Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✧ Rozdział XI ✧

  Głucha cisza trwała już sporo czasu od kiedy znajomy las na terytorium Klanu Rzeki zamienił się w oczach Tulipanowej Łapy na czarną plamę. Utknęła w jakiejś dziwnej, nieprzyjemnej pustce, której nie pojmowała. Bezruch, jaki panował dookoła niej, nagle uległ zmianie - w uszach kotki zaczęło przeraźliwie dźwięczeć. 

  Pręgowana uczennica próbowała nakryć swoje uszy łapami, by nieco zagłuszyć ten okropny pisk, jednak nie umiała wycelować odpowiednio, a dźwięk z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. Zwinęła się w nierówną kulkę i otworzyła pysk, by krzyknąć z przerażenia, jednak jej głos zaraz zniknął, stłumiony przez to niemiłosierne piszczenie. 

  W ustach jej wyschło, a gdy spróbowała nawilżyć nieco pysk, nie poczuła w buzi ani kropelki śliny. Wciągnęła gwałtownie powietrze, rozchylając wargi i podniosła się powoli na chwiejnych łapach. 

  W tym samym momencie zimny podmuch wiatru uderzył prosto w Tulipanową Łapę, która patrzyła w pustkę otaczającą ją z każdej strony ze zdezorientowaniem. Starała się stłumić w sobie swoje przestraszenie, jednak nie było to ani trochę łatwe. Ciemność w jakiej znalazła się z niewiadomych powodów była inna i przerażająca - nie miała nawet, jak temu zaprzeczyć. 

  Ta pustka była po prostu straszna. 

  Stojąc już na czterech łapach, co chwilę chowała lub wyciągała swoje pazury w pogotowiu, zadrapując tym samym dziwną powierzchnie pod sobą. Zostawiała co i rusz nowe ślady w tym miejscu. Co jakiś czas wykonywała jeden czy dwa kroki - to w przód, to w tył, a to w bok.

  Nie wiedziała, jak ma się zachować, ani co się dzieję i zdecydowanie jej się to nie podobało.

  Miałam przecież polować! - Przemknęło sfrustrowanej kotce przez myśl, po czym strzepnęła z irytacją ogonem. 

  Ta pustka przeszkadzała jej w spełnianiu obowiązków, które do niej należały. 

  Kolejny nieprzyjemny i lodowaty podmuch uderzył w nią w tym momencie z ogromną siłą, zwalając przy tym kotkę z łap. Rąbnęła bokiem o twardą i zimną powierzchnię, na której czuła  wyraziste ślady swoich pazurów, które jeszcze chwilę temu zostawiła. 

  Panika ponownie ją ogarnęła - i to z nieco większą siłą.

- Ja nie wiem, czy wyraziłam się niejasno, czy może to ty nie umiesz myśleć i przetrawiać informacje, ale miałaś się nie obawiać! - Rozległo się czyjeś zirytowane warknięcie i wtedy tuż koło Tulipanowej Łapy przemknął jakiś smukły kształt.

  Pręgowana uczennica natychmiast się przekręciła, zyskując jakąś dziwną siłę, by walczyć z tym niewidzialnym wrogiem. Zrobiła to jednak zbyt wolno i zaraz została podcięta, upadając tym razem na brzuch. Uderzenie serca później usłyszała koło swojego lewego ucha czyjś cichy, perlisty śmiech i nie zastanawiając się długo, zamachnęła się w tamtym kierunku łapą.

  Poczuła pod pazurami czyjeś futro, które kryło pod sobą ciepła skórę. Tulipanowa Łapa nie zauważyła nawet kiedy przejechała właśnie w tamtym miejscu swoją łapą z wysuniętymi pazurami, ale za to wyraźnie czuła zapach czyjeś krwi. 

  Rozległ się cichy syk frustracji, który zaraz został zastąpiony zadowolonym westchnieniem tego samego kota.

- Szybka jesteś. - Ciche miauknięcie zabrzmiało parę razy w uszach brązowej, pręgowanej kotki. - To bardzo dobrze. - Kontynuował ten sam, znajomy już dla kotki głos i w tym samym momencie uczennica usłyszała krótki szmer. 

  Nie zdążyła jakkolwiek zareagować, a ktoś przyszpilił ją do ziemi. Poczuła na policzku ciepły oddech tego kota, od którego zmarszczyła na krótką chwilę nos. Ten kot sam w sobie pachniał dość dziwnie i teraz mogła dokładnie poznać jego zapach. Strasznie stara, ledwo wyczuwalna woń ryby znajdowała się na jego sierści, była jednak tłumiona przez jakiś inny - mocniejszy i ostrzejszy. 

  Charknęła cicho, gdy czyjeś ostre pazury zaczęły wbijać się jej w bark, do którego przyczepił się ten osobnik, przygwożdżając ją tym samym do ziemi. Spróbowała wykorzystać któryś z manewrów, jakich nauczyła ją Jasna Iskra, jednak umiejętności Tulipanowej Łapy nie były w tym momencie jakkolwiek przydatne - od razu zdała sobie z tego sprawę. 

- Uwierz mi, nasz instynkt jest zdecydowanie lepszy. Po co go tłumić? Lepiej mu zaufać. - Miauknięcie tego samego kota rozległo się tuż koło ucha pręgowanej kotki, tak że ta czuła na swoim policzku ciepły oddech, gdy wypowiadane były te słowa. 

  O co tu chodzi?! - Zadała sobie w myślach pytanie i zaraz zdała sobie z przerażeniem sprawę, że jej pytanie rozbrzmiało setką ech po tej pustce. 

  Perlisty, nieco chrapliwy śmiech zadźwięczał w uszach Tulipanowej Łapy, gdy ta próbowała wyślizgnąć się z uścisku kota niczym wydra - tak, jak kiedyś to zrobił Bryzowa Łapa. Wiedziała jednak, że to umiejętności starszego ucznia jej trochę brakowało, co od początku przyjmowała ze złością. 

- Oh, Tulipanowa Łapo, sama musisz wszystko zrozumieć - miauknął tamten kot z wyczuwalnym rozbawieniem. - Instynkt - dodał z nieco kpiącą nutą. 

  Krew zaszumiała w uszach pręgowanej uczennicy, gdy zdała sobie sprawę, że jej przeciwnik po prostu się z niej naśmiewa. Zacisnęła ze złości szczękę i bez zawahania wyciągnęła pazury, przymykając przy tym oczy. Postanowiła słuchać swojej intuicji i zaraz zdała sobie sprawę, że stoi na czterech łapach, a drugi kot znajduję się naprzeciw niej. 

- Oh! Rozkosznie! Nareszcie zaczynasz łapać! - Westchnął z zadowoleniem głos i Tulipanowa Łapa była pewna, że ten osobnik uśmiecha się teraz z rozbawieniem, dalej pewnie z niej kpiąc. 

  Nie zastanawiając się długo, rzuciła się do przodu, ufając swojemu węchowi, że to tam stał jej przeciwnik. Gdy wylądowała tam, gdzie zamierzała, poczuła pod poduszkami jedynie zimną i twardą powierzchnie. Strzepnęła ze złością ogonem i obróciła się dookoła, a w jej uszach ponownie zabrzmiał ten denerwujący śmiech. 

- Pudło! - pisnął rozbawiony kot i uczennica ponownie skoczyła. 

  Nie trafiła. 

  Podjęła ponowną próbę, podążając za węchem i dźwiękiem, jednak po wielu skokach ciągle pudłowała. Syknęła z irytacją i zmrużyła niebieskie oczy w szparki. 

- Pudło i pudło! - Słyszała ten dezorientujący śmiech kota i czuła jego świdrujące spojrzenie na sobie. - Dalej, Tulipanowa Łapo, co z tobą? - dodał, a ona zacisnęła tak mocno szczękę, że aż ją zabolała. 

- Przestań się ze mną bawić! Nie jestem kociakiem! - krzyknęła ze złością, ponownie wzbijając się w powietrze. 

- Niech twoja prośba stanie się dla mnie rozkazem! - Rozległa się nieco kpiąca odpowiedź kota i nagle cała ciemna pustka rozpłynęła się gdzieś w oślepiającym świetle. 

  Zaskoczona kotka pisnęła i gruchnęła o ziemię, uderzając w nią pyskiem oraz brzuchem. Jęknęła cicho, mrugając oczami - próbowała przystosować się do nagłej zmiany oświetlenia.

  Czuła pod łapami zupełnie inną powierzchnie - miękką z przyjemniejszym zapachem. Źdźbło ciemnej trawy połaskotało ją w nos, a ta kichnęła zaskoczona. Uniosła wzrok niebieskich oczu i zachłysnęła się zaskoczona powietrzem, gdy ujrzała przed sobą właściciela głosu, który nie raz już słyszała w całym swoim życiu. 

  Właściwie była to właścicielka, a nie właściciel głosu. 

   Naprzeciw pręgowanej, brązowej uczennicy stała smukła, bladoszara kocica z wysoko uniesioną głową. Bursztynowe oczy były zmrużone i centralnie utkwione w Tulipanowej Łapie, która widząc to, przełknęła nerwowo ślinę. Przeróżne blizny - pamiątki po licznych bitwach -  błyszczały dziwnie w świetle, którego pochodzenia nie była w stanie zgadnąć kotka, bo na granatowo-czerwonawym niebie nie błyszczała ani jedna gwiazda. Widziała na bladoszarej sierści ciemnoszare pręgi i białe plamki, które dopełniały całościowo wygląd kocicy. 

- Miło wyjść z mroku, nie uważasz? - Pierwsza odezwała się właścicielka tego dziwnego głosu, a uczennica zadrżała. 

- Ch-chyba tak - wydukała pośpiesznie, ciągle leżąc na ziemi. Kocica prychnęła i strzepnęła z irytacją ogonem. 

- Wstawaj. Nie będziesz leżeć na ziemi, jak potulny szczeniak - warknęła, a Tulipanowa Łapa natychmiast podniosła się z ziemi, strzepując przy tym z brązowego futra jakieś źdźbła ciemnej trawy. 

- Kim jesteś? - spytała cicho uczennica, nie będąc w stanie ugryź się w język przed zadaniem tego pytania. Westchnienie opuściło usta jej rozmówczyni, która okrążała ją w tym czasie powolnym krokiem. 

- Zastanawia mnie czy potrzebna jest ci ta informacja. - Wymruczała cicho, przyglądając się Tulipanowej Łapie, a ta nieświadomie wysunęła pazury. 

- Żartujesz sobie ze mnie!? - krzyknęła ze złością uczennica, zapominając kompletnie z kim tak właściwie rozmawiała. - Siedzisz sobie we mnie, zabierasz kontrolę nad MOIM ciałem i uważasz, że brak znajomości twojego imienia nie jest mi potrzebny!? - Kontynuowała ze złością, wyrzucając z siebie wszystko co przyniosła jej wtedy ślina na język. 

  Bladoszara kocica zmrużyła na te słowa swoje bursztynowe oczy i powolnym krokiem zaczęła podchodzić do kotki. Tulipanowa Łapa od razu straciła swoją pewność siebie, którą zastąpił lęk nie do przegonienia. 

- Ah, wyczuwam w tobie wiele goryczy, kochana - wymruczała cicho jej rozmówczyni, a w jej ślepiach zabłysł na krótką chwilę niebezpieczny błysk. Uczennica przełknęła zdenerwowana ślinę, czekając co ta dalej powie. - Zrozumiałe. Niestety imienia nie mogę ci wyjawić. Nie teraz. Kociaki plotą co im ślina na język przyniesie. Miło było cię poznać w całości, Tulipanowa Łapo - kontynuowała, a na słowo "kociaki", kotkę zapiekła z frustracji skóra. 

- Nie jestem kociakiem! - zaprotestowała ze złością, a lekki uśmiech zawitał na twarzy kocicy po tych słowach. 

- Tak? To kim jesteś? Wielką wojowniczką? Jeśli tak, to pokaż mi jak walczysz - zażądała, a uczennica widziała w jej bursztynowych tęczówkach błysk kpiny. 

- Będę wielką wojowniczką! Zobaczysz! - warknęła ze złością, a wtedy jej rozmówczyni roześmiała się w ten perlisty, dziwny sposób. 

- Mam nadzieję. A ja jedynie co robię, to ci pomagam. Więc zapamiętaj, by mi w paradę nie wchodzić - odpowiedziała jej bladoszara kocica, obnażając przy tym zęby w grymasie, a Tulipanową Łapę przeszedł lekki dreszcz. 

  Otwierała już pysk, by coś odpowiedzieć, jednak wtem poczuła, jak ktoś od boku zaczął ją potrząsać. Spojrzała zdezorientowana w tamtym kierunku, jednak wtedy cały świat zawirował, zostawiając jedynie przed oczami kotki bursztynowe ślepia tajemniczej kocicy. 

- Tulipanowa Łapo! Oh! TY ŻYJESZ! - Rozległ się tuż nad pręgowaną kotką znajomy głos. 

  Uczennica skrzywiła się ze złością, czując, jak jej głowa strasznie pulsuje z bólu. Zamrugała parę razy oczami, próbując pozbyć się rozmazanego widoku. 

  Ktoś znów nią potrząsnął, a do jej uszu dotarł znajomy szelest liści. 

  Wróciła na terytorium Klanu Rzeki. 

  Zostawiła tajemniczą kocicę w tamtym miejscu i wróciła do siebie. 

  Choć bała się tamtego miejsca, chciała dowiedzieć się czegoś więcej, a przede wszystkim jednej rzeczy - dlaczego ta kocica przejmuje nad nią kontrolę w niektórych momentach. 

- Tulipanowa Łapo! Wiem, że żyjesz! Powiedz coś, bo pognam po Zroszoną Łapę! - Usłyszała kolejne słowa wypowiedziane przez znajomy głos. Jej pobratymiec miał chyba w zamiarze ponownie nią potrząsnąć, jednak ta wtedy pośpiesznie przekręciła się na drugi bok i uniosła ociężałą głowę. 

- Świetnie, że wiesz. Idź oznajmić to wszystkim kotom. Pędź do Księżycowej Sadzawki, by przodkowie jeszcze nie szykowali dla mnie miejsca - sarknęła do Bryzowej Łapy, który stał nad nią z szeroko otwartymi oczami. 

- Wiedziałem, że wiadomość o zawołaniu Zroszonej Łapy postawi cię na nogi! - zapiał uradowany uczeń, podczas gdy Tulipanowa Łapa powoli podnosiła się z pozycji leżącej. 

  Zmrużyła z irytacją niebieskie oczy, czując przy tym, jak głowa pęka jej z bólu. 

- Przestań skakać, jak karmicielka nad kociakami i daj mi święty spokój - warknęła na ciemnoszarego kocura, uderzając go przy tym ogonem, a ten przybrał obruszoną minę. 

- Wypraszam sobie! Zaledwie parę uderzeń serca temu leżała tutaj na trawie, jak nie żywa i wstrząsały tobą jakieś spazmy czy Klan Gwiazdy wie co. Więc nie fukaj na mnie, bo i tak się mnie nie pozbędziesz! - zaprotestował ze złością, a futro na karku kotki mimowolnie się uniosło. 

- Wyraziłam się niejasno, czy nie umiesz przetrawiać prostych informacji!? - syknęła ze złością, a jej ogon w tym samym momencie się najeżył. - Powiedziałam byś dał mi święty spokój! Sama sobie świetnie dam radę i nic mi nie - nie skończyła, bo nagle łapy się pod nią ugięły i prawie upadła na ziemię, gdyby nie szybka interwencja  Bryzowej Łapy. 

- Ta, jasne, a jeże latają. Odłóż swoją głupią dumę na bok, co? - fuknął na nią ciemnoszary uczeń, a ta przewróciła oczami. 

- Nie zamierzam. Poza tym powinnam polować - odparowała mu i zaraz odsunęła się od kolegi, by iść w lekkim odstępie od niego. 

- Ty to powinnaś odpoczywać, jak już - prychnął w odpowiedzi, a kotka zmrużyła ze złością oczy. 

- Sama zadecyduje co dla mnie dobre. A teraz chcę pobyć sama. Więc przestań być głupią pchłą co uczepiła się mojego futra i daj mi święty spokój! - warknęła na niego ze złością i  popchnęła, by się przewrócił, po czym pognała przez zarośla, by się od niego oddalić. 

- Zamienisz się w osła z tym uporem! - krzyknął za nią, strzepując pewnie przy tym ogonem, jednak Tulipanowa Łapa zignorowała jego słowa, zbyt skupiona na wielkim mętliku w głowie, który właśnie miała po spotkaniu z tajemniczą kocicą.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro