Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Niewidoczna łapa chodziła po obozie. Była zmieszana i nie wiedziała co robić.
Po chwili poczuła uderzenie w głowę.
- Ał!
- Jak cho...O niewidoczna łapo...ostrożnie- właściciel głosu którym był Szpakowy Deszcz ją wyminął. Kotka zrobiła naburmuszoną minę. "Czemu wszyscy traktują mnie jak piórko, piórko które morze odlecieć na każdym lekkim wietrze!" pomyślała po czym podeszła do Konwaliowej skóry.
- Mogę iść się przejść?- zapytała spokojnie.
- Jesteś pewna?
- Tak...dam radę
- Więc idź tylko uważaj
- Dam radę- powtórzyła jeszcze raz tylko odważniej i wyszła. Gdy szła tak  trochę dłużej usłyszała piękny śpiew ptaków i zapach wody. Ptaki jakby zapraszały ją do wspólnej rozmowy. Nagle usłyszała jakieś kroki za sobą. Szybko postąpiła kilka kroków do przodu. Nagle poczuła okropne zimno na całym ciele. Chciała wziąć oddech ale nie mogła. Zaczęła młócić łapami wodę.
- Spokojnie to nie czas na twoją śmierć...- usłyszała spokojny i miły głos.
- Co ty mówisz?! Pomóż mi!!!
- Zaraz pomoże ci nowy przyjaciel...nie bój się. Przybędą cztery koty które uratują klany. Ty jesteś jednym z nich...
- Co to ma znaczyć?
- Ciemny las się zbliża...razem z czterema kotami musisz ocalić to czego chcesz bronić!
- Ale jak to dlaczego?!- krzyknęła a kotka jej nie odpowiedziała
Kiedy nic nie działało i myślała że to już koniec, za kark złapały ją czyjeś kły i zaczęły ciągnąć do góry. Gdy tylko nieznajomy wyciągnął ją na powierzchnię poczuła zapach klanu rzeki. Nastroszyła futro i syknęła odsuwając się jak najdalej od wroga.
- Kim jesteś co robiłaś w rzece?!- pyta nieznajomy. Kotka zaczęła się zastanawiać czy to uczeń czy wojownik, wiedziała tylko że to kocur. Nieznany podszedł do niej bliżej kiedy Niewidoczna łapa syknęła i go zadrapała.
- Hej! Opanuj się! Pomogłem ci i co dostaję w zamian?!
- Przepraszam...- chociaż skruszona, Niewidoczna łapa nadal bała się o swoje rzycie.
- Nic się nie stało...czy ty jesteś jednym z czterech kotów?
- Tak- kotka teraz już wygładzili swoje wcześniej nastroszone futro.
- To dobrze
- A ty jesteś też?- zapytała.
-...Tak...no pamiętaj o tym żeby uwarzyć by znów nie wpaść do wody idź już do swojego obozu bo raczej moi ani twoi klanowicze nie będą zadowoleni gdy nas tu zobaczą...
- Powiedz mi tylko czy jesteśmy na twojej czy mojej połowie i gdzie leży kamień w kamień o szorstkiej powierzchni.
- Po co? Nie widzisz?- kocur lekko się zdziwił prośbą kotki.
- Nie...nie widzę...- odpowiedziała kotka spuszczając łebek na dół.
- Jesteśmy na twojej połowie a kamień jest tutaj- przystanoł chwilę w wyznaczonym miejscu by kotka mogła tam dojść.
- Możemy się spotkać jutro kiedy będzie zgromadzenie. Postaram się na nie iść...
- Dobrze...ja też się postaram...i jeśli znalazł byś kogoś z pozostałej dwójki to powiadom ich o tym
- Dobrze- każdy z kotów odszedł w swoją stronę.

                              ***

-Skryta łapo zostaw ją!!!- krzyknął Wygnana łapa gdy kotka skoczyła na nowego przybysza.
- Chcę wam pomóc!!!- wrzasnęła gdy kotka zostawiła jej małe cięcie na grzbiecie.
- Zostań tam gdzie jesteś- ostrzegła uczennica.
- Jestem Wygnana łapa a to Skryta łapa a ty?
- Wygnana?- kotka była lekko zdziwiona.
- Tak Wygnana! To nie moja wina że mam takiego lidera dobrze?
- Jasne...
- Czemu właściwie nam pomogłaś?- zapytał się ciekawy odpowiedzi Wygnana łapa.
- Nie mogłam nie zareagować gdy atakował was jakiś przybłęda!- powiedziała kotka tak jakby od początku było to jasne.
- Dobra chodźmy Skryta łapo. Śnieżne źdźbło udusi mnie jeśli nie przyniosę niedługo do obozu 200 myszy!- zażartował sobie Wygnana łapa.
- Ja chyba też powinnam iść...do zgromadzenia
- Pa!- pożegnała  się Skryta łapa i ruszyła za Wygnaną łapą.

Uczeń klanu wiatru siedział już od paru dobrych chwil myśląc nad swoim pomysłem. Chciał dziś wygarnąć swojej mamie wszystko.
- Co robisz siedząc tak przy legowisku liderki już od dłuższego czasu?- zaskoczyła go medyczka której w ogóle nie usłyszał.
- O! Sarnia Nadzieja...właściwie to szukałem ciebie...
- Nie wydaje mi się ,przechodziłam koło ciebie wiele razy a ty nic. Skoro jednak dalej uważasz że to mnie szukałeś to co chcesz.

- Możemy porozmawiać gdzieś gdzie nie ma tylu kotów?- zapytał rozglądając się.
- Uff, dobrze chodź do mnie do legowiska. Kocur poszedł za nią.

- Dlaczego mam na imię wygnana łapa? Dlaczego człon " Wygnany"?
- Wygnana łapo...prawdziwe znaczenie imienia zrozumiesz gdy zostaniesz wojownikiem. Jestem pewna że to imię do ciebie pasuje. Człon "łapa" oznacza drogę którą musisz przejść by zostać wojownikiem. Jeśli po przejściu jej dalej nie będziesz rozumiał znaczenia swojego imienia to wtedy możesz iść do mnie.
- Ehhh, dobrze Sarnia Nadziejo- kocurek wyszedł z legowiska medyczki i skierował się do swojego własnego.
- O! Hej wygnana łapo! Dziś w ogóle cię nie widziałem! Mentorka znów szaleje co?- przyjaciel próbował go pocieszyć żartem.
- Wstająca łapo nie mam dziś sił i tak muszę jeszcze iść na trening.
- Serio?! Śnieżne Źdźbło to naprawdę jakaś maniaczka.
- Szczerość przede wszystkim Wstająca łapo a teraz przykro mi ale muszę wziąć twojego przyjaciela na trening.- jak z pod ziemi wyrosła za nimi zastępczyni.
- P-prze...
- Oh! Chodzimy już Wygnana łapo!
- Dobrze

Okazało się że mentorka pragnie sprawdzić jego umiejętności walki.
- Zaatakuj mnie- rozkazała. Kocur nie marzył o niczym innym od kąt przydzielili mu ją jako mentora. Spojrzał w oczy kotce po czym zaczął krążyć i uważnie obserwować kotkę, która w końcu nie wytrzymała. Rzuciła się na niego a on szybko jej uniknął. Kocur zamachnął się łapą by uderzyć ją w pysk. Kotka w podzięce skoczyła na niego udając że przez cały czas wygrywała.
- Ej!
- Musisz być szybszy i silniejszy. W takim stanie raczej mnie nie powalisz.
- Ale ja jeszcze rosnę!
- Nie obchodzi mnie to! Czy wojownik który cię zaatakuje będzie się ciebie pytał czy poczekać aż podrośniesz?! Nie! Do obozu sen to także zródło energi!- kocur nawet się nie sprzeciwił.

By: @Zraniona_Dusza13

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro