Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Kotka skończyła jedzenie i poczuła niespodziewanie czyjejś miękkie futerko, ocierające się o nią.

-Witaj kochanie- wymruczała do Wilczego Serca.

-Cześć Mgiełko-  zamruczał i polizał ją po głowie.

Halny stał na uboczu i patrzył na to szklanymi oczami. Ciężko było stwierdzić, skąd takie zachowanie się u niego wzięło. Czyżby był zakochany? A może po prostu się speszył lub zwyczajnie czuł się zakłopotany, siedząc w towarzystwie parterów? Która z tych tez jest prawdziwa, nikt nie wiedział. Jednak po chwili Halny odzyskał rezon.

-To jest twój partner? Jak się nazywa? Ile ma księżycy? Jak długo jesteście partnerami?- zaczął zasypywać ją pytaniami. Jednak nim kotka na którekolwiek odpowiedziała, usłyszała czyiś krzyk. Dobiegał on z legowiska starszyzny. Kotka od razu tam pobiegła, nie wiedząc co się dzieje.

Kiedy dostała się do środka zobaczyła, jak dwójka starszych była nad...

-Rozdarte Ucho!- krzyknęła głośno na cały obóz. Kocur leżał na ziemi, jego serce biło bardzo szybko, oczy wyrażały jednak spokój. Do kotki dotarła ważna rzecz. Jej dziadek był już bardzo stary, co oznaczało, że... Nie! Nie...

Po chwili pojawiła się jeszcze Szara Gwiazda i jej brat, Świetlisty Blask.

-Tato- zapytał cicho przez łzy- co się stało?!

Stary kocur otworzył siłą powieki i spojrzał zmęczonym spojrzeniem na nich.

-,To mój czas...,- wymamrotał.

-Nie ojcze, nie! To jeszcze nie koniec. Pójdę po medyczkę- miauknęła pospiesznie  również przez łzy przywódczyni.

-Nie...nie ma po co. Nie pomoże mi...zostań i mnie wysłuchaj...- wyjęczał.

Rodzina usiadła tuż obok umierającego.

-Świetlisty Blasku- zwrócił się do najstarszego z żyjącego rodzeństwa- wiem, że różnie między nami bywało, jednak wiedz, że ja...- zakaszał kilka razy- ja nigdy nie przestałem cię kochać. Opiekuj się rodziną i dziećmi- powiedział, a kocur skinął głową.

-Szara Gwiazdo, popełniłem względem ciebie wiele błędów. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Po śmierci waszej matki, sądziłem, że nie mam dla kogo żyć, zupełnie zapominając o was. Opiekuj się dobrze klanem. - spojrzał teraz słabym wzrokiem na Mgliste Serce.

-A ty, Mgliste Serce... n-niech dobrze ci się układa z W-Wilczym Sercem- kocur zakaszlał kilkakrotnie i słabym wzrokiem patrzył na zdezorientowaną wojowniczkę. Nagle jego oczy stały się dziwnie białe- Pokonasz mrok, Mgliste Serce...tylko nie możesz się bać... Strzeż się, gdyż mrok jest blisko. Z każdym dniem pozwala sobie na coraz więcej, aby zniszczyć podstawowe ideały. Musisz... Otworzyć oczy, gdyż wróg to...- kocur nic więcej nie powiedział. Jego klatka piersiowa przestała się unosić.

-Nie!- krzyknęła śnieżnobiała. Co on miał na myśli? Mrok? Ma otworzyć oczy? Na co? Przecież cały czas ma! Kotka zaniosła się płaczem. Reszta rodziny również nie ukrywała łez.

Byli tak zajęci, że nie zauważyli czyiś błyszczących oczu.
-Nadszedł czas... - szyderczy uśmiech ukazał się, aby chwilę potem zniknąć...

***

Chmury zasłoniły słońce. Może to nawet lepiej? Mgliste Serce cały czas płakała. Tylko towarzystwo Wilczego Serca obok powodowało, że kotka nie załamała się. Kocur oczywiście też przeżywał, jednak nie tak jak Mgliste Serce. Kocur przytulał ją do siebie, aby trochę zapanować nad strumieniem jej łez. Nawet Halny- wiecznie rozgadany i dociekliwy- teraz siedział cicho i spokojnie.

-Dzisiaj- mówiła Szara Gwiazda przez łzy- odszedł od nas Rozdarte Ucho- kotka ledwo mówiła- Przeżył z nami tyle księżycy. Był autorytetem dla wielu z nas, część z was wyszkolił, albo wychował jak mnie i resztę mojego rodzeństwa - Szara Gwiazda nie mogła przestać płakać- Wierzę, że w Klanie Gwiazdy będzie mu lepiej. Teraz odbędzie się czuwanie. - kotka spuściła głowę i spojrzała na ciało.

Ziołowy Liść była już na środku, obok zwłok kocura.
-Podziękujmy Klanowi Gwiazdy za jego życie. Był wspaniałym wojownikiem, niech przodkowie przyjmą go z godnością- kotka zaczęła miauczeć żałośnie. Po chwili inicjatywę przejęła rodzina, przyjaciele, a potem reszta klanu. Mgliste Serce pożegnała godnie starszego i wyszła z obozu. W spokoju musiała pogodzić się ze śmiercią Rozdartego Ucha. Siedziała tak chwilę i patrzyła w wodę, kiedy poczuła ciepło. Po chwili leżała na plecach, a nad nią z zadziornym uśmiechem, wisiał Wilcze Serce. 

-Ty trochę nie przesadzasz?- zapytała lekko rozbawiona.

-Nie- miauknął i stuknął się z nią nosem. Po chwili jednak pozwolił kotce wstać. Partnerzy usiedli, ocierając się o siebie futrami. Kocur co jakiś czas ocierał łzy śnieżnobiałej.

-Mgiełko, nie płacz- wymruczał i owinął swój ogon wokół niej- wiem, że za nim tęsknisz, zwłaszcza, że nie mieliście okazji, aby wiele sobie wyjaśnić- dodał i spojrzał na nią.

-Mrok...- miauknęła zachrypniętym głosem od płaczu.

-Co?- zapytał Wilcze Serce i spojrzał na nią.

Kotka popatrzyła w jego oczy.

-Rozdarte Ucho przed śmiercią powiedział do mnie coś dziwnego o jakimś mroku, o tym że nadciąga i pozwala sobie na więcej i...

-I...- kot chciał znać prawdę. Jak inaczej miał pomóc partnerce?

-I...żebym otworzyła oczy, gdyż zdrajcą jest...

-Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. Kto?- kocur czuł jak krew i adrenalina mu buzuje.

-No właśnie nie wiem. Rozdarte Ucho zmarł, nim zdołał mi powiedzieć- wymamrotała przez łzy.

-Mgliste Serce- miauknął poważnie kocur. Rzadko kiedy tak się zachowywał. Kotka jednak spojrzała w jego oczy- bezwzględu na to, o kim mówił Rozdarte Ucho, wiedz, że nie możemy tego zlekceważyć, jednak wiedz, że zawsze masz mnie i jestem tuż obok. Jesteśmy w tym razem- miauknął. Kotka oparła swoją głowę na jego ramieniu.

Pewnie siedzieliby tak jeszcze całą noc, jednak nie wiedzieli, że ktoś jeszcze tutaj zmierza.

-Mgliste Serce, ja wiem, że nie powinienem iść za tobą, ale bardzo się m- Halny przerwał swoją wypowiedź, widząc Wilcze Serce, który wtulał się do śnieżnobiałej.
Jego oczy ponownie się zaszkliły, jednak nie odezwał się. Nie zapłakał. Nic. Czuł, jakby ktoś właśnie wyrwał mu drugą połowę serca.

-Kochasz mnie, Wilcze Serce? - zapytała i spojrzała na niego.

-Pewnie, że tak- miauknął. -Czemu się o to pytasz?

-Bo ja...- kotka chciała coś powiedzieć, kiedy nagle zobaczyli Halnego, który bez słowa zawrócił się do obozu.

Partnerzy spojrzeli na siebie.
-Co mu się stało?- zapytali równocześnie- nie mam pojęcia. Ej, nie powtarzaj za mną!- krzyknęli, jednak po chwili zaczęli się śmiać.

-Wracajmy do obozu- miauknął szary kot i idąc koło partnerki.

-Masz rację- miauknęła. Oba koty ruszyły w drogę powrotną. Po kilku minutach marszu, byli z powrotem. Koty zbierały się do swoich legowisk na spoczynek. Kotka zauważyła kontem oka Halnego, ale bez słowa ruszył do siebie.

Nagle tuż przed kotką niczym z ziemi pojawiła się Brzozowa Pręga.
-Mgliste Serce- miauknęła dziwnie... poddenerwowana? - zjesz ze mną?- zapytała i upuściła przed kotką nornice.

-Jasne- miauknęła. Obie kotki zabrały się do jedzenia. Zielonooka przyniesioną dla niej nornice, a pręgowana kotka mysz. Podczas spożywania posiłku rozmawiały ze sobą.
Kiedy skończyły, obie zajęły się wieczorną toaletą. Niespodziewanie jednak Mgliste Serce poczuła się słabo. Dziwne. Przecież jeszcze chwilę temu, była pełna sił. Po chwili zaczęli kręcić jej się w głowie. Poczuła, jakby coś działo się jej w brzuchu. Coś...niepokojącego..

-Brzozowa Pręgo, słabo się czuję. Pójdziesz po...- kotka spojrzała obok siebie, jednak nie było z nią wojowniczki. Była tylko ona oraz koty czuwające przy ciele Rozdartego Ucha.

Kotka jęknęła i upadła. Czuła, jak brzuch strasznie ją boli, jak zaczyna się czymś krztusić i dławić niewidzialnym przedmiotem.

-Ahhh!- miauknęła głośniej.

Koty na chwilę zaprzestały czuwania. Były tak zdezorientowane, że od razu popędzili po Ziołowy Liść.  Wilcze Serce również się pojawił.

-Mgiełko, co się dzieje?- zapytał przerażony, ale kotka mu nie odpowiedziała.

Medyczka szybko zareagowała.

-Weź ten krwawnik. Spowoduje wymioty- miauknęła i podała go kotce.

Od razu pomogło. Jednak wraz z wymiocinami, pojawiła się krew. Wśród niej były...jagody. I to nie byle jakie jagody- Jagody Śmierci. Kotka przepłukała buzię wodą, wyzbywając się kolejnych kawałków.

Zielonooka była zdezorientowana, kiedy poczuła kolejny ból. Po chwili pod nią pojawiła się plama krwi.

-Cofnąć się!- krzyknęła medyczka i łapami dotknęła brzucha śnieżnobiałej. Po chwili smutny jęk wydał jej się z pyska.

-Przykro mi, Mgliste Serce. Właśnie straciłaś kocięta....

------------------------------------------------------------------

Witajcie kochani!

I oto kolejny rozdział.

Przepraszam, że nie było rozdziałów przez prawie 10 dni. Ostatnio mam pewne problemy w domu i zwyczajnie nie mam weny, ani nawet chęci na pisanie. Potem były święta, jednak wiedzcie, że nie przestanę pisać :)

Zbliżamy się wielkimi krokami do końca tej książki. Potem znowu pojawi się głosowanie i znowu to będzie wasza wola, co będziecie chcieli, abym napisała :3

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro