✧ Rozdział V ✧
Kolejny odgłos plasknięcie rozległ się wokół jeziora, gdy Tulipanowa Łapa zamachnęła się na zauważoną przez nią rybę. Niewielka płotka została wyrzucona niezgrabnie na parę chwil ponad wodę, jednak tyle wystarczyło, by uczennica zdążyła ją ugryź, zadając śmiertelny cios. Zamruczała cicho zadowolona z siebie i spojrzała z błyszczącymi oczami na swoją mentorkę.
- Świetnie ci poszło, Tulipanowa Łapo. Pięć wyrzuconych ryb z czego dwie złapane. Masz w łapach łapanie ryb - pochwaliła ją Jasna Iskra z błyskiem dumy w oczach.
Uczennica uśmiechnęła się szeroko, słysząc pochwałę, jednak zaraz spochmurniała, widząc co najmniej dwa razy większy stos ryb swojej mentorki. Położyła na ziemi świeżo złapaną zdobycz i trąciła ją jakby od niechcenia łapą.
- Ta, ale ty zdecydowanie lepiej - mruknęła niechętnie pod nosem i delikatny grymas zawitał na jej twarzy. Jasna Iskra słysząc jej słowa, roześmiała się rozbawiona i pokręciła głową.
- Ale ja łapię ryby już od wielu księżycy, Tulipanowa Łapo - odpowiedziała jej ze śmiechem zastępczyni i spojrzała leniwie na swój stos ryb. - Ja za pierwszym razem ledwo zdołałam wyrzucić dwie ryby z wody i jedną z pomocą mentora złapałam do końca. A była pora zielonych liści, więc miałam zdecydowanie łatwiej - dodała i trzepnęła w ucho pręgowaną kotkę.
- Naprawdę? - spytała z nadzieją Tulipanowa Łapa, a jej humor natychmiast się poprawił, gdy dowiedziała się, że za pierwszym razem była zdecydowanie lepsza niż jej mentorka i jednocześnie zastępczyni klanu. Jasna Iskra skinęła głową rozbawiona.
- Naprawdę. Strasznie dużo czasu zajęło mi opanowanie tej konkretnej techniki polowania, choć myszy same wpadały mi w łapy - odparła ruda kotka i trąciła złapane przez siebie ryby łapą. - Będziemy musiały tu wrócić po drugą porcję zwierzyny, bo nie zaniesiemy tego wszystkiego na raz. No chyba, że spotkamy jakiś patrol to co innego - dodała, marszcząc lekko nos.
- Ja dam radę wziąć swoje wszystkie - odpowiedziała od razu Tulipanowa Łapa, biorąc w pysk dwie płotki, które złapała. Choć te ryby nie były duże i tak dawały satysfakcję uczennicy, że udało się je złapać.
- Bardzo mnie to cieszy, ale ja wszystkich moich już nie - zamruczała rozbawiona Jasna Iskra i wzięła dwie ze złapanych przez siebie ryb. Tulipanowa Łapa na te słowa spięła się lekko i wbiła zdenerwowana pazury w ziemie. Zaraz jednak odpędziła od siebie tą gradową chmurę, nie chcą sobie psuć humoru.
- No to mogę potem tu wrócić już sama. Dam radę je wziąć, a ty na pewno masz inne obowiązki zastępcy - zaoferowała pręgowana kotka, wpadając na ten pomysł, bo chciała pokazać swojej mentorce, jak świetną uczennicą jest.
- Oh, kochana jesteś Tulipanowa Łapo. Jeśli możesz to bardzo się cieszę. Przyjdziesz tu po nie, a ja pójdę złożyć raporty Wodnej Gwieździe - odparła Jasna Iskra, po czym ruszyła truchtem do obozu.
Pręgowana uczennica uśmiechnęła się nieznacznie, zadowolona z siebie i ruszyła tuż za mentorką. Czuła bagniste podłoże pod łapami, które otaczało całe jezioro dookoła swoją obramówką i mały grymas zawitał na jej pysku, zastępując uśmiech. Nie podobał się jej zapach w tej konkretnej części terytorium - był znacznie inny, dość duszący i mulący.
Przyśpieszyła odrobinę kroku, mając dziwne wrażenie, że to miejsce nie jest związane z niczym dobrym. Przeszedł ją delikatny dreszcz i zjeżyła odrobinę futro, mając wrażenie, że nagle zimny wiatr się zerwał. Podbiegła do swojej mentorki, która wychodziła już z tego błotnistego terenu i gdy Tulipanowa Łapa postawiła łapę na chłodnej trawie, to dziwne uczucie natychmiast ją opuściło.
Westchnęła cicho z ulgą i skupiła się teraz, by donieść złapaną zwierzynę do obozu. Nie była już taka chętna do wrócenia po drugą porcję zwierzyny, ale obiecała przecież swojej mentorce i nie zamierzała jej zawieść.
Jasna Iskra spojrzała na nią przez ramię z ciepłym błyskiem w oczach, jednak nic nie powiedziała, bo tak, jak uczennica, miała w pysku ryby. Pręgowana kotka zastrzygła uchem, gdy dotarł do niej cichy tupot łap. Choć zapach płotek był mocny, przedarł się przez niego delikatna, ale świeża woń Klanu Rzeki.
Patrol był gdzieś w pobliżu! A to oznaczało, że jeśli ich spotkają, Jasna Iskra wyśle ich po resztę złapanych ryb.
- Witaj Jasna Iskro! Widzę, że ryb zdecydowanie więcej niż zwierzyny w lesie - rozległo się miauknięcie, a po chwili z zarośli tuż przed Tulipanową Łapą wyłonił się długowłosy, biały kocur z rudym uchem. Tuż za Białym Piórem pojawiła się cała reszta patrolu, a zastępczyni skinęła na powitanie wojownikowi.
- Z tego co mi się wydaję, wysłałam was na patrol graniczny - odpowiedziała mu nieco zmieszana Jasna Iskra, gdy odłożyła ryby na ziemię.
- Ah, tak, wiem, ale przy okazji rozglądaliśmy się za jakąś zwierzyną, by poinformować cię, gdzie jest jej teraz najwięcej. Znaleźliśmy ją koło - zaczął wyjaśniać Białe Pióro, jednak zastępczyni wpadła mu w słowo.
- Koło Mszystej Polany? - dokończyła za niego z delikatnym rozbawieniem w oczach. Biały kocur polizał się po piersi trochę zawstydzony na te słowa, ale skinął pośpiesznie głową.
- Zgadza się - przyznał niechętnie, a Jasna Iskra skinęła głową, po czym przelotnie przejechała spojrzeniem po całym patrolu.
Była wśród kotów siostra Tulipanowej Łapy, która przypatrywała się z zachwytem złapanym przez kotkę rybą. Makowa Łapa na migi spytała czy pręgowana kotka złapała je sama, a ta mogła z dumą kiwnąć głową, że tak. Ruda uczennica westchnęła cicho z zachwytu i trąciła w bok Trzcinową Łapę, który również uczestniczył w patrolu.
Poza dwójką uczniów i Białym Piórem, w patrolu brał również udział Rozżarzona Pręga oraz w cieniu krzewu janowca stała Olchowy Blask.
- Cieszę się, że to sprawdziliście, bo nie zawsze to tam najpierw się jej najwięcej pojawi - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem Jasna Iskra, po czym spojrzała na swoją uczennicę. - Przy jeziorze zostały jeszcze trzy ryby, których nie jesteśmy w stanie wziąć na raz z Tulipanową Łapą. Mógłbyś wysłać te dwójkę uczniów po nie, o ile Rozżarzona Pręga nie ma nic przeciwko - dodała i teraz spojrzenie zastępczyni wylądowało na pozostałej dwójce uczniów.
- Makowa Łapa może pójść po te ryby i jeszcze zdąży posprzątać legowiska starszyzny - miauknął jasnobrązowy kocur w pręgi, a jego uczennica jęknęła cicho. Białe Pióro skinął głową na te słowa, a następnie spojrzał na przywódczynię.
- Trzcinowa Łapa i Makowa Łapa zaraz po nią pójdą - miauknął biały wojownik, który prowadził cały ten patrol i skinął do dwójki uczniów, którzy zaraz ruszyli w kierunku jeziora. - Wychodzi na to, że klan dziś naje się do syta, jeśli patrol Zimnej Rosy również wróci z sporą ilością zwierzyny - zauważył Białe Pióro, a Jasna Iskra skinęła głową.
- Zgadza się. Jeszcze z tak zdolnymi uczniami na pewno głód nam nie grozi - odparła ruda kotka i trąciła przyjaźnie swoją uczennice, która skinęła krótko głową, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
Tulipanowa Łapa wraz ze swoją mentorką dołączyły do patrolu, z którym zaczęły wracać do obozu. Uczennica szła na szarym końcu, poczłapując tuż za Olchowym Blaskiem, która to niosła ryby przyniesiona przez Jasną Iskrę, bo zastępczyni wdała się w dyskusję z dwoma wojownikami.
Spojrzenie niebieskich oczu uczennicy powędrowało w kierunku jeziora, które błyszczało jak jeden wielki klejnot. Z niewiadomych powodów, przeszedł kotkę lekki dreszcz, a w jej uszach zabrzęczało, jakby cichy szept przedarł się w przedziwny sposób przez liście. Nie zrozumiała co wymawiał ten strasznie piszczący i brzęczący głos, ale była pewna, że znała go.
Bo był to ten sam, który zawsze zabierał jej kontrolę nad ciałem. Nie wiedziała tylko do jakiego kota należał ów głos.
Ale wiedziała, że wreszcie to odkryje. Chciała to odkryć i wiedzieć, dlaczego go słyszała.
Teraz jednak nie miała takiej mocy, by się dowiedzieć, ani nawet rozpoznać co mówi między małymi, świeżymi listkami, zwiastującymi porę nowych liści. Potrząsnęła szybko głową, pozbywając się tego dźwięku i przyśpieszyła kroku, by dogonić pozostałych pobratymców.
Mimo, że pozbyła się na chwilę tego głosu, wszystkie jej myśli w tamtym momencie krążyły wokół niego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro