a jej ogon w tym samym momencie się najeżył. - Powiedziałam byś dał mi święty spokój! Sama sobie świetnie dam radę i nic mi nie - nie skończyła, bo nagle łapy się pod nią ugięły i prawie upadła na ziemię, gdyby nie szybka interwencja Bryzowej Łapy.
- Ta, jasne, a jeże latają. Odłóż swoją głupią dumę na bok, co? - fuknął na nią ciemnoszary uczeń, a ta przewróciła oczami.
- Nie zamierzam. Poza tym powinnam polować - odparowała mu i zaraz odsunęła się od kolegi, by iść w lekkim odstępie od niego.
- Ty to powinnaś odpoczywać, jak już - prychnął w odpowiedzi, a kotka zmrużyła ze złością oczy.
- Sama zadecyduje co dla mnie dobre. A teraz chcę pobyć sama. Więc przestań być głupią pchłą co uczepiła się mojego futra i daj mi święty spokój! - warknęła na niego ze złością i popchnęła, by się przewrócił, po czym pognała przez zarośla, by się od niego oddalić.
- Zamienisz się w osła z tym uporem! - krzyknął za nią, strzepując pewnie przy tym ogonem, jednak Tulipanowa Łapa zignorowała jego słowa, zbyt skupiona na wielkim mętliku w głowie, który właśnie miała po spotkaniu z tajemniczą kocicą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro