Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Minęły kolejne trzy wschody.

Czas nieubłaganie biegł do przodu, zupełnie nie zwracając uwagi na to, jak wiele istot usilnie usiłowało go zatrzymać.
W tym sezonie Pora Nagich Drzew zdecydowała się przybyć odrobinę przed czasem. Noc robiła się coraz szybciej, lodowaty wiatr hulał po lesie i mocno uderzał w ściany legowisk w obozie, powodując bezsenność wśród kociaków.

Było już południe... Chociaż właściwym określeniem byłoby chyba, że wieczór. Słońce było wyjątkowo nisko, przez co w obozie już powoli panował spokój.

Jednak niedługo miało to ulec zmianie.

W legowisku medyka, które na szczęście, umocnione było paroma warstwami, spało kilka kotów, w tym śnieżnobiała kotka o zielonych oczach.

Tak naprawdę przez ostatni wschód czuła się już znakomicie. Jednak uzdrowicielka nie chciała jej wypuścić, w obawie, że choroba nie opuściła jej całkowicie.
Przez ten czas głównie rozmawiała ze swoim wujkiem, Świetlistym Blaskiem oraz Niebieskim Kwiatem, która miała wypadek. Na szczęście nic poważnego, poza wykręconą, przednią łapą, jej nie było.
W legowisku poza nimi oraz medyczką i jej uczennicą, był jeszcze jeden kot. Jakby mógł, to całe swoje życie podrywałby innych.

Mgliste Serce w gotowości i napięciu czekała na moment, kiedy wreszcie dostanie możliwość opuszczenia tego miejsca. Miała parę spraw do załatwienia, a przebywanie tutaj zdecydowanie jej tego nie ułatwiało.

- Ziołowy Liściu, długo jeszcze mam tu siedzieć, no? - jęknęła znudzona. Czuła, że właśnie teraz Klan Błyskawicy najbardziej jej potrzebuje, a ona zamiast jakkolwiek działać, siedzi w legowisku zmuszona do odpoczynku.

Uzdrowicielka wypuściła głośno powietrze.  Chyba powoli zaczęła mieć dość obecności śnieżnobiałej, która zapewne tylko jęczała jej nad uchem.

— Możesz już iść, Mgliste Serce. Tylko żebyś nie przemokła, bo znowu zachorujesz, a wtedy choroba może być poważniejsza— wojowniczka skinęła głową, rozumiejąc powagę sytuacji. Nie mogła sobie na nią ponownie pozwolić. Zwłaszcza, że napięcie wisiało w powietrzu.

— Wiem. Dzięki Ziołowy Liściu — miauknęła kotka i już miała wyjść, kiedy przypomniała sobie jeszcze jedną rzecz — I jeszcze jedno

— Hm? — kotka podniosła brew

Wzrok Mglistego Serca padł na posłanie, gdzie spoczywał złocisty kocur. Aktualnie drzemał sobie w legowisku, niby niepozornie. Jednak kocica nie była już niczego pewna. Miała ona podejrzenia, że Słoneczny Upadek niegdyś spotykał się z jej przyjaciółką, Srebrną Łuną, z Klanu Nocy. Wiele faktów na to wskazywało, chociażby ten, że złocisty kot przestał ją podrywać. Były dwie prawdopodobne opcje. Albo kocur dał sobie po prostu spokój, w co kotka szczerze wątpiła, albo kogoś sobie znalazł. A rozmowa z nim byłaby niewiele warta. Mgliste Serce oczywiście cieszyła się, że kot tak się do niej nie kleił, jednak zmiana w jego zachowaniu była widoczna.

— Miej proszę na oku Słoneczny Upadek. Ostatnio znowu coś się zmienia. Nie wiem co, ale dużo dziwnych rzeczy zaczyna mieć miejsce. Trochę mnie to niepokoi — miauknęła, odwracając wzrok.

— Też to zauważam. Zwłaszcza u Szarej Gwiazdy

— Nie martw się o to. Porozmawiam z nią — odpowiedziała jej śnieżnobiała, po czym opuściła legowisko medyczki na dobre.

Rozejrzała się po polanie obozowej. Mimo zbliżającej się nocy, kotka widziała uczniów wracających ze zdobyczami w pyszczkach. Wydawali się być bardzo szczęśliwi, co również spowodowało uśmiech u wojowniczki. Sama do końca nie rozumiała dlaczego.

Minęła ich, o mało przypadkiem nie wpadając na Błękitny Potok, która szła kulawym krokiem. Żadna z nich się nie odezwała, pochłonięta swoimi myślami.

Wchodząc do jaskini przywódczyni, na chwilę się zatrzymała. Czuła się dziwnie. Jakoś tak... Pusto. Zbyt pusto. Brakowało jej wiele rzeczy, zwłaszcza ostatnio. Może Szara Gwiazda też miała taki kryzys? W powietrzu wisiało napięcie, jednak nic podejrzanego się nie działo. Finalnie, weszła do środka.

Wewnątrz panowała dość umiarkowana temperatura. Ciemność lekko opatulała postać siedzącą tyłem do wejścia. Jasno-szara sierść była stosunkowo widoczna, więc kotka z łatwością dostrzegała sylwetkę liderki. Lekko przygarbioną, może zmęczoną ciągłymi problemami.

— Szara Gwiazdo, możemy porozmawiać? To ważna sprawa — miauknęła spokojnie wojowniczka

— Tak, oczywiście — usłyszała głos swojej ciotki. Był on trochę przygaszony, ale równocześnie naładowany dziwną energią.

Przywódczyni odwróciła się pyszczkiem do swojej rozmówczyni.

— O co chodzi?

— O twoje ostatnie poczynania — kocica w odpowiedzi podniosła brew — Pierw chciałabym ci podziękować za ratunek. Nie wiem, ile zdołałabym tam jeszcze wytrzymać. I naprawdę nie chcę teraz zabrzmieć na niewdzięczną, jednak wszystkim członkom Klanu Błyskawicy nasuwają się pytania. Dlaczego oddałaś Klanowi Nocy tak ważny i strategiczny punkt? Mogłaś dać im jakikolwiek inny fragment naszego terytorium, tak abyśmy na tym nie stracili za bardzo — Mgliste Serce starała się być jak najmilsza dla swojej rodziny, ale ważne było wyjaśnienie sytuacji.

— Ah, Mgliste Serce — kotka podkręciła głową — Rdzawej Gwieździe można przypisać wiele różnych cech, ale na pewno nie głupotę. On doskonale wiedział, co ode mnie zażądać, aby cię wypuścić. Wie, że jesteś cenna dla mnie i dla Klanu Błyskawicy. A tak w ogóle, to jak ty się tam znalazłaś? — śnieżnobiała naprawdę chciała powiedzieć jej prawdę, jednak wiedziała że nie powinna. Szpiedzy mogą być przydatni tylko wtedy, gdy wie o nich mało kotów. Mniejsze prawdopodobieństwo na przypadkowe wsypanie własnych pobratymców.

— Przechodziłam obok granicy z nimi i na nieszczęście tego dawnego mordercy, Krwi, miałam nieprzyjemność go spotkać. Dokopałam mu z zaskoczenia i chciałam przegonić z terenów klanów. I gdy mi się to udało i zaczęłam wracać, spotkałam tych głupich mysich móżdżków. Mówiłam to Rdzawej Gwieździe, ale po prostu uznał to za bzdurę — jej kłamstwo było wręcz idealne. W końcu kto jej to udowodni? Ten morderca? Phi, nikt by mu nie uwierzył.

Przywódczyni tylko pokiwała głową parę razy, dając znać, że rozumie. Jednak Mgliste Serce miała jeszcze parę tematów do obgadania..

— A co z terenami oddanymi Klanowi Słońca? Szara Gwiazdo, nie możesz rozdawać tak tych terenów komu popadnie, gdyż strasznie na tym cierpimy — wojowniczka lekko otrzepała sierść

— Wiem Mgliste Serce. Zrobiłam to po to, aby nie doprowadzić do kolejnych, niepotrzebnych spin z pozostałymi. Zwłaszcza, że doszły mnie słuchy o jakiś dziwnych akcjach w Klanie Grzmotu. Musimy być w razie czego gotowi na wszystko — wyjaśniła jasno-szara, lekko szurając ogonem po ziemi

— Podobno koty się buntują przeciwko Łaciatej Gwieździe — rzuciła luźno śnieżnobiała, bez głębszych informacji. W końcu sama do końca nie widziała, jak wygląda tak sprawa u nich.

— Hmmm... Być może — liderka wzruszyła barkami

Zapadła dość niezręczna cisza. Mgliste Serce dawno nie czuła się tak... Dziwnie. Trochę nieswojo przy przywódczyni. Było to na pewno niepokojące na swój sposób. Między nimi nigdy nie było czegoś takiego. Dzieliła je jakaś przepaść.
Wojowniczka powoli zaczęła zbierać się do wyjścia, kiedy usłyszała słowa Szarej Gwiazdy.

— Mam do ciebie pytanie Mgliste Serce — patrzyła w jej oczy bardzo głęboko.

— Tak?

— Czy kiedykolwiek czułaś, że twoje uczucia przeczą wszystkiemu, co dotychczas miałaś okazję osiągnąć?

Kotkę trochę zdziwiło to pytanie. Skąd one się w ogóle narodziło?

— Wydaje mi się że tak. W końcu mój związek z Wilczym Sercem był takim przykładem. A o co ci konkretnie chodzi?

Szara Gwiazda nie odpowiedziała na zadane pytanie. Za to kontynuowała swoje.

— A gdybyś była liderką w Klanie Śmierci, zaryzykowałabyś własną pozycją w imię np. miłości?

— Nie mam pojęcia, Szara Gwiazdo. Miałam szczęście nigdy nie doświadczyć czegoś takiego i chyba wolę, aby tak pozostało. Zwłaszcza, że zarówno miłość jak i klan to spora odpowiedzialność. Różnica leży w tym, że będąc liderem, jednym z twoich obowiązków jest troska nad każdym członkiem przynależnego do ciebie, a będąc partnerem bądź partnerką musisz przykładać się, aby między wami narodziła się silna więź, a to też wymaga dużo pracy. Ciężko pogodzić jest obie te rzeczy, w szczególności gdy wasz związek dopiero się rozwija i tak naprawdę zaczyna — Mgliste Serce mówiła o tym bardzo swobodnie. Może dlatego, że już miała okazję o tym rozmyślać. Jednak wspomnienie kocura wywołało u niej uczucie kłującego bólu. Bardzo go kochała. To się w ogóle nie zmieniło. Problem leżał gdzieś indziej. Strata kociaków była okropnym ciosem, z którym kotka nadal bardzo się borykała. Nie chciała, aby Wilcze Serce czuł się przytłoczony jej ciągłą żałobą, zwłaszcza że minęło już trochę czasu od tego wydarzenia. Poza tym, Mgliste Serce czuła się źle sama ze sobą. Jeszcze nie tak dawno twierdziła, że nie chce mieć maluchów, a teraz widoczne sama sobie przeczyła. Czyżby powoli dorastała do matczynej natury?

— Ehhh... — wypuściła powietrze zrezygnowana liderka.

— Ale dlaczego o to pytasz Szara Gwiazdo? Czyżby w twoim życiu pojawił się inny rodzaj miłości? O kim aktualnie mówimy? — śnieżnobiała chciała dowiedzieć się tego. Wbrew pozorom, ale zakochana jasno-szara kocica, nie wróżyła nic dobrego. A w szczególności, że nadal nie było wiadomo, kto to potencjalnie może być.

Nim jednak przywódczyni udzieliła odpowiedzi, Mgliste Serce usłyszała głośne rozmowy na zewnątrz. Spojrzała zdziwiona na Szarą Gwiazdę, jednak ta wydawała się być w zupełnie innym miejscu. Wojowniczka pokręciła głową niezadowolona, po czym ruszyła do wyjścia.

Gdy tylko opuściła jaskinie, w oczy od razu rzuciły się jej zebrane koty. Wydawały się być bardzo zdenerwowane i skore do jakiś głupich akcji.

— Klanie Błyskawicy! Co się dzieje? — zapytała Mgliste Serce, patrząc na zebrany tłum

— Chcemy natychmiast widzieć Szarą Gwiazdę! — rozległ się krzyk Dębowej Siły.

Calico o morskich oczach starała się zapanować nad zebranymi, jednak dość marnie jej to szło.

— Ale o co chodzi? — usiłowała dowiedzieć się śnieżnobiała

— Chcemy odwetu na Klanie Nocy!

— Tak!

— Właśnie!

— Szara Gwiazda popełniła największą głupotę oddając tak cenne ziemie naszym wrogom!

— Poza tym przez ostatni czas ciągle tylko siedzi u siebie i nic nie robi dobrego dla klanu! Powinna myśleć o tym jako nasza przywódczyni!

— Precz ze stanowiska!

Pojedyncze krzyki zaczęły łączyć się, tworząc niewyobrażalnie głośny hałas, z którego niewiele kotka była w stanie zrozumieć. Zastępczyni położyła uszy po sobie, a jej wzrok błądził po Mglistym Sercu, błagając o ratunek. Jak Mgliste Serce teraz żałowała, że nie ma tutaj Świetlistego Blasku. Ehhh, kocur uciszyłby ich bez problemowo.

— Uspokójcie się wszyscy! — przekrzyczała ich wojowniczka. Co ciekawe, zadziałało. Kocica wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić — Rozumiem wasze niezadowolenie, gniew i chęć zemsty. Uwierzcie mi, ale sama również odczuwam to co wy. Decyzja Szarej Gwiazdy nie wzięła się bez przyczyny. Póki co, nie możemy pozwolić sobie na bitwę, nie mówiąc już nawet o jakieś większej wojnie.

— Niby dlaczego? — zapytał drwiąco Dębowa Siła. Kotka tylko siłą woli powstrzymała się od przewrócenia oczami. Kolejny Tygrysi Ogon się znalazł, jakby jeden zmarły był niewystarczający. Całe życie tylko by drwił i się kłócił.

— Gdyż inne klany uznają nas za zagrożenie i wspomogą Klan Nocy. Zwłaszcza Klan Grzmotu, który lubi z nimi współpracować — Mgliste Serce doskonale pamiętała zasadzkę, jaka odbyła się parę księżycy wstecz. Rdzawa Gwiazda, pod pretekstem bitwy z Klanem Słońca, zwabił ich do pewnego wąwozu, który finalnie okazał się być pułapką. Oczywiście jej celem było zamordowanie dawnej morderczyni — Słyszałam, że w Klanie Grzmotu zaczęły pojawiać się problemy wewnętrzne, a Klan Słońca również mierzy się z kłopotami. Musimy tylko zaczekać i wykorzystać idealny moment do ataku — nagle zapanowała cisza jak makiem zasiał. Nawet było słychać brzęczenie much —  Kiedy każdy będzie zajęty swoimi sprawami, uderzymy w Klan Nocy, zemścimy się i odzyskamy naszą własność. A może nawet zdobędziemy ich tereny strategiczne za rzeką? Szara Gwiazda zaplanowała to, dlatego też chwilowo odpuściła — Mgliste Serce blefowała. Dla niej jednak aktualnie ważne było, aby pobratymcy uznali to za prawdę — A jej chwilowym stanem nie martwcie się zanadto. Po prostu potrzebuje trochę odpoczynku i czasu, aby poukładać sobie pewne rzeczy. Wszystko jest w porządku — tłum wydawał się być usatysfakcjonowany tym, co usłyszał.

— Dobry plan w sumie

— No fakt

— Ma to dużo sensu

Koty powoli zaczęły się rozchodzić, nadal cicho szeptając między sobą.
Mgliste Serce odetchnęła z ulgą. Miała dużo szczęścia.

— Mgliste Serce?

—Hm?

— Możemy chwilę porozmawiać? — kotka zmierzyła wzrokiem zastępczynię, po czym powoli pokiwała głową

— Jasne. Tylko może zrobimy to podczas spożywania zdobyczy? Nie będzie ci to przeszkadzać?

— Nie, w porządku. Sama chętnie też coś zjem — obie kocice powoli ruszyły w stronę stosu. Tworzyły naprawdę świetny duet. Razem mogły osiągnąć znacznie więcej...

____________________________________________

Witajcie Micaresi i Trinketsi!

Ehhh.... Pierw chyba powinnam was przeprosić, znowu. Wiem, że ostatni rozdział był praktycznie 2 miesiące temu wrzucony i jest mi okropnie przykro z tego powodu. Obiecałam wam, że skupie się na Mgle 3, aby móc ogarnąć wam paręnaście rozdziałów, aby w momencie wbicia progu, pojawił się kolejny.

Przyznaję, że myślałam wczoraj trochę nad wszystkim i doszłam do smutnego wniosku. Czyżby projekt, jakim była ,,Shanti", powoli dobiegał końca? Dostrzegam zdecydowanie mniejszą aktywność u mnie na profilu, sama również odnoszę wrażenie, że straciłam to coś. To coś co czyniło mnie Shanti.
Nie wiem, nie umiem tego wyjaśnić.
Jednak chcę powrócić. Chcę ponownie mieć radochę z każdej gwiazdki, każdego wyświetlenia, każdego komentarza. Najwyższy czas na OG Shanti, jednak nie wiem, czy ponownie mi się to uda. Chciałabym tego, gdyż całkiem szczerze, ale tęskno mi za tamtymi czasami. Obecnie na profilu posiadam pełno nieskończonych projektów i postaram się teraz wziąć za nie, aby móc doprowadzić je do końca.

A dzisiejszy próg to 10 gwiazdek. Zaczniemy trochę na spokojnie

Do zobaczenia kochani (a przynajmniej mam taką nadzieję)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro