Rozdział 22
Księżyciwa łapa został brutalnie potrącony przez Pędzącą łapę który szybko wybiegł z legowiska. Kocurek wstał pośpiesznie przeciągając się. Po chwili zobaczył że do legowiska wgramoliła się kotka która wczoraj oprowadzała go po lesie. Jej futro wyglądało jak kwiaty a bynajmniej tą rzecz mu przypominało. Kotka nagląco machnęła na niego ogonem. Kocurek szybko wyszedł za nią z legowiska. Inne koty już krzątały się po domu, bo tak właśnie mógł on nazwać bezpieczne miejsce w którym inne koty go lubiły. Postanowił że ucząca go kotka nazywa się Kwiat. Poszła ona w las zerkając co chwila czy kocurek dalej idzie za nią. Po jakimś czasie Księżycowa łapa zobaczył jak jego brat walczy ze swoim mentorem wydawali się szczęśliwi. Kocurek wskazał pyskiem na oba koty a jego nauczycielka tylko potrząsnęła głową na nie.
- Dzika od teraz będziesz nosić imię Dzika łapa. Rozwiany Pyle, twoim mentorem była Czarna Nadziej. Cenimy twój spryt i honor tym samym mam madzieję że to samo przekażesz Dzikiej łapie. -Czarny kocur jakby zaskoczony faktem że lider wymówił jego imię po skinieniu głową podszedł do kotki. Razem zetkneli się nosami.
- Będę najlepsza!- głośno szepnęła kotka.
- Na pewno, razem podbijemy las- wyszeptał jej nowy mentor.
Kotka po ceremoni skakała wokół nowego mentora.
- Co robimy?! Kiedy pokonamy klan deszczu?! Na pewno są słabi!- Rozwiany Pył nie był pewny co do zdanie kotki.
- Nie lekceważ swojego przeciwnika. Obserwuj i ucz się by w konicu zadać cios.
- TAK! Będę obserwowała najlepiej i najlepiej też dam cios innym klanom!- kocur zastanawiał się czy przed wytrnowaniem młodej kotki na wojowniczkę nie pękną mu bębenki.
Biała łapa wybaczył krukowi. Jednak stracił do kocura lekko zaufanie. Biały kocur przeciągnął się na trawie.
- Cześć Biała łapo! Upolowałem już wrony dla nas- oznajmił dumnie czarny kocur. Jego futro pięknie lśniło w blasku słońca.
- Dziękuje- wymruczał Biała łapa. Wstał i zaczeli razem jeść.
- Ostatnio myślałem nad twoim imieniem. Czy nie chcesz go zmienić? To znaczy...to oczywiście twój wybór ale...sokoro nie nalezysz już do klanu...
- A jak ty sądzisz?- zapytał się biały kocur a czarny zdziwił się że obchodzi go jego zdanie.
- No cóź uwarzam że...- dawny klanowicz spojrzał na niego wyczekująco pałaszując wronę.
- Uważam że ładnie było by nosić imię Biały. Co ty na to?- Kruk lekko się zawstydził co żadko mu się zdażało.
- To fajne nowe imię- Biały liznął przyjaciela za uchem i wstał.
- Co ty na poranne zwiady?
- Chętnie- dwa kocury wypatrzyły sobie mały teren na terenach gdzie znajdował się koniec terenów klanu chmur. Było tam dużo drzew a kocury spały w jednej z dziupli.
Pszczela Gwiazda siedział razem z Rozżarzonym Piórem. Kotka zawsze towarzyszyła mu w myśleniu nad zemstą i dalszym planowaniem przyszłości klanu. Lider spodziewał się kociąt z nową partnerką. Był zadowolony z ostatniego zgromadzenia. Zrobił to co musiał.
- Pszczela Gwiazdo!- złoty pręgowany odwrócił się w stronę pełnego nienawiści syknięcia.
- Wilcze serce...chciałeś coś?
- Zniszczysz klan chmur! Nie oddasz mu dawnej świetności!
- Może nie tutaj?- zpojrzał po klanowiczach i dodał:
- Chodźmy się przejść- Wilcze Serce szybko skinął głową jednak nie tracił czujności. Za kocurami zwinnie i niezauważenie skierowała się Rozżarzone Pióro.
- Płomienny Wietrze Widziałeś gdzieś Liliowe Niebo?
- Nie, nikt bez mojej wiedzy raczej nie opuszcza obozu. Nie widziałem jej przykro mi Ciepła Gwiazdo.
- A może ty Szczurzy Ogonie?
- Nie, jednak obiecuje że zrobię co w mojej mocy by ci pomóc- lider z wdzięcznością spojrzał na przyjaciela. Dopiero potem spojrzał na mniejszego kocura.
- Ja też zrobię wszystko by pomóc klanowi- oznajmił dumnie Kolczasta łapa.
Liliowe Niebo otworzyła oczy. Zobaczyła ładną szaro białą kotkę. Jej futro lśniło jak by było z gwiezdnej skóry. Kotka jednak nie potrafiła przypomnieć sobie imienia kotki którą na pewno z kądś znała. Koło niej stał kocur którego pamiętała z pewnego zebrania. Był to Wilcze Serce.
- Motyla łapo!- szary wojownik powitał kotkę. Liliowe Niebo nagle przypomniała sobie martwą uczennicę.
- Czy my zgineliśmy?!- zapytała.
- Tak, tylko jedno z was wróci niosąc nową misję.- w głosie kotki było słychać czystą mądrość. Szary wojownik poczuł że czegoś mu brak.
Jak tam wrażenia po przeczytaniu tego rozdziału?! Wiem że kruciutki, miał być o 100 słów dłóższy ale nie wyszło. Więc tak oto jest.
Info odnośnie następnej części!!!
Będzie ona pisana głównie z perspektywy uczniów. Zamierzam zakończyć tę książkę do konica roku a na pierwszy dzień nowego już napisać pierwszy rozdział drugiego tomu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro