Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Rozwiana łapa siedział przy legowisku razem z Krzywą łapą i Pręgowaną łapą.
- Dobrze walczyłeś- pochwaliła go mentorka i poszła do innych wojowników. Nigdy nie zamieniała z nim więcej niż kilku zdań, czasem nawet dwa słowa były ogromną nagrodą.
- Zawsze klany walczą?- zapytał Rozwiana łapa.
- Nie zawsze ale dość często- powiedziała Krzywa łapa.
- Tak, na przykład o zwierzynę czy tak jak wczoraj o tereny- dodał Pręgowana łapa.
- Ale przecież granice są ustalone! Czemu chcą zabrać nam tereny?
- Tak czasami jest, z resztą...na początku to nasz klan im zabrał tą rzekę- powiedziała dumnie tak jakby to ona wywalczyła o tą część terytorium.
Rozwiana łapa jak narazie nie do końca rozumiał wojowników ale starał się być jak oni. Czarna Nadzieja nie była kotką która wylewnie mu coś tłymaczyła ale nue była zła a uczeń starał się ze wszystkich sił. Nadchodziła sroga jesień a liście z każdym dniem zasypywały obóz. Jego determinacja i ciekawość sięgnęły zenitu gdy Czarna nadzieja wymówiła słowa:
- Dziś czeka was wielki test, za kilka chwil wszyscy pobiegniecie w różne kierunki i będziecie szukać punktów.
- Punktów? Nauka nigdy nie była...taka- Tygrysia łapa wcześniej groźny i wredny teraz wydawał się jednak lekko zagubiony.
- Na każdym "punkcie" stoi kot i da wam zadanie dowykonania, reszte dowiecie się później- zakomemderowała mentorka.
- Jestem pewna że będziemy najlepsi!- Krzywa łapa z uśmiechem zwróciła się do Rozwianej łapy.
- Oby tak było...
- Nie martw się nie będzie to raczej nic trudnego- powiedział Lisia łapa, zapewne zaczął już studiować każdą możliwość.
- Koniec tych pogaduszek do biegu start!- wszyscy ruszyli w innym kierunku. Rozwiana łapa biegł co sił w łapach. Wspiął się na drzewo i skakał po gałęziach by mieć lepszy widok. Zajmowało mu to jednak więcej czasu niż bieg. Z początku nie zauważył drobnego kocura siedzącego w paprociach starannie czyszcząc swoje futro. Uczeń ze skoczył na dół uderzając łapami o twardą glebe. Wojownik lekko się przestraszył lecz udawał że nic takiego się nie wydarzyło.
- My się chyba jeszcze nie znamy...jestem Cichy Grom- przedstawił się. Jego oczy błuszczały zielenią a pod szaro czarnym futrem kryły się silne mięśnie.
- Jestem Rozwiana łapa
- Alez ja to wiem, na tym punkcie musisz się tam wspiąć- wojownik wskazał na drzewo wielkości trzydziestu Rozwianych łap. Uczeń wcześniej nie zauważył wielkiego drzewa. Cichy Grom postanowił zademonstrować swoją siłę i wspiął się na sam szczyt z niebywałą szybkością. Potem równie szybko zszedł. Uczeń wpatrywał się w niego ze zdumieniem. Po chwili sam spróbował swoich sił. Jego duże pazury dowały mu doskonałą przyczepność. Chwytał się coraz to wyżej aż w końcu jednak gałązka wydała niemiły dla ucha trzask. Przerażony uczeń zarył pazurami w korze i udało mu się stanąć długość ogona od miejsca gdzie wcześnieł stał. Odetchnął i ruszył dalej. Tym razem powoli i uważne oglądał każdą gałąź a gdy znalazł się na szczycie krzyknął.
- Jestem!
- Teraz tylko zjedź- zaśmiał się wojownik. Uczniowi dużo łatwiej było wykorzystywać spadanie i chwytac się różnych gałęzi (dop aut. Jak tarzan). Po kilki chwilach stał na ziemi czterema łapami.
- Dobrze, idź prosto ścieszką dwunogów a przy zwalonym dębie znajdziesz następny punkt, albo on znajdzie ciebie- zachichotał i usiadł na swoim miejscu w paprociach. Uczeń ruszył tak jak mu kazano.

Gdy przybył na wyznaczone miejsce lekko się zawiódł. Nikogo nie było...rozejrzał się po lesie. Nic. Cisza i pusta zaczęły go lekko przerażać. Na jego blecach wylądował jakiś wojownik. Kocurek gorączkowo zaczął się bronić. Jednak wielki kocur uniemożliwił mu jakikolwiek ruch i go przyszpilił do ziemi. Próbował dośęgnąć brzucha oprawcy ale nic z tego. Wojownik w którym rozpoznał Jaszczurzego Błyska błyskawicznie wyrzucił go w powietrze. Kocurek nie zamierzał się poddać, obrucił się w powietrzu i czekał na ruch przeciwnika. Miał plan...
Gdy złoto czarny wojownik skoczył na niego całą swoją masą Rozwiana łapa trzymał się ziemi i zgrabnie uniknął przeciwnika zaczepiając o miękkie ucho przeciwnika i pysk. Jaszczurzy Błysk syknął z bólu i nuezadowolenia. Kolejny raz skoczył na Rozwianą łapę a ten kolejny raz w ostatniej chwili błyskawicznie przebiegł pod wojownikiem i tym razem jego pazury napotkały na drodze bok.
- Dobrze...jednak jeśli robił byś dość długo te szybkie uniki to byś się zamęczył. Jednak była to dość dobra taktyka. Myślałem że będzie gorzej. Idź do następnego punktu jest on przy starym krzewie dikiej róży koło domostw dwónogów.- uczeń skinął głową i już go nie było. Skierował się we  wskazane miejsce. Tam siedział Jaskrawy Pazur. Uczeń od kąd wstąpił do klanu podziwiał wojownika. Wolałby nawet by to on został jego mentorem. Zastępca nie oceniał go po pochodzeniu ani po krwi.
- Witaj Rozwiana łapo
- Witaj Jaskrawy Pazurze- skinał wojownikowi z szacunkiem.
- Na tym punkcie masz za zadanie upolować dwa ptaki zrób to a ja powiem co dalej- uczeń posłusznie poszedł zapolować. Po chwili zauwarzył wronę była duża. Skradał się cichutko po ściułce. Gdy był dość blisko wysunął pazury i przyszpilił zdobycz do ziemi. Potem zabił ją szybkim ugryzieniem. Następną ofiarą bуła mała sikorka. Szybko zaplował i wrócił do zastępcy.
- Nieźle, teraz przejdź ten tor ze zdobyczą tak jak ja- przeszedł po kamieniach. Następnie przedarł się przez ciernie róż, przeskoczył pieniek drzewo i przeczołgał się przez mały tunel w ziemi.
- Teraz ty
- Czy koniecznie muszę brać zdobycz?
- Tak, gdy zostaniesz wojownikiem będziesz musiał czasem pokonowywać strumienie, wiatry czy kamiemie by dostarczyć zwierzynę klanowi. "Jeśli zostanę" pomyślał.
Uczeń skinął głową i natychmiast pożałował że upolował wronę. Z łatwością zrobił by to  z dwiema dromnymi sikorkami.
- Ten punkt jest zajęty?- zapytała wychodząc Mglista łapa.
- Tak, ale możesz wykonać już pierwszą część czyli upoluj dwa ptaki.
- Dobrze!- miauknęła entuzjastyczne.
- Zaczekaj- powiedział Rozwiana łapa i ruszył ku kotce.
- Lepiej złap coś małego potem dowiesz się po co- wyszeptał jej do ucha w ramach sympatii. Kotka skinęła pyszczkiem i żeby nikt nie podejrzewał powiedziała:
- Ja już dawno zaliczyłam wspinaczkę a byłeś na pływaniu?-kocur na samą myśl o tym zrobił się lekko zniechęcony.
- No dalej do swoich zadani- ponaglił zastępca. Rozwiana łapa wskoczył na pierwszy kamień potem na drugi. Przy trzecim wrona przysłoniła mu widok i ześlizgnął sięb na trawę. Jednak nie podsawał się i brnął dalej bez porażek do końca kamieni. Zamknął oczy jak naajszybciej przedzierając się przez róże. Wbił pazury i z trudem wdrapał się na pieniek. Jego niewielkie rozmiary nie pozwalały mu na swobodne skakanie z wroną w pysku. Jaksrawy Pazur był dwa razy większy od niego więc pewnie nie miał problemów. Wszedł do tunelu drepcząc głośno. Po ukończeniu testu ruszył sprinten do Jaskrawego Pazura.
- Dobrze!
- Dziękuje
- Jakich rozmiarów była twoja rodzina?
- Normalnych, ja po prostu jestem najmniejszy z miotu
- Rozumiem...następny punkt jest niedaleko tam słyszysz wodę?
- Tak
- Idź- wskazał pyskiem kierunek. Uczeń tam powędrował. Jednak przez nie uwagę pomyslił się i zawędrował o wiele dalej. Usłyszał kroki, pamiętając test Jaszczurzego Błyska nastriszył sierść i wystawił pazury. Nie potrzebnie bo z krzewów wyłonił się pysk Tygrysiej łapy. Nie był sam, coś go zaatakowało...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro