Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Motyla łapa siedziała na jednym z drzew obserwujące mentora. Rozejrzała się i skoczyła prosto na barki kocura. On tylko uniknął jej ciosu. Kotka wylądowała z pqzurami wbitymi w twardą ziemię.
- Hej!- krzyknęła zdesperowana uczennica.
- Strasznie głośno oddychasz i stałaś tam na gałęzi tak długo że spokojnie mógł bym pobiec do obozu i z powrotem. Kotka prychnęła niezadowolona.
- Dobrze
- Jeszcze raz

Rozwiana łapa solidnie trenował nie opuszczał żadnej lekcji ani treningu zawsze słuchał i pracował z całych sił. Czas zebrania nadchodził wielkimi krokami. Kocur z każdym dniem był bardziej ciekawy. Do pełni tylko cztery dni.
- Hej Krzywa łapo!- przywitał się z uśmiechniętą uczennicą.
- Cześć!- powitała go równie przyjaźnie. Obrucili głowy słysząc westchnienie Lisiej łapy.
- Pomyśleć że mój mentor nie rozumie że lepiej trenuje się rano niż wieczorem. Tu chodzi o samą logikę!- żalił się uczeń. Krzywa łapa pokrzepiała go dobrymi słowami. Rozwiana łapa coraz bardziej czuł się tutaj jak w domu.

Liliowa łapa leżała w trawie. Zobaczyła Pszczelą łapę.
- Cześć- przywitał się.
- Witaj- odpowiedziala mu. Zawsze karciła się w duchu za spotkania z kocurem. Jednak ten dażył ją sympatią, a ona po prostu nie chciała go zranić. Kocur czasem wyobrażał sobie za dużo i kotce to przeszkadzało. Kochała Ciepłego Strumienia i tylko jego.
- Jesteś w ciąży?- wypalił kocur. Kotka spojrzała na brzuch.
- Aż tak to widać?- zapytała.
- To nasze kociaki?- zapytał a kotka zapewne wypaliła by śmiechem gdyby nie to że kocur mówił całkowiecie na serio. Widziała jednak pewne korzyści. Miała plan by kocur się przestał z nią spotykać. To nie tak że go nie lubiła. Kiedy była mniejsza wręcz go uwielbiała ale potem stał się on dla niej obojętny. Podobno był dobrze znany i wychwalany w swoim klanie.
- A jak myślisz?- zapytała miło.
- Tak?- kotka nie chciała mu przyznawać racji ale skinęła krótko głową.
- Niedługo się urodzą. Wtedy przyniosę je tobie i przez jakiś czas nie będziemy się spotykać dobrze? Nie chce by były jakieś podejrzenia.
- Dobrze- kocur polizał ją po uchu na co się lekko wzdrygnęła. Nie chciała okłamywać kocura ale nie miała wyboru.
- Muszę już iść- powiedziała.
- Żegnaj- powiedział a kotce zrobiło się  go żal.

Motyla łapa polowała z jarzębinową łapą. Nagle natkneli się na wyjącą drogę (dop aut. Tory).
- Co to?- zapytała kotka.
- Wyjąca droga, pobawmy się!
- Po niej nie jeżdżą potwory?
- Tylko czasami- powiedział. Dwa kotkia zaczęły się bawić. Kotka nie chciała wejść na drogę.
- Boisz się?
- Nie!- nagle z za zakrętu usłyszeli głośne wycie. Kocur podskoczył i najeżył sierść. Poczuł pchnięcie i uderzył głową o ziemię.
- Żegnaj- powiedziała bezgłośnie. Potem potwór odrzucił ją daleko.

Sorry że taki krótki. Jak wam się podobało?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro