Rozdział 15
Kotka podniosła łapę z wystawionymi pazurami. Zawachała się chwilę. Po tym z wściekłością i łzami zaorała pysk Jarzębinowej łapy.
- To przez ciebie nie zostałam wojowniczką! To przez ciebie wszyscy teraz mi nie ufają i mnie nie znoszą- uderzała kocura raz za razem łapą aż w końcu jej łapa opadła a ona załamana spuściła pysk po którym spłynęły łzy. Spadły one razem z deszczem.
Dla Jarzębinowej Burzy był to niesamowity bół. Słowa uczennicy zraniły go bardziej niż pazury. Chciał ją przytulić i powiedzieć że wszysto będzie dobrze...ale nie było. Nic nie było tak dobre. Byli z innych klanów i nie było mowy o przyjaźni.
- Krzywa łapo ja...prze...
- Zamknij się!- syknęła przez szloch. Jarzębinową Burzę nie ochodziło to że klan go zobaczy. Chciał dotknąć futra kotki i ją pocieszyć. Jednak zatrzymała go jedna myśl. "Przecież to przez to mnie nienawodzi".
- Klan Burzy wracamy! Dostali za swoje!- piękna brązowa kotka poszła za swoim klanem.
Gawronia Pieśń od trzech dni nie wiedziała co zrobić. Siedziała u niej Krzywa łapa która od bitwy z klanem chmur nic nie mówiła. Od czasu do czasu płakała a jej pyszczek ciągle był spuszczony w stronę ziemi. Medyczka nie zastanawiała się długo i postanowiła się nie poddawać.
- Czy zakochałaś się Krzywa łapo?- Krzywa łapa ledwo przetrawiła tą myśl przez umysł. Nie mogła kochać Jarzębinowej Łapy prawda? Spojrzała na zioła we wnękach legowiska medyczki. Były starannie poukładane żadne zioło nie było na niewłaściwym miejscu. Krzywa łapa chciała by by tak było z rzyciem. Wszystko było dobrze i włściwie poukładane. Jednak było inaczej. Życie było całym stosem, polem najrużniejszych kwiatów i traw.
Uczennica powiedziała cicho.
- Nie mogę kochać kogoś z poza klanu prawda?
- Nie- czarna kotka nigdy nie owijała w bawełnę.
- Muszę się przejść- poinformowała i wyszła. Medyczka nie próbowała jej zatrzymywać.
Uczennica chciała zapolować. W pomarańczowych liściach i piosence wiatru odnajdywała spokój i pocieche. Jednak to popsuł jej widok pewnego kota. Kotka wycofała się i chciała odejść jednak kocur już ją zauważył ,zatrzymał ją a ona się nie odwróciła patrzyła w przestrzeń.
- Ja...przepraszam Krzywa łapo. To mój błąd ale wiedz że ja... Ja cię kocham.- Krzywa łapa odwróciła się i wtuliła w pierś kocura. Jarzębinowa Łapa także ją przytulił. Otulił ją łapą i ogonem a także położył swoją głowę na jej.
- Znajdę sposób byśmy mogli być razem- oznajmił kocur.
- To niemożliwe- powiedziała kotka.
- A jednak spróbuję- nagle niedaleko rozległo się wołanie.
- Krzywa łapo!- Jarzębinowa Łapa szmychnął w krzaki a Krzywa łapa odskoczyła od bariery.
- O! To tylko ty Rozwiany Pyle (dop aut. Ta wiersja bardzo mi się podoba).
- T-tak- oznajmił. Z początku Krzywa łapa kochała Rozwiany Pył ale kocur nigdy nie odwzajemniał jej uczuć. Kocur miał ich po prostu za dobrych przyjaciół.
Pewnego ranka gdy uczennica pochłaniała mysz oniemiała. Do obozu wparował Jarzębinowa Łapa z dwoma wojownikami z jej klanu. Coś rozmawiali z Bursztynową Gwiazdą ale kotka nie słyszała tego zbyt dobrze. Zaraz potem lider wskoczył na najwyższe drzewo w obozie.
- Klanie Chmur! Przyjmuje tego wojownika w nasze szeregi! Jednak jeśli zawiedzie i zdradzi...nie znajdzie miejsca już nigdzie!- oznajmił lider i zeskoczył. Koty z wrogością syczały lub z dezaprobatą szeptały między sobą.
- Czemu mi nie powiedziałeś że jesteś wojownikiem?- zwróciła się do niego uczennica.
- W twoich oczach nie zasługuje na to miano- wyjaśnił.
- Dziękuję ale co z klanem chmur?
- To już przeszłość, i tak ich nie lubiłem (dop aut. Tutaj kocurowi chodzi o to że nadal ma do nich żal o śmierć siostry).
Rozwiany Pył chodził niespokojnie po obozie. Trzebał ogonem po ziemi wzbijając niewielką ilość piasku w powietrze.
- Coś nie tak Rozwiany Pyle?- Zapytała Gawronia Pieśń.
- Wszystko jest dobrze- tylko na chwile spojrzał na kotkę a potem znów zaczął błądzić wzrokiem po całym obozie.
- Rozwiany Pyle albo powiesz mi co ci jest albo śmiało stwierdzę że masz robaki!- powiedziała żartobliwie kotka.
- Martwi mnie ten kocur z klanu chmur, jednak jest coś jeszcze.
- Więc mi to powoedz Rozwiany Pyle bo ja nie czytam w myślach.
- Chodzi o ciemny las. Ciągle śni mi się pewien kot. Atakuje mnie a gdy się bronie w końcu mnie zostawia.
- Rozumiem...narazie z tym poczekaj. Muszę to przemyśleć- kocur skinął głową i odszedł.
Gawronia Pieśń nie chciała nic mówić młodemu wojownikowi. Miała sen, niezbyt przyjazny dla kocura. Kotka musiała niezwłocznie udać się do gwiazdnego drzewa i przekonać się czy Rozwiany Pył jest zdrajcą czy bohaterem.
Wiem że krótki ale jest więc się cieszmy. (Ten uczuć kiedy nie możesz spać w nocy bo się boisz ale udakesz że jest wszystko ok i stwierdzasz że napiszesz rozdział)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro