Rozdział 13
Kiedy Burzowa Łapa pomogła Niewidocznej Łapie ślepa kotka otrzepała się z cierni i liści.
- Burzowa Łapo muszę ci coś powiedzieć. Myślałam że spotkam może Cierniową Łapę ale to dobrze że przynajmniej jedno z naszej czwórki tu przyszło. Nie możesz wiedzieć dlaczego ale mószę iść jutro na zgromadzenie medyków!
- Co? Dlaczego? Przecież nie jesteś medykiem ani uczniem jednego z nich
- Nie ale naprawdę muszę, wszystko ci potem wytłumaczę obiecuję.
- No dobrze ale...bardziej mnie interesuje dlaczego utknęłaś w cierniach- powiedziała zaciekawiona.
- Cóż...właściwie to podsłuchałam rozmowę lidera z moją memtorką. Uważają że i tak nigdy nie zostanę wojownikiem- kotka spóściła puszczek ku ziemi.
- Dlaczego?!
- Nie wiem, mówili że to tylko kwestia czasu kiedy zapomnę o zostaniu wojownikiem i zajmę się pomaganiem starszyźnie czy coś takiego.- mruknęła cicho.
- To podłe!- syknęła druga kotka.
- Wiem ale...czy ja naprawdę jestem nie przydatna?- powiedziała teraz tak cicho jak się tylko dało.
- Oczywiście że nie! Nie zwracaj uwagi na swoich klanowiczów. Jesteś przydatna i to nie byle jak! To przecież ty dostałaś przepowoednię od klanu gwiazd nie kto inny. Jednak muszę już iść.- Niewidoczna Łapa polizała drugs kotkę za uchem.
- Dziękuje- Niewidoczna Łapa jednak nie zapytała kotki jak się tutaj znalazła. Czyżny przyszła sziegować? Uczennica postanowiła że zapyta następnym razem.
Wygnana Łapa podszedł do Nadchodzącego Zmroku. Miał dość owijania w bawełnę. Chciał poznać prawdę.
- Więc to ty jesteś moim ojcem?- wiedział że pytanie to było zbędne ale nie wiedział jak zacząć rozmowę.
- T-tak, a ty moim synem.- przez chwilę trwała niezręczna cisza.
- Czemu nigdy mi tego nie powiedziałeś?
- Wieczna Gwiazda powiedziała że nie chce mnie widzieć w swojej rozdzinie. Powiedziała że nie ma zamiaru mieć ze mną kociąt lecz niedługo potem na świat przyszedłeś ty. Wmawiała mi że nie jesteś moim synem. Jednak jesteś naprawde do mnie podobny więc nie miałem wątpliwości. Jednak odszedłem a ona by zrobić mi na złość wróciła do swojego dawnego partnera.
- Jak to odszedłeś?!- wrzasnął.
- Ciszej, odszedłem. Najzyklej w świecie odszedłem z klanu. Wróciłem do domu.
- Do dwunożnych?
- Nie...- kocur odszedł. Zostawił Wygnaną Łapę razem ze swoimi pytaniami. Pozostawił go bez wyjaśnień, samego przeciwko prawdzie.
Kocur zastanawiał się czy wolałby żyć bez prawdy. Myśleć że jego ojciec był dzielnym wojownikiem, myśleć że był prawdziwym kotem klanu. Jednak na pewno nie satysfakcjonowała go prawda, a była ona taka że jego ojciec zdradził klan.
Niewidoczna Łapa wstała najwcześniej. Zapewniły ją dźwięki chrapania i spokojnych oddechów. Ruszyła do Lwiej Pręgi. Srebrna Łapa już tam była.
- Lwia Pręgo?
- Tak?
- Mogła bym dziś z wami iść na spotkanie medyków?
- A po co?!- kocur trzepną zirytowany ogonem.
- Po prostu muszę, proszę uwierz mi- prosiła blagalnyn tonem.
- Czemu miała byś iść? Nie jesteś medykiem. Jesteś tylko uczennicą- ostatnie słowa wypluła z szczyptą ironi. Ślepa kotka powstrzymała syk wściekłości.
- Przykro mi Niewidoczna Łapo ale nie, idź już musimy z moją terminatorką się wyszykować.- Niewidoczna Łapa wyszła. Nie chciała przebywać więcej w towarzystwie Lwiej Pręgi a już na pewno nie Srebrnej Łapy. Jednak usłyszała z sobą jej głos gdy Niewidoczna Łapa postanowiła wyjść koło obozu pochodzić i może coś upolować.
- Co? Zachciało się nagle być ważnym?- prowokowała ją Srebrna Łapa.
- Zamknij się lisie łajno- syknęła tylko pod nosem.
- Ojej, kociakowi teraz jest smutno bo jest ślepy?
- Przestań- wycedziła wściekła czarna kotka.
- A może dlatego że się zepsuła?- Srebrna Łapa podeszła do drugiej kotki i syknęła do jej ucha.
- Zepsute rzeczy się zostawia...nie są nikomu potrzebne- w ułamku sekundy Srebrna Łapa rozpętała burze. Niewidoczna Łapa żuciła się do szyi rywalki. Slorzystała z tego że uczennica medyka nie doceniła jej i podeszła z blisko. Szarpnęła za jej szyję i uderzyła jej głową o ziemię.
- Co nie uczyli cię walki?- wycedziła z satysfakcją. Jednak z napastniczki zdjęły ją ostre kły szarpiące za szyje. Niewidoczna Łapa była wściekła słyszała tylko głosy różnych kotów.
- Co zrobiła?
- Czemu zaatakowała uczennice
medyka?!
- Całą mnie podrapała!
- Czy ona nie wie jak ma się zachowywać?
- Przecież wiesz że ona nie urodziła się w klanie czego się spodziewać po samotniku?
- Czy ona w ogóle pojmuje co zrobiła?!- Niewidoczna Łapa miała dość błyskawicznie obróciła się i zadała kotowi który ją trzymał cios w oczy. Kot zacisnął tylko mocniej szczęki na jej futrze. Jednak kotka zachaczyła pazurem o jego nos i wtedy ją póścił. Ta zaczęła biec i biec. Nie chciała już tu być. Musiała tylko dotrzeć do księżycowego kamienia i tylko tyle. Biegła aż nie usłuszała rzeki. Wtedy ją ominęła i biegła dalej. Wtedy jednak zatrzymał ją znajomy głos.
- Czemu tu jesteś?- kotka nie miała sił mówić. Z jej oczu poleciało mnóstwo łez. Po czym zaczęła zwaodzić jak małe kocie.
- Klan mnie nie potrzebuje! Nikt nie uwarza że mogła bym zostać wojownikiem albo chociaż medykiem! Myślą że sama tego chciałam nie! Nie! Jakiś durny wojownik z mojego własnego klamu poranił mi kark!
Jeszcze klan Gwiazd kazał mi być przy księżycowej sadzawce. Chciał bym zobaczyła znak kednak ja niewidze! Miałam was poprowadzić a wpadłam tylko w wielką ciemność!- schowała pyszczek w łapkach. Zastanawiała się czy Cierniowa Łapa dalej tam jest. Czy dalej może mu ufać. Czy dalej może ufać samej sobie?
By: @Zraniona_Dusza13
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro