✧ Rozdział IX ✧
Mocny uścisk na karku pręgowanej kotki wybudził ją z dziwnego, zamglonego snu na jawie. Powoli wracało do niej czucie własnego ciała, nad którym wreszcie zyskiwała oczywistą kontrolę. Mgła sprzed jej oczu powoli zaczynała znikać, gdy ktoś odholowywał ją w bezpieczne miejsce na wysepce. Czuła mokre futro przylegające jej do skóry - domyślała się, że wpadła do wody, w momencie gdy cały świat zawirował jej przed oczami przez ten cały głupi głos.
Nagle ktoś ją puścił - a raczej położył na ziemi - i stanął koło niej, przyglądając się jej z lekkim zakłopotaniem, które czuła od tego kota. Z początku nie rozpoznała zapachu owego osobnika, jednak gdy zamiast znanego zapachu Klanu Rzeki poczuła od niego Klan Pioruna, od razu się trochę zjeżyła. Widziała nad sobą jasnoszarą plamę, od której dolatywał ten nieprzyjemny odór- chwila to były jednak dwie plamy, ale tylko jedna z nich tak cuchnęła.
Nie zdążyła jednak się podnieść i obwarczeć tego kota co śmiał się do niej w ogóle zbliżyć, bo wtem odezwał się znajomy głos.
- Leż mysi móżdżku o ile nie chcesz wylądować z powrotem w wodzie z moją pomocą! - rozległo się ciche warknięcie frustracji Zroszonej Łapy, którego wreszcie widziała wyraźnie.
Tuż koło niego stała Lekki Wiatr i Jasna Iskra, a Bryzowa Łapa był niedaleko, powstrzymywany od podejścia do niej przez swoją mentorkę - Śliwkowy Liść. Odnosiła wrażenie, że rozlegały się wokół niej ciche szepty, jednak chyba większość kotów została odesłana na polanę by nie przeszkadzać.
Jednego jednak Tulipanowa Łapa nie umiała pojąć - po co, u licha, stał jeszcze nad nią jakiś brzydki pysk z Klanu Pioruna i nie zamierzał sobie pójść.
Jakby czytając jej w myślach, odezwała się jej mentorka, wyjaśniając jej przy tym po co był koło niej jeszcze leśny bobek.
- Nie próbuj warczeć na Rwącą Łapę. Zorientował się najszybciej, że trzeba pomóc Zroszonej Łapie w przeniesieniu cię w bezpieczne miejsce, nim zrobił to ktokolwiek inny - miauknęła Jasna Iskra, pochylając się na chwilę nieco bardziej nad nią, tak, że jej uczennica dokładnie widziała jej pysk.
Prychnęła - choć brzmiało to bardziej, jak jakiś dziwny charkot z bulgnięciem - i spojrzała z przekąsem na jej jednego z rzekomych wybawicieli. Jego jasnoszara sierść - jeszcze jaśniejsza niż ta Zroszonej Łapy - do brzucha była zmoczona i przylegała mocno do jego skóry. Cały był usiany w ciemne cętki, a jego oczy były w kolorze bursztynu. Widziała w jego ślepiach zakłopotanie, tak, że miała ochotę ponownie prychnąć-charknąć.
- Dobra, wstawaj. Będziesz żyć - odezwał się nagle Zroszona Łapa, po krótkiej konsultacji z Lekkim Wiatrem, nie dając tym samym szansy pręgowanej uczennicy odpowiedzieć swojej mentorce.
- Już wstaję - mruknęła pod nosem i powoli uniosła się z ziemi, czując, że jej łapy są dalej dziwnie wiotkie, ale jakoś na ich ustaje. Spojrzała krzywo na Rwącą Łapę, który wyglądał, że z chęcią by się już zmył. - Dzięki - wyburczała niewyraźnie w jego kierunku, na co ten skinął jej głową.
- Nie ma problemu - odparł jej szybko, z chyba nieco naciąganym uśmiechem, po czym spojrzał na Jasną Iskrę. Gdy ta skinęła mu głową, on niemal od razu zniknął w paprociach prowadzących na polane, na której zebrały się już wszystkie koty.
Tulipanową Łapę nie interesowało gdzie poszedł uczeń z innego klanu, więc nie patrzyła za nim; w końcu nie byli pobratymcami. O wiele bardziej chciała zjawić się już na polanie, gdzie zaraz za pewnie zacznie się zgromadzenie. Spojrzała na swoją mentorkę, jednak w tym momencie Bryzowa Łapa podskoczył do niej w dwóch długich susach, uwalniając się od swojej mentorki.
- Ty chcesz żebym padł na zawał!? - krzyknął do kotki z oburzeniem szary uczeń, kompletnie nie przejmując się faktem, że tuż koło niego stała zastępczyni i medyczka jego klanu. Trzepnął lekko ogonem jedno ucho pręgowanej koleżanki, która przewróciła oczami, słysząc to pytanie.
- Taki był sekretny zamiar tego wszystkie - sarknęła z przekąsem, po czym jej wzrok wylądował na Jasnej Iskrze, która wyglądała już na lekko zdenerwowaną, tym, że uczeń Śliwkowego Liścia wszedł jej w paradę.
Bryzowa Łapa już otwierał pysk, by coś odpowiedzieć z oburzeniem, jednak ruda wojowniczka odchrząknęła i posłała mu znaczące spojrzenie, co do razu go uciszyło.
- Już w porządku, tak Tulipanowa Łapo? - spytała Jasna Iskra, chcąc się za pewnie upewnić. Gdy pręgowana uczennica skinęła jej głową, ta kontynuowała: - Dobrze. W takim razie nie ma sensu dłużej tu stać. Idźcie już na polane, ja chcę jeszcze jedną rzecz przekazać Tulipanowej Łapie - dodała i pobratymcy dwóch kotek nie protestowali.
Mimo to, brązowa uczennica widziała niezadowolenie na pysku Bryzowej Łapy, który na pewno chęcią dowiedziałby się o co chodzi.
Wścibski rybi pysk - pomyślała o ciemnoszarym koledze z legowiska, jednak i tak delikatny uśmiech zawitał na jej twarz - czasami lubiła dwójkę szarych braci, choć byli sporymi wrzodami na ogonie.
Ciche chrząknięcie Jasnej Iskry natychmiast skupiło na niej uwagę jej uczennicy, która wbiła w nią spojrzenie niebieskich oczu. Lekki uśmiech zadowolenia pojawił się na pysku starszej od Tulipanowej Łapy.
- Spróbuj nie ofukać wszystkich uczniów z innych klanów, gdy znajdziesz się na polanie, tak jak zrobiłaś to przed chwilą z Rwącą Łapą. Myślę, że jeszcze trochę masz czasu nim przywódcy zaczną zgromadzenie, więc wykorzystaj okazję by poznać może swojego przyszłego sprzymierzeńca albo wroga na polu bitwy - powiedziała spokojnie, ale z poważnym wyrazem w oczach zastępczyni.
Grymas natychmiast znalazł się na pysku pręgowanej kotki i ta wymamrotała coś niezrozumiałego pod nosem. Nie za bardzo miała ochotę bratać się z kimkolwiek, a Jasna Iskra nie mogła mieć jej za złe tego, że naskoczyła na ucznia z Klanu Pioruna - w końcu był już w pewien sposób jej wrogiem.
- Niech będzie - burknęła pod nosem Tulipanowa Łapa, westchnąwszy przy tym przeciągle. Jej mentorka uśmiechnęła się w odpowiedzi i położyła koniuszek swojego ogona na barku kotki.
- Cieszę się - odparła. - Jeśli jest coś o czym chcesz porozmawiać to pamiętaj, że do mnie można zawsze przyjść - dodała, a pręgowana uczennica mimowolnie spięła się nieco, odnosząc wrażenie, że Jasna Iskra mogła podejrzewać coś odnośnie jej upadku z kłody.
Nie odpowiedziała jednak swojej mentorce, tylko skinęła sztywno głową, po czym obeszła potężne krzewy jeżyn i znalazła się na wrzącej od rozmów polanie. Na gałęziach gigantycznego dębu siedziała cała czwórka przywódców, przyglądająca się swoim kotom z góry. Był tam rzecz jasna Wodna Gwiazda oraz Bursztynowa Gwiazda, Koniczynowa Gwiazda i Krucza Gwiazda. Zajęło jej trochę rozpoznanie przywódców z innych klanów, tylko i wyłącznie na podstawie opisów Zroszonej Łapy.
Uczeń medyczki siedział koło Lekkiego Wiatru - za pewnie był w gronie medyków - i rozmawiał właśnie z szaro-brązową, o dłuższym futrze kotką z oczami o mocnym odcieniu niebieskiego. Bryzowa Łapa gadał, jak najęty z szaro-czarną kotką, Rwącą Łapą i Trzcinową Łapą - wyglądali, jakby się świetnie bawili, czego ona nie umiała pojąć.
Jak można tak po prostu rozmawiać z kimś z innego klanu?! Przecież to nasi wrogowie! - przeleciało przez myśl wzburzonej kotce, która pokręciła do siebie głową, wiedząc, że za nic nie podejdzie do tej wesołej gromadki.
- Bardzo dobrze myślisz - usłyszała od razu głos w swojej głowie, jednak natychmiast go zignorowała, nie chcąc mieć z nim ponownie styczności po sytuacji z przed chwilą. On chyba po prostu chciał wyrazić swoje zdanie, które i tak ją nie obchodziło, bo nic więcej się nie zadziało.
- Hej! Um, jestem Porzeczkowa Łapa - rozległ się nagle za plecami Tulipanowej Łapy czyjś głos, tak że mimowolnie, podskoczyła. Odwróciła się gwałtownie, by spojrzeć na tego kota, a swoim szybkim ruchem nieco spłoszyła mniejszą od siebie uczennicę.
Była to smukła i mała kotka - pręgowana uczennica zgadywała, że należy do Klanu Wiatru. Miała lśniąco-białe futro w małe, ciemnorude ciapki, które przypominały trochę swoim kształtem i kolorem jagody, jakie raz widziała na krzaku na swoim terytorium. Jej zielone ślepia wyraźnie ukazywały jej wielkie zdenerwowanie, który bez trudu uczennica z Klanu Rzeki umiała wyczuć również w jej zapachu.
- Cześć, Tulipanowa Łapa - mruknęła niechętnie w odpowiedzi kotka, po czym przejechała dłuższym spojrzeniem po nowej "znajomej", która właśnie ją zaczepiła. Porzeczkowa Łapa posłała jej nieco nieśmiały uśmiech.
- To twoje pierwsze zgromadzenie? Bo moje tak i strasznie się denerwuje, choć Żurawi Śpiew mówi, że nie ma czym - miauknęła biało-ruda uczennica, rozglądając się dookoła. Tulipanowa Łapa nie była za chętna udzielić odpowiedzi, ale z drugiej strony cieszyła się w środku, że nie jest jedyna tutaj pierwszy raz.
- Ja również jestem pierwszy raz - odparła spokojnie i uniosła trochę wyniośle głowę, spoglądając na drobniejszą od siebie "koleżankę". Ciche westchnienie opuściło usta Porzeczkowej Łapy, gdy ta wpatrywała się w nią z podziwem.
- Jesteś strasznie spokojna i taka ułożona, jak na pierwsze spotkanie! Strasznie ci zazdroszczę! Myślałam, że wyskoczę z futra, gdy dowiedziałam się o zgromadzeniu - boję się poznawać nowe koty - westchnęła uczennica z Klanu Wiatru i zaraz podskoczyła, gdy rozległo się wołanie przywódców, rozpoczynające zebranie.
Tulipanowej Łapie ulżyło zdecydowanie, gdy nie musiała odpowiadać Porzeczkowej łapie - i tak nie wiedziałaby co odpowiedzieć. Podeszła nieco bliżej, by widzieć co się dzieję i usiadła koło Bryzowej Łapy, a biało-ruda kotka podążyła tuż za nią. Ciemnoszary kocur spojrzał na chwilę wesoło na pręgowaną koleżankę, po czym trącił ją barkiem, jednak ta nie zareagowała, tylko przewróciła niebieskimi oczami.
- Jeśli nie przeszkadza to moim drogim kolegom i koleżanką, chciałbym dzisiaj zacząć jako pierwszy - rozniósł się głos Wodnej Gwiazdy po polanie, który za pewnie chciał rozpocząć zgromadzenie w luźniejszy sposób. Rozległo się prychnięcie Bursztynowej Gwiazdy, po czym ta się odezwała.
- Byle tylko szybko - odparła mu, mrużąc bursztynowe oczy, a kocur skinął jej głową.
- Obiecuję, że nie zajmę całego twojego cennego czasu, Bursztynowa Gwiazdo - miauknął, a jego wzrok po tych słowach wylądował na kotach zebranych wokół potężnego drzewa. - Klan Rzeki ma się doskonale. Rozpoczynająca się pora nowych liści jest mile widziana, choć gdy jej nie było, nie mieliśmy żadnych trudności. Wraz z nowymi liśćmi, możemy powitać również nasze nowe uczennice - Tulipanową Łapę i Makową Łapę. Jedna jest dzisiaj z nami - powiedział Wodna Gwiazda, po krótce skracając wszystkie ważniejsze wydarzenia w jego klanie.
Gdy wspomniał o nowych uczniach, rozległy się wiwaty na cześć nowych uczennic, a wzrok większości kotów padł na pręgowaną, dumnie wyprostowaną kotkę. Zaraz otrzymała kuksańca od Bryzowej Łapy, którego oczy błyszczały jasno w świetle księżyca.
Tulipanowej Łapie nie przeszkadzało jednak to, że koty wołały jej imię, a ich uwaga była skupiona właśnie na niej.
To była jej chwila.
Krótka, ale jej.
I której na szczęście nie musiała dzielić z Makową Łapą.
Z przyjemnością chłonęła każde spojrzenia, szczęśliwa, że Wodna Gwiazda o niej wspomniał. Bycie pochwalonym - czy bardziej wspomnianym - przez swojego przywódcę przy czterech klanach było dla kotki cudowne i nie obchodziło ją to, że przywódcy zawsze wymieniali nowych uczniów.
Zamrugała dumnie i gdy zgromadzenie przeszło dalej, jej myśli dalej były wypełnione tą krótką - przede wszystkim jej - chwilą. Niezbyt przez to zwracała uwagę na resztę informacji, choć oczywiście wiwatowała, gdy inni to robili.
Choć prawie utonęła tuż przed zgromadzeniem, dalsze części całego wydarzenia były na tyle fajne, że do obozu kotka wracała w kapitalnym humorze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro