Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❄️Rozdział 09❄️

Mroźna Mżawka wzięła głęboki wdech i gwałtownie usiadła.

- Obudziła się! - usłyszała czyiś krzyk.

Otworzyła półprzytomnie oczy i rozglądnęła się po otoczeniu. Przez pierwszą chwilę wszystko było zamazane, ale później wzrok stopniowo się wyostrzał. Zamrugała. Była w legowisku medyków.

- Mroźna Mżawko, myśleliśmy, że nigdy się nie obudzisz! - jęknął Brązowa Łapa tuż obok niej.

Mroźna Mżawka rozejrzała się dokładniej. Leżała na posłaniu z miękkich paproci i mchu na środku legowiska medyczki i jej ucznia, a obok niej siedzieli Brązowa Łapa oraz Koprowa Łapa.

- No, byłaś nieobecna dość długo. Co się stało? - spytał Koprowa Łapa.

Mroźna Mżawka się zawahała. Przecież nie mogła wyjawić uczniom, że miała sen o przeszłości!

Po chwili jednak się uspokoiła. Miała powiedzieć, czemu straciła przytomność, a nie co podczas nieobecności robiła.

- No... Szłam na patrolu i nagle poczułam ból w łapie i potem wszystko mnie już bolało. Było... - zastanowiła się przez chwilę jak to opisać. - Zimno.

Uczniowie spojrzeli po sobie i zanim zdążyli coś powiedzieć, bluszcz w wejściu do pomieszczenia rozsunął się i stanął w nim Ognisty Błysk.

- Czy Mroźna Mżawka już... Mroźna Mżawko, obudziłaś się! - zawołał radośnie. Podszedł do partnerki i zetknęli się nosami.

Koprowa Łapa odchrząknął.

- Myślę, że Mroźna Mżawka potrzebuje trochę odpoczynku. Powinienem z nią pogadać o... Eee medycznych rzeczach - oznajmił.

Brązowa Łapa kiwnął głową, rzucił przyjaciółce pokrzepiające spojrzenie po czym wyszedł. Ognisty Błysk zamruczał jeszcze i poszedł w ślady Brązowej Łapy, mrucząc, żeby wyzdrowiała.

- A więc, Mroźna Mżawko - zaczął uczeń medyka - mówisz, że poczułaś zimno. W jakim sensie?

- Jakby no... To nie jest takie proste do wytłumaczenia, Koprowa Łapo.

Przeszły jej przez myśl te wszystkie sytuację, kiedy została sparaliżowana mrozem. Jak miała to opisać? A przede wszystkim: jak by to zabrzmiało?

- Dobra. Może gdy Nagietkowe Serce wróci z lasu, uda jej się coś z ciebie wyciągnąć - westchnął. - A teraz... Mroźna Mżawko, wczoraj byłem przy Księżycowym Kamieniu - wyznał. - Chciałem Ci podziękować za radę, dotyczącej... No wiesz...

Kotka pokiwała głową że słabym uśmiechem. Wiedziała, o czym mówi Koprowa Łapa. Domyślała się, że wcześniej nie wierzył w Klan Gwiazdy, jednak chyba po ich rozmowie mu się to udało. Nie miała zamiaru wypytywać go o szczegóły.

- Nie ma sprawy. Wiesz... Chyba się jeszcze położę. Głowa mnie trochę boli.

- Jasne, odpoczywaj.

Koprowa Łapa wyszedł z legowiska i została sama.

______________________________________

- Mroźna Mżawko?

Kotka uchyliła powieki. W wejściu do legowiska stała Motyle Skrzydło.

Zamrugała.

- Tak - wycharczała, podnosząc się do pionu. - Coś się stało?

Matka zawahała się przez chwilę, ale pokręciła przecząco głową. Weszła do środka, rozglądając się.

- Nie. Jesteś tu sama?

- Tak.

- Aha.

Mroźna Mżawka przypomniała sobie reakcję Motylego Skrzydła, gdy miała napad mrozu.

- Czemu płakałaś?

- Co?

- Pytam, czemu tak zareagowałaś, gdy zaniemogłam. Wczoraj na patrolu.

Motyle Skrzydło patrzyła się na nią nierozumiejącym wzrokiem i dopiero po chwili zrozumiała, co córka miała na myśli.

- No... A jak? Chyba normalne, że matka płacze, gdy jej dziecku coś się dzieje.

- Aha.

Mroznej Mżawki te słowa nie przekonały.

- Słyszałaś kiedyś o Brzozowym Puchu? Albo Migoczący Płatku? - palnęła.

Na wzmiankę o tych imionach kotka drgnęła i Mroźna Mżawka była już przekonana, że matka je już kiedyś słyszała.

To, że te sceny z przeszłości mi się ukazały, nie może być zbiegiem okoliczności.

- O czym mówisz? W klanach nie ma teraz żadnego kota o takim imieniu - odparła spokojnie, a wyraz jej pyska wrócił do normalności.

- Kłamiesz. Wiesz, kim oni są - zauważyła. Miała nadzieję, że jej podejrzenia nie są mylne - w innym wypadku wyszłaby na idiotkę.

Motyle Skrzydło zamrugała.

- Zarzucasz mu kłamstwo?

- Nie, ja... - urwała. Czy warto było się z nią tak teraz o to spierać? Potem poruszy ten temat. - Nie, przepraszam.

Motyle Skrzydło zamruczała.

- Chyba powinnaś dalej się przespać. Niepotrzebnie cie budziłam, przepraszam. Pójdę już.

Mroźna Mżawka obserwowała, jak jej rodzicielka idzie w stronę wyjścia z bluszczu a następnie ponownie została sama.

Teraz była pewna, że Motyle Skrzydło wiedziała skądś o Brzozowym Puchu i Migoczący Płatku.

Ale jaki związek miało to z nią? Czy widziała to samo, co ona tej nocy? A jeśli tak, to czemu nie chciała się do wiedzy o tym przyznać?

Zadrżała na ten nadmiar tajemnic. Zatęskniła za beztroskim życiem uczennicy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro