Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Słońce było dość wysoko na niebie. Powiedziałabym nawet, że bliżej było do zachodu niż południa. Drzewa praktycznie zostały pozbawione liści, tylko na niektórych jeszcze jakieś zostały. Chyba Pora Nagich Drzew zamierzała w tym sezonie uderzyć dużo wcześniej niż z reguły. Dlatego też wokół było dość ciemno.

Mimo to, przez dość gęste zarośla przedzierała się średniej wielkości, wysmukła kocia sylwetka. Śnieżnobiała sierść lekko powiewała pod wpływem jej ruchu, jaki wykonywała. Żarzące, zielone oczy uważnie badały okolicę, jakby chcąc się upewnić, że wokół wszystko w porządku.

Raz co jakiś czas odwracała się i przystawała, jakby obawiając się dodatkowego ogona. Ciekawe co musiała takiego czynić, że chciała mieć aż taką pewność.

— Możesz mnie oświecić, co aktualnie robisz? — Mgliste Serce tylko kątem oka spojrzała na idącą obok niej równie szybko Mgłę. Wojowniczka nie chciała tego głośno mówić, ale chyba wolała, gdy jej głowa wyobrażała ją sobie jako wroga, a nie jako na razie neutralnego ducha.

— Patrząc na to, że jesteś w mojej głowie, a z tego co wiem, to powinnaś wiedzieć, czym obecnie się zajmuje — nie miała ochoty tego powtarzać, bo jakiś wytwór jej wyobraźni tego wymagał. No bez przesady.

— Tak dla twojej informacji tylko. Nie pozwoliłaś mi się zapoznać z planem — wzruszyła barkami

— Widocznie miałam swoje powody. A teraz zniknij — miauknęła spokojnie, ale i stanowczo.

— Skoro tego chcesz — ponownie wzruszyła barkami, po czym rozpłynęła się w powietrzu.

,,Chyba znowu będę musiała iść do Ziołowego Liścia. Ona pewnie zaczyna mieć mnie za chorą psychicznie" — pomyślała i przewróciła oczami.

Jednak aktualnie nie miała głowy, aby myśleć o tym nad tym dłużej. Obecnie czekało ją niezwykle ważne zadanie. Musiała mieć pewność, że wszystko w porządku. Nie tylko na ich terenach, ale również u innych klanów. Oczywiście, nie mogła tak po prostu iść do liderów i wydobyć z nich informacje. Zbyt trudne i praktycznie nierealne. Ale w końcu od czego ma się wtyki, prawda?

Mgliste Serce zatrzymała się tuż przy granicy z Klanem Grzmotu. Upewniła się, że dobrze zmasakrowała swój zapach. Jej obecność nie mogła zostać zauważona. Po tym, wypuściła cicho powietrze i szybko przedostawała się po drugą stronę.

Ostrożnie wędrowała przez ich ziemię. Tak się składało, że miała już okazję zwiedzić je paręnaście razy, kilka sezonów temu, jeszcze jako morderczyni. Teraz, ta wiedza była naprawdę wiele warta. Skradając się przez ich tereny, przy okazji obserwowała co się działo wokół. Drzewa, które swoją drogą stawały się coraz rzadsze, były również pozbawione liści, a sromotne gałązki lekko uginały się pod wpływem wiatru. Z jednej strony chciała jak najszybciej dostać się do ustalonego miejsca spotkania, jednak jakaś dziwna, niepokojąca siła, ciągle kazała jej zerkać za siebie. Być może miała już jakąś obsesję na punkcie bezpieczeństwa. 

Wreszcie dotarła do wyznaczonego celu. Pojedyncze Źródełko, pomimo swoich dość niewielkich rozmiarów, było łatwo zauważalne. Jednak woda w nim, nie zachęcała urokiem. Była mętna jakby po deszczu. Nie było nawet na co liczyć, że uda się dostrzec jego dno. Z opowieści wiedziała jednak, że nigdy do głębokich nie należało i bardziej sprawowało się jako miejsce do wypoczynku. 

Przysiadła pod jednym z większych, żółto-brązowych krzaków i niecierpliwie machała ogonem. Miała jeszcze parę rzeczy do zrobienia, a noc niestety nadchodziła z każdym biciem serca. 

,,Ciekawe jak w ogóle układa się Klanowi Grzmotu. Ostatnio na zgromadzeniach strasznie tajemniczy są, jakby coś się niepokojącego działo. Muszę docisnąć mojego informatora i dowiedzieć się jak najwięcej. Może te lisie łajno, Łaciata Gwiazda coś kombinuje" — pomyślała 

Cóż, zdecydowanie nie przepadała ona za liderem ich sąsiedniego klanu. Być może dlatego, że owy kot nie raz o mało nie doprowadził do jej śmierci. Trochę Mgliste Serce mu się nie dziwiła, w końcu o mało nie doprowadziła do ich upadku, zresztą tak jak Klanu Nocy. Miała tylko nadzieję, że wreszcie mini pokój zapanuje między nimi. 

W końcu w oddali zauważyła kota, na którego czekała. Jej szylkretowa sierść dość mocno powiewała na wietrze, który nieco wzmógł. Jej szkarłatne oczy były przepełnione mieszanką różnych uczuć. 

— Cześć — przywitała się cicho i usiadła obok 

— Witaj Szkarłatna Łapo — miauknęła spokojnie, patrząc w dal. Starała się nie zdradzić swojego zniecierpliwienia — Jak tam u ciebie — postanowiła zacząć na spokojnie rozmowę.

— Nie jest najgorzej, chociaż bywały lepsze czasy. Z pobratymcami dość dobrze się dogaduje, jednak niektórzy chyba uważają mnie za idiotkę, hah — zaśmiała się cicho pod nosem, jednak potem spochmurniała — Nie zdałam egzaminu na wojowniczkę 

Mgliste Serce szczerze to zdziwiło. Przecież Szkarłatna Łapa posiadała naprawdę wiele umiejętności! Doskonale znała taktyki wojenne, a polowanie też w miarę jej szło. Skąd o tym wiedziała? Cóż, niektóre z tych atutów miała okazję zobaczyć na własne oczy, a inne dotarły do niej od innych. 

— Co? Czemu niby? Coś się stało? — miauknęła zaskoczona 

— Właściwie tego powodem było moje ekhem... dość aroganckie zachowanie względem pewnego kota... spokrewnionego z naszym kochanym liderem — przewróciła oczami, jednak było widać, że zwyczajnie jest jej przykro, a śnieżnobiała wcale jej się nie dziwiła — Ale niedługo mam go powtarzać i tym razem zamierzam trzymać język za zębami — jej ogon zaczął drgać z radości

— A jak twoje no wiesz... relacje bliższe — wojowniczka uśmiechnęła się chytrze 

Za to Szkarłatna Łapa wydawała się być zaskoczona, że takie informacje gdzieś tam krążą. 

— Nie narzekam. Dość dobrze układa mi się z Ciężką Łapą, ale czasami jest po prostu ciężki do zniesienia — Mgliste Serce trochę to rozbawiło. Sama do końca nie wiedziała czemu, przecież  nie było to śmieszne. Ale widocznie, miała jakiś dziwny humor — Dobra, przejdźmy do rzeczy, które najpewniej bardziej cię interesują, niż moje życie prywatne — lekko wzruszyła barkami, jednak nie wydawała się być zrażona, a wręcz przeciwnie. Ciekawe jak musiała się czuć, robiąc trochę za podwójnego szpiega. 

— Wal —miauknęła tylko, nadstawiając uszy 

— Więc tak. Jak na razie jest bezpiecznie i nic podejrzanego nie zauważono. Pytałam zastępcę jak tam się sprawy mają i jak na razie nic podejrzanego również nie wykryto. Granice bezpieczne i oznaczone — przedstawiła sytuację w skrócie — W obozie również w miarę spokojnie, chociaż robi się tam ciasno. Trochę zbyt ciasno — Mgliste Serce zrozumiała co chyba przypadkiem przekazała jej uczennica

— Jakoś się pomieścicie. Chyba nie zabraknie miejsca dla nikogo, nie? — podniosła brew 

— Mam pewne wątpliwości co do tego, ale w porządku. Nie dopytuję, w końcu to wasze prywatne sprawy — i tak dużo się dowiedziała. Być może odrobinę za dużo. 

— Nie martw się tym zanadto. Postępuj zgodnie ze swoim sercem, nigdy nie działaj przeciwko niemu — położyła swój ogon na jej barkach — Wiem, że to nie zawsze jest proste, jednak taka już kolej rzeczy. Miej się na baczności i obserwuj wszystko, co dzieje się wokół ciebie. Jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebować pomocy, dawaj znać — miauknęła. Podejrzewała, co się święci, ale zaraz zamierzała sobie to na spokojnie przemyśleć — Na razie 

— Na razie — pożegnała się i dość szybko się rozeszły. Nie mogły być dłużej razem. Ryzyko wykrycia było za duże. 

Dość szybko ruszyła w drugą stronę. Musiała jak najszybciej przedostać się na tereny Klanu Słońca, czyli swojego drugiego przystanku. Dość szybko się przemieszczała, chcąc jak najszybciej ogarnąć pewne sprawy. 

,,Ciekawe, czy Szkarłatna Łapa celowo mi to powiedziała czy to był przypadek. Ciasno mają, tak? Czyżby tego miejsca miałoby zabraknąć Łaciatej Gwieździe? Widocznie ładnie on tam musiał mieszać, skoro Borsuczy Mróz chce przejąć jego stanowisko. Trzeba obserwować tą sytuację, a przy dobrych wiatrach może uda się to wykorzystać" — pomyślała

Gdy dotarła na wyznaczone miejsce, zauważyła siedzącą w cieniu i czekającą drugą jej przyjaciółkę, a mianowicie szaroniebieską kotką o szafirowych oczach, która dodatkowo była medyczką. Jej brat, Podniebny Cień był partnerem Białego Kła. Czy nadal między nimi coś było? Mgliste Serce tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia. Nigdy o to nie dopytywała. Musiała w końcu to uczynić. 

 — Cześć  

 —Hej  —miauknęła śnieżnobiała, po czym dodała szybko  — Przepraszam, że jestem po czasie, ale nie przewidziałam pewnych utrudnień  —nie chciała zdradzać, że to Szkarłatna Łapa chwilę się spóźniła. 

 — W porządku, ale nie mamy dużo czasu. Przejdę od razu do rzeczy  — Mgliste Serce skinęła głową. Miała jeszcze jeden klan, a raczej jego teren, do odwiedzenia  — Z tego co się dowiedziałam to wszystko w porządku. Nic podejrzanego nie wykryto. Nawet samotników nie ma ostatnio  —wojowniczka Klanu Błyskawicy nie zamierzała przyznać, że jest to pośrednio jej sprawka  — W obozie to ehhh  — wypuściła powietrze, lekko ruszając ogonem 

 Śnieżnobiała podniosła brew. 

 —  Co?

 — Cóż... ostatnio w obozie bywa trochę ciężko. Pamiętasz Rozżarzone Futro? Ostatnio ma kryzys z Rzecznym Szeptem. Panuje taki chaos u nas, że Płomienna Gwiazda nie wie w co łapy wsadzić, ale na szczęście dzięki Jasnemu Grzmotowi, udaje się jakoś nad wszystkim panować  — Mgliste Serce szczerze była zaskoczona. Tego to się  nie spodziewała. 

 — Współczuję. A jak tam u Podniebnego Cienia?  —medyczka się spięła, jednak dawna morderczyni wcale się nie dziwiła. Na pewno był to ciężki temat i niezwykle skomplikowany. Gdyby ich pobratymcy się dowiedzieli, obydwoje nie mieliby życia w klanach. S

 — Dobrze... chyba. Po prostu nadal nie możemy się do tego przyzwyczaić  — wzruszyła barkami 

Kotka zdecydowała się nie dopytywać. W sumie nie było po co. I tak fakt, że uzdrowicielka zdradziła jej trochę dodatkowych szczegółów, świadczyło o jej zaufaniu względem śnieżnobiałej wojowniczki, a ona nie zamierzała nawet próbować wystawiać jej na próbę. 

 — Dobra, muszę już iść. Podejrzewam, że ty też  — zwróciła się do niej po chwili ciszy Szafirowa Nadzieja

 — Tia, wolę, aby nas razem nie przyuważyli. Na razie  — miauknęła Mgliste Serce  i odwróciła się w przeciwną stronę.

 — Do zobaczenia  —usłyszała jeszcze, nim ostatecznie się rozeszły. 

Idąc przez tereny Klanu Słońca, rozglądała się wokół. Postanowiła obrać dłuższą drogę, prowadzącą przez większość ich terenów. Może było to trochę głupie czy nieodpowiedzialne, jednak darmowe oglądanie terytorium, mogło  być naprawdę przydatne. Przedzierając się przez dość gęste krzaki, dotarła do granicy i pewnego, dość ikonicznego punktu. 

,,Nienawidzę tego miejsca"  — pomyślała, patrząc na zachodzące słońce. Na końcu, przy klifie, siedzieli już jej informatorzy. Wypuściła powietrze i powoli ruszyła polaną pod górę  — ,,Od Pory Zielonych Liści niewiele się tutaj zmieniło. Nawet te głupie chabry nie zniknęły jeszcze całkowicie"  — gratulacje Sherlocku (XD) jeżeli domyśliłeś się, gdzie obecnie jesteśmy. Mgliste Serce, ku swojemu nieszczęściu, była zmuszona spotkać się tutaj z tymi kotami, na Wzgórzu Chabrowym... miejscu, gdzie zginął Blizna i kilku innych. 

 — Witam towarzyszy  — usiadła niedaleko czarnego kocura o lodowato-niebieskich oczach oraz ciemno-brązowego o szaro-zielonych tęczówkach  

 — O! Kogo ja widzę  —widziała jak pierwszy kot spoglądnął na nią  —Jesteś spóźniona 

 — Ta, widzę. Jednak miałam małe komplikacje po drodze. Muszę mieć pewność, że nie mam żadnego dodatkowego ogona. Gdyby moi pobratymcy się dowiedzieli, byłyby jeszcze większe problemy  — miauknęła dość szorstko. 

Dlaczego nie spotkała się ze swoimi przyjaciółkami, tylko z jakimiś obcymi? Ku temu było parę powodów. Jednak w przypadku Zaiskrzonej Zamieci, prawdopodobnie nie pozwalało jej sumienie. Medyczka Klanu Nocy słynęła z olbrzymiego honoru i lojalności, a wydobywanie z  niej informacji, nie byłoby za przyjemne dla śnieżnobiałej. Z kolei Srebrna Łuna kręciła ze Słonecznym Upadkiem, kocurem, który niegdyś podrywał Mgliste Serce. 

 — Dobra, dobra, rozumiem  — przewrócił oczami  — niczym nie różnisz się od ojca 

 — Mroczne Wspomnienie do Ciemnego Lasu, wstrzymaj się z tymi porównaniami!  — warknęła. Oba kocury niegdyś byli po stronie Blizny, pod imionami ,,Mrok" i ,,Koszmar", jednak potem kotka przypadkiem ich spotkała i zaciągnęła do swojej gry. Należeli oni do Klanu Nocy tylko w jednym celu: aby wszystko jej mówić.

  — Wybacz, przyzwyczajenie  — lekko wzruszył barkami  — Więc tak: w tym całym śmiesznym klanie panuje spokój i harmonia. Nic nie planują ciekawego. Granice spokojne jak chyba nigdy

 — Nuuuuddddaaaa —spojrzała z podniesioną brwią na drugiego kocura 

Mroczne Wspomnienie szturchnął go łapą

 —Korzenne Sny, ogarnij się  — syknął, a łapą poprawił grzywkę  

 — Ale Korzenne Sny mieć się dobrze  — śnieżnobiała powoli miała tego dość. Z kim się jej ojciec-idiota zadawał?

 —Ehh, nieważne  —spojrzał przed siebie. Kotka zresztą również patrzyła w tamtą stronę  — Idealne miejsce na spotkanie, nie uważasz?  — chyba usiłował zacząć jakoś rozmowę, aby nie zapanowała jakaś  niezręczna cisza. 

 — Wybitne wręcz  — mruknęła cicho 

 — Pamiętasz tą wojnę, kiedy to zrzuciłaś z klifu mojego dawnego przywódcę? Albo gdy zawarliśmy sojusz? 

 —Do czego ty bijesz, co?  — spojrzała na niego powoli zmęczona tym wszystkim 

 —O nic konkretnego  —wzruszył barkami  — Tylko pamiętaj o naszych warunkach  

 — Jasne  — miauknęła. Wstała i odwróciła się. Przystanęła i miauknęła przez bark  — Na razie 

 —Do zobaczenia — rozeszli się. Miała dość już tych wszystkich rozmów  — I pamiętaj, że jesteśmy lojalni tobie, nie klanowi. Gdy będą cię atakować, zdradzę swoją pozycję, bez względu na konsekwencje  — wypuściła powietrze w odpowiedzi i odeszła. 

Wędrując przez tereny Klanu Nocy, uważnie obserwowała okolicę. Nigdzie w oddali nie dostrzegła niczego niepokojącego. Jej oczy powoli obserwowały okolicę.

  — Czyli innymi słowy przez ten cały czas miałaś jakiś swoich szpiegów w innych klanach i kryłaś to przede mną? Dlaczego? — śnieżnobiała kotka spojrzała na Mgłę 

 — Bo widocznie ci nie ufam? Ehhhh...  — powiedziała z ironią i wypuściła powietrze  — Mam powoli dość tego wszystkiego. Każdy ostatnio wprawia mnie w stan chęci rozszarpania go na strzępy  — dziwnie się czuła, gadając sama ze sobą 

 — Co mam ci na to poradzić? Może po prostu przejdź się w jakieś miejsce... spokojne i gdzie po prostu sobie pomyślisz?  — Mgliste Serce nie chciała tego przyznać, jednak pomysł zaproponowany przez jej... głowę, był dość dobry. 

 —Nie głu— nim skończyła, usłyszała głosy za sobą 

 — Kogo my tu mamy? Wojowniczkę Klanu Błyskawicy na naszym  terenie? Ojjj... jestem pewna, że nasze klany czekają długie negocjacje... Mgliste Serce, miło będzie gościć cię w naszym legowisku więziennym  — nim się zorientowała, została otoczona przez patrol wroga. Zjeżyła lekko futro. I co teraz miała zrobić? Chyba nie pozostało jej nic innego, jak iść z nimi. Jedno było pewne. Czekają ich dłuuuuuuugie i trudne negocjacje...

____________________________________________________________

Hejo kochani :)

I oto rozdział 2! Muszę przyznać, że dość długi ten rozdział wyszedł, jednak zależało mi, aby wszystko, co miałam zaplanowane, zawrzeć w nim. Następny próg to 12 gwiazdek. Trochę mniejszy niż ostatnio, ale też nie zamierzam dowalać wam nie wiadomo czego ;)

Bayo :)







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro