Rozdział 14
Cierniowa Łapa nie bardzo wiedział co powiedzieć.
Tak, był uczniem medyka. Tak, nie wolno było mu mieć partnerki. Tak, Brzozowa Gwiazda mógł ukarać go za kontakt z przeciwniczką Klanu Rzeki.
A mimo to z jego gardła wydobyło się mimowolne mruczenie.
Stał tak, gładząc Niewidoczną Łapę językiem po zranionym grzbiecie i pierwszy raz od dawna czuł dziwny spokój, którego pochodzenia nie potrafił wyjaśnić. Kotka była rozdygotana i przerażona, a on, właśnie ON, nie jakiś Wygnana Łapa czy Jedyna Nadzieja, miał ją uspokoić. Piękne, czarne futro ślepej uczennicy było zjeżone - nie potrafiła już maskować swoich negatywnych uczuć, które żywiła do oprawców.
- Chcesz pójść do nas do obozu? - zaproponował nieśmiało, spoglądając terminatorce w jasnoniebieskie oczy. Tamta pokręciła głową, kładąc po sobie uszy.
- M-muszę iść dzisiaj do Księżycowej Sadzawki - miauknęła cicho, odsuwając się od ucznia medyka, który wzdrygnął się, pozbawiony ciepłego dotyku kotki. No cóż, wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć.
- Dobrze - mruknął cicho, przejeżdżając szorstkim językiem po pysku Niewidocznej Łapy. - Poproszę Rozerwanego Płomienia, aby...
- Chciałeś coś ode mnie, Cierniowa Łapo? - zapytał sarkastycznym tonem Rozerwany Płomień, stając obok szylkretowego kocura.
××××××××××××××××××××××××××××××××××××××
Srebrnoszara członkini Klanu Cienia weszła do obozu, ciągnąc po ziemi wychudzoną wiewiórkę.
- Burzowa Łapo - miauknęła poważnie Brunatny Liść, stając przed terminatorką. Uczennica przekrzywiła głowę, spoglądając pytająco po wojowniczce. - Gdzie byłaś?
- Na polowaniu - odpowiedziała spokojnie niebieskooka kotka, strzygąc gniewnie uszami. Nie po to tyle goniła za tą wiewiórką, aby Brunatny Liść jej nie uwierzyła! Brudno brązowa zlustrowała ją czujnym spojrzeniem, ale - nie znajdując żadnych oznak, że terminatorka kłamie - strzepnęła gniewnie ogonem.
- Chodź - mruknęła, odwracając się na pięcie. - Zapomniana Gwiazda niedługo zwoła zebranie.
I rzeczywiście - w tej właśnie chwili przywódca wskoczył na pień, obwieszczając nadadchodzące zgromadzenie.
- Niech wszyscy członkowie Klanu, którzy są w stanie samodzielnie polować, zbiorą się przy Omszałym Pniem! - zawołał, unosząc do góry swój smukły, biały, cętkowany ogon. Uczennica uniosła głowę, patrząc na kocura z nadzieją. Czyżby wreszcie przyszła jej wielka chwila? Czy wreszcie zostanie pełnoprawną wojowniczką?!
Jej entuzjazm został dość szybko ostudzony - pod Omszałym Pniem stanęła dwójka kociąt Szarego Kwiatu, bliźniacze siostry noszące miana Owieczki i Wietrzyka.
- Wietrzyku - zaczął Zapomniana Gwiazda, spoglądając na jasnoszarą kotkę. - Od dzisiaj aż po dzień twojej Ceremoni Wojownika będziesz znana jako Wietrzna Łapa. Błękitne Skrzydło, wystąp. Będziesz szkolić Wietrzną Łapę. Mam nadzieję, że przekażesz jej całą swoją wiedzę oraz umiejętności, jakimi już nie raz nas zaskakiwałaś.
Matka Burzowej Łapy skinęła głową i stanęła naprzeciwko siostrzenicy, stykając się z nią nosem.
- Owieczko - miauknął kocur spoglądając na małą, białą kocicę. - Nadaję ci miano Owczej Łapy. Twoim mentorem zostanie Jesionowa Pręga. Jesionowa Pręgo - tutaj przywódca skinął na rudokasztanowego kocura. - Mimo, że od śmierci twojego nauczyciela, Migdałowej Gwiazdy, minęło już wiele czasu, widzę jak wiele mieliście ze sobą wspólnego. Proszę, zaszczep w Owczej Łapie tą samą wierność Klanowi i odwagę, którą przekazał ci Migdałowa Gwiazda.
Burzowa Łapa miała wrażenie, że okrzyką nie było końca. Dwa kociaki - czy też raczej uczennice (na które wcale nie wyglądały) - stały na środku polany, przyjmując wszystkie pochwały z należnym szacunkiem. Szkoda tylko, że drgające ogony zdradziły ich ekscytację i zepsuły obraz "idealnych, dorosłych wojowniczek", którymi tak bardzo chciały być młode terminatorki. A to szkoda.
- Zostań tu jeszcze chwilę, Burzowa Łapo - rzuciła jej cicho Brunatny Liść. - Zapomniana Gwiazda chce z tobą porozmawiać.
Uczennica zadrżała mimowolnie. Czyżby przywódca dowiedział się o jej spotkaniach z obcymi kotami?
××××××××××××××××××××××××××××××××××××××
- Och, Rozerwany Płomieniu! - zawołał Cierniowa Łapa, odskakując od niebieskookiej kotki. Rudy kocur obrzucił Niewidoczną Łapę krytycznym spojrzeniem i położył szylkretowemu łapę na barku.
- Mógłbyś mi łaskawie wyjaśnić kto TO jest? - syknął, nie kryjąc zirytowania. Zielone oczy Cierniowej Łapy rozszerzyły się ze strachu, a futro stanęło dęba, czyniąc kocura dwa razy większym niż zazwyczaj.
- T-to... - wymamrotał pod nosem, spoglądając prosząco na Niewidoczną Łapę. - Moja znajoma - mruknął wymijająco, modląc się, aby medyk nie zadawał mu więcej pytań.
- Znajoma, tak? - miauknął szyderczo, uśmiechając się ironicznie. Szylkretowy zadrżał, oczekując najgorszego. Czy kocur postanowi udać się do Brzozowej Gwiazdy? Czy zostanie wygnany za zdradę Klanu?
Rozerwany Płomień rzucił mu długie, pełne zdziwienia spojrzenie.
- Przynieś mi pajęczyny, nawłoć i szczaw - rozkazał medyk, odsuwając się od terminatora. - Tylko przypadkowo nie pobij się z Jedyną Nadzieją lub nie pomyl nawłoci z jagodami śmierci - warknął, delikatnie trzepiąc Cierniową Łapę ogonem po boku. - Tylko się pośpiesz!
By: TostWaldek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro