Rozdział 24
Obie kotki stały zaszokowane, usiłując cokolwiek z siebie wydusić.
-Coś ty zrobiła?!- warknęła niespodziewanie Morska Bryza.
-Ja? Nic! Jak przyszłam tutaj to...- kotka nie mogła dokończyć mówić zdania. Łzy spływały po jej policzkach ze smutku i bezsilności.
-Myślisz, że ci uwierzę morderco? - wysyczała i spojrzała smutno na ciało Słodkiej Łapy.
-Ma rozpruty brzuch - mruknęła cicho, widząc krew kapiącą z futra szylkretowej na i tak już szkarłatną trawę.
Niebieskooka zjeżyła się.
-Skoro nie zamordowałaś własnej uczennicy, to skąd niby to wiesz?- zapytała i zbliżyła się do ciała, aby je obwąchać.
-Byłam mordercą i wiem jak to wygląda- stwierdziła i spuściła wzrok. Czuła się wystarczająco winna. Przecież mogła obserwować złotooką i w razie czego jej pomóc.
-Hmm... Sprawca się zabezpieczył. Nic poza naszymi zapachami nie czuć- stwierdziła.
-Więc nie mogłam tego zrobić. Skoro czujesz mój zapach, a na mojej uczennicy nic nie czuć.
-To nie jest uzasadnienie!- fuknęła i zjeżyła futro.
-Co tutaj się dzieje!? Morska Bryzo, płoszysz mi...- Krucze Pióro wyszedł z krzaków i zamarł.
-Mgliste Serce zamordowała własną uczennicę! - krzyknęła i posłała jej triumfalny uśmieszek.
Śnieżnobiała odsłoniła zęby i krzyknęła:
-Nic takiego nie miało miejsca! - wrzasnęła przestraszona - Nie zrobiłam tego! - czarny kot jednak nic nie powiedział. Wziął ciało Słodkiej Łapy i ruszył do obozu.
Calico ze zdeterminowanym wyrazem pyska, ruszyła do obozu. Mgliste Serce była załamana. Nie dość, że uczennica zginęła, to jeszcze była oskarżona o śmierci Słodkiej Łapy. Ona przecież tego nie zrobiła!
Morska Bryza wyprzedziła Krucze Pióro i Mgliste Serce prawdopodobnie po to, aby ogłosić swoje podejrzenia. Kiedy w końcu dotarli cały klan był już na łapach. Wszyscy byli zjeżeni. Odsłaniali kły i wyciągali pazury. Szara Gwiazda stała na Wysokiej Skale i usiłowała wyglądać na spokojną, jednak widać było, że się stresuje.
Czarny kot odłożył ciało szylkretowej uczennicy na środek. Panowała głucha cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków.
-Kto to zrobił?-wysyczała Lwi Połysk.
-To Mgliste Serce! - krzyknęła zastępczyni.
Członkowie Klanu Błyskawicy od razu na nią spojrzeli.
-To nie prawda! Ja nic nie zrobiłam!- zaczęła się bronić. Jej głos był bardzo rozpaczliwy. W końcu wiadomo, komu uwierzą.
-Jakie masz dowody Morska Bryzo?- zapytał, a raczej zaszydził Słoneczny Upadek.
Ciemno-szary kocur od razu spojrzał na niego podejrzliwie, ale wojownik nie wydawał się być zainteresowany zaimponowaniem jego partnerce.
-Nie potrzeba żadnych dowodów! Przecież to oczywiste! - powiedziała jedna z karmicielek. Była to ciemna kotka o białych skarpetkach na łapach, znana jako Szumiący Świerk.
-Właśnie!- potwierdził Tygrysi Ogon i obnażył się w kły.
-Nie sądziłem, że jesteś po JEJ stronie, Słoneczny Upadku. - stwierdził szylkretowy kocur bez oka. - To ona zabiła nam przywódcę, zastępcę, medyka, wojowników i uczniów.
-Ale od dawna przestała!- wrzasnął Wilcze Serce.
-Cisza!- przerwała kłótnie jasno-szara. -Wilce Serce ma rację. Z Mglistym Sercem nie mieliśmy problemów od bardzo dawna, a poza tym musisz mieć jakieś dowody.
-Sprawca był sprytny. Zamaskował swój zapach. Poza tym, zna techniki morderców, gdyż Słodka Łapa ma rozpruty brzuch. Musiał wiedzieć, że uczennica będzie sama w lesie, dodatkowo nie umiała się obronić. Ponadto kiedy usłyszałam krzyki Mglistego Serca, od razu tam pobiegłam, a ona stała nad jej ciałem.
Członkowie spojrzeli na siebie. Morska Bryza miała rację. Tylko ktoś inteligentny i sprytny, mógł zrobić to w taki sposób.
-To nie jest żaden dowód!- zaprzeczyła Niebieski Kwiat.
-Właśnie, że jest- Tygrysi Ogon wstał i patrzył z góry na śnieżnobiałą.
-Możemy wywnioskować z tego, że winny śmierci Słodkiej Łapy musiał mieć styczność z Klanem Śmierci i mordercami, skoro posłużył się ich trikami.- zaczął się do niej zbliżać, a zielonooka położyła uszy po sobie. - dodatkowo musiał wiedzieć jak zamaskować swój zapach, a przecież to dawny klan Mglistego Serca, przez długi czas ukrywał swoje istnienie- zbliżył się ponownie, a wojowniczka się cofnęła. - dodatkowo Słodka Łapa nie umiała się bronić, więc zamordowanie jej było dla tego kogoś prostsze i mogło obejść się bez ran.- wysunął pazury i zrobił kolejny krok w jej kierunku- jedyne koty jakie w tym czasie były w lesie to Mgliste Serce, Morska Bryza i Świetlisty Blask. -był coraz bliżej kotki, a reszta wojowników zablokowała jej drogę ucieczki. - dodatkowo wiemy, że zastępczyni zastała morderczynię nad ciałem Słodkiej Łapy...
-Dosyć! Tygrysi Ogonie, masz natychmiast przestać!- przerwał jej głos Szarej Gwiazdy. Wojownik natychmiast się zatrzymał.
-To kolejny dowód!- krzyknął i wskazał na czerwone ślady łap na ziemi. -Mgliste Serce ma zakrwawione łapy. - śnieżnobiała spojrzała na łapy i zaniemówiła.
-Ale ja..- kotka chciała zaprzeczyć, ale wojownicy zaczęli się zbliżać.
-Dosyć!- krzyknęła ponownie przywódczyni, a potem zwróciła się do Mglistego Serca - Chodź. Porozmawiamy u mnie- miauknęła poważnie. Zielonooka ze spuszczoną głową ruszyła we wskazanym kierunku.
- Ehh..Wiadomo, że zostanie to zatuszowane - mruknął głośno pręgowany kocur.
-Oczywiście...
-W końcu Mgliste Serce jest spokrewniona z Szarą Gwiazdą...
Koty były niezadowolone, ale musiały pogodzić się z decyzją niebieskookiej.
Kiedy znajdowały się już w środku, Szara Gwiazda chodziła zdenerwowana w kółko.
-Usiadź- poleciła, jednak samemu nie była w stanie opanować stresu.
Śnieżnobiała posłusznie wykonała polecenie. Kotka jednak w końcu również usadowiła się na miękkim mchu i spojrzała w oczy swojej siostrzenicy.
- Mgliste Serce, ja wierzę, że tego nie zrobiłaś. Pomimo tych wszystkich poszlak, ufam ci i zdaje sobie sprawę, że Morska Bryza dopilnowała, aby to tak właśnie wyglądało. - jasno-szara podeszła do kotki- Powiedz proszę, czy jest ktoś kto może zaświadczyć o twojej niewinności?
Zielonooka wypuściła powietrze. Chciała, aby jej rozmowa z Świetlistym Blaskiem pozostała tajemnicą, jednak w świetle nowych wydarzeń, została zmuszona do jej ujawnienia.
-Jest jeden kot, który mógłby dać mi alibi, ale nie wiem, czy będzie chciał.
-A jak się nazywa?
-Świetlisty Blask. - Szara Gwiazda była bardzo zdziwiona- rozmawiałam z nim przed tym wydarzeniem. Potem poszłam szukać Słodkiej Łapy. Znalazłam ją już martwą- wojowniczka spuściła wzrok.- zbliżyłam się odrobinę i wtedy prawdopodobnie ubrudziłam sobie łapy krwią.
-Wezwę go na rozmowę, ale do tego czasu trzymaj się koło swoich sprzymierzeńców. Nie wiem, co może wpaść do głowy reszcie klanu i Morskiej Bryzie.
Kotka skinęła głową i wyszła. Za nią wędrowała przywódczyni.
-Świetlisty Blasku, proszę cię na chwilę do siebie. - powiedziała poważnie, tak jakby mówiła do zupełnie obcego kota.
Jasny kot nie wydawał się być zaskoczony. Ruszył spokojnie w kierunku legowiska Szarej Gwiazdy, a Mgliste Serce udała się w stronę swojego partnera. Bardzo się bała, że z tej rozmowy nie wiele wyjdzie. Najgorsze jest to, że przecież sam Świetlisty Blask stwierdził, że ,, W jego rodzinie nie ma morderców". Więc skoro tak stwierdził, to znaczy, że nie pomoże Mglistemu Sercu?
Kotka w tamtym momencie wiedziała tylko jedno. Od tego kota, zależało jej życie.
------------------------------------------------------------------Witajcie kochani!
Pierwsze co, to bardzo was przepraszam, że nie było rozdziału. Po prostu najzwyklej w świecie, wena poszła w las i to tak głęboko, że nie mogłam się zabrać z skończenie tego rozdziału.
Mam także trochę innych rzeczy na głowie m.in. poprawienie Mgły 1 i wrzucenie tego nowego 3 rozdziału w końcu, pracuje jeszcze nad prologiem do ,,Straty Puchatego Pyska" (czyli noweli którą zapowiadałam) i jeszcze nad czymś. Niedługo to *coś się pojawi (być może jeszcze dziś lub jutro) a na dodatek rozpoczęło mi się drugie RP. (Mam wniosek- Nie zapisywać tyle postaci, Amen).
W liceum też dają popalić, ktoś z rodziny zaczyna się interesować moim kontem (poza bratem oczywiście) i też muszę bardziej uważać. W muzycznej też łatwo nie jest, a zwłaszcza, że ostatnio- z nieuzależnionego- ode mnie powodu, nie mogę jeździć i tylko zaległości się zbierają :/
Ale jakoś dam radę, jako ;)
Do zobaczenia kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro