Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 5

Piorunowa Łapa siedział przed legowiskiem Lawendowej Skóry i czekał, aż Cienista Łapa przyniesie mu trochę świeżego mchu by mógł wyścielić nim posłania starszych. Odbywali dopiero pierwszy dzień swojej kary, a kocur już miał dość. Nocne Niebo - najstarsza kotka w klanie była straszną marudą i narzekała praktycznie na wszystko i wszystkich. Po chwili z za zasłony z paproci wynurzył się duży, ciemno szary kocur niosący w pysku porządną kulkę mchu.
- Dziękuję, Cienista Łapo - miauknął Piorunowa Łapa gdy kot położył przed nim mech.
- Nie ma sprawy - zamruczał tamten i położył mu pokrzepiająco ogon na karku - Wiem, że Nocne Niebo bywa denerwująca, ale jakoś z nią wytrzymasz
- Mam nadzieję - westchnął uczeń i ruszył do legowiska starszych


Przy wejściu powitał go skrzek Nocnego Nieba:
- Nareszcie jesteś! Ile można czekać?! Nie jestem taka stara by nie pamiętać, że z naszego legowiska do Lawendowej Skóry idzie się chwilę!!!
Piorunowa Łapa westchnął ciężko i zaczął wyrzucać stary mech.
- Cienista Łapa był zajęty układaniem ziół i musiałem trochę poczekać - mruknął
- To nie mogłeś sam go wziąć!?
- Miałem tam nie wchodzić by nie podeptać pajęczyn i innych lekarstw - miauknął uczeń
- W takim razie, na przyszłość uważaj jak łazisz - syknęła Nocne Niebo, a po chwili dodała - Będziesz rozkładał ten mech cały dzień?! Pośpiesz się!
Kocur zignorował jej kąśliwa uwagę i układał posłanie dla starszej kotki dalej. 
- Skończyłem - powiedział chwilę potem
Czarna kocica omiotła obojętnym spojrzeniem ciemnych niebieskich oczu jego ciężką pracę, po czym warknęła:
- Nie starannie to zrobiłeś. Skoro masz energię by włóczyć się nocą po lesie to masz też siłę by zrobić mi porządne posłanie. No co tak na mnie patrzysz? Popraw to!
Piorunowa Łapa jęknął cicho i zaczął ponownie układać mech. Chwilę potem do legowiska wparował Dyniowa Łapa niosąc wodę dla starszych. Gdy kocur położył przed wszystkimi trzema kotami mech nasiąknięty wodą Ciemny Ogon i Gołębi Lot z wdzięcznością skinęli głowami i zaczęli pić, zaś Nocne Niebo rzuciła uczniowi gniewne spojrzenie.
- Ta woda jest zimna - syknęła - Chcesz żebym się przeziębiła?!
Kocur zrobił zdziwioną minę i po chwili ciszy mruknął niepewnie:
- Wiem, ale jest pora nagich drzew i woda wtedy jest zimna  
Kotka w odpowiedzi prychnęła szyderczo i syknęła:
- Co nie zmienia faktu, że mogę się przeziębić! Nie patrz tak na mnie tylko ogrzej mi tą wodę!
Dyniowa Łapa rzucił Piorunowej Łapie zdezorientowane spojrzenie i niepewnie zaczął nacierać łapami mech. Czarny uczeń usłyszał cichy głos Ciemnego Ogona:
- Wiem, że Nocne Niebo bywa nieznośna, ale naprawdę ma dobre serce
- Właśni widzę - mruknął kocur
Jakby na zawołanie czarna kotka rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie.
- Skończyłeś, już z tym posłaniem? - miauknęła 
- Ta... - zaczął, ale nie dane było mu do kończyć gdyż do legowiska wbiegła Jęczmieniowa Łapa niosąca w pysku jakieś liście
- Przyniosłam zioła na wzmocnienie! - krzyknęła
- Nie musisz się tak drzeć kociaku! - syknęła Nocne Niebo
- Przepraszam - mruknęła kotka i podeszła do Gołębiego Lotu kładąc przed nim zawiniątko z ziół i jagód - Lawendowa Skóra powiedziała, że jak tylko się słabo poczujesz to od razu masz do niej przyjść bo ostatnio słabo wyglądasz
Szary kocur w odpowiedzi pokiwał tylko głową i niechętnie zaczął przeżuwać liście.
Piorunowa Łapa korzystając z chwili spokoju  miauknął:
- Nocne Niebo, twoje posłanie jest gotowe - kocica spojrzała na niego obojętnie i położyła się na świeżym mchu 
- Nadal niewygodnie, ale wytrzymam - mruknęła niewyraźnie - A teraz przynieście coś do jedzenia bo jestem potwornie głodna!
Trójka uczniów wyszła z legowiska starszych i skierowała się do sterty zwierzyny. Dyniowa Łapa wziął pulchną mysz w zęby, pobiegł z powrotem do starszyzny i położył zdobycz przed Ciemnym Ogonem. Kocur podziękował uczniowi i zabrał się za jedzenie. Piorunowa Łapa westchnął ciężko i zamruczał pod nosem:
- Lepiej od razu wezmę najlepszą zwierzynę dla Nocnego Nieba bo inaczej będę musiał się wracać dziesięć razy
Stojąca obok niego Jęczmieniowa Łapa zamruczała z rozbawienia, chwyciła w zęby wiewiórkę, odwróciła się i przejechała ogonem po uszach Piorunowej Łapy.
- Rozumiem cię, mnie też denerwuje ta przewrażliwiona na swoim punkcie kocica - mruknęła i pobiegła do starszych
Kocur patrzył za nią jeszcze przez chwilę, wybrał najbardziej dorodnego drozda ze sterty i ruszył sprezentować go Nocnemu Niebu. Stara kotka rzuciła mu niechętne spojrzenie gdy położył przed nią zdobycz.
- Nie lubię drozdów - mruknęła zniesmaczona - Ale, od biedy może być
Po tych słowach wgryzła się w ptaka.
- Czy możemy zrobić dla was coś jeszcze - spytała Jęczmieniowa Łapa
- Tak - miauknęła Nocne Niebo - Zostawcie nas w spokoju bo jestem strasznie zmęczona
Piorunowa Łapa westchnął po czym wyszedł z legowiska starszych a zaraz za nim wyskoczył również Dyniowa Łapa i Jęczmieniowa Łapa. Uczniowie razem podeszli do sterty zwierzyny.

Piorunowa Łapa obojętnie wpatrywał się w swoją nornicę. Nawet nie był głodny, był po prostu zmęczony. Słońce chyliło się ku zachodowi. Ucznia przygnębiało też to, że wciąż nie znalazł sensownego powodu dla, którego Wężowa Skóra odwiedzał Klan Liści i kim były koty z którymi się widział. Jakby na zawołanie kocur wysunął się z tunelu w malinach i podszedł do trójki młodszych kotów. Piorunowa Łapa był praktycznie pewien, że dostrzegł blask satysfakcji w jego jasnych, żółtych oczach.
- Proponuję, na przyszłość ograniczyć nocne spacerki w świetle księżyca - syknął jadowicie, Piorunowa Łapa z trudem powstrzymywał się by nie powiedzieć mu tego samego. 
Uczeń położył uszy po sobie, wbił pazury w ziemię i patrzył jak Wężowa Skóra znika w legowisku wojowników. Kocur niechętnie spojrzał na nornicę, która przed nim leżała.
- Chcesz? - spytał podsuwając zwierzynę Dyniowej Łapie - Nie jestem głodny - miauknął i nie czekając na odpowiedź ruszył do legowiska uczniów.
W środku było cicho, zimno i sucho. Piorunowa Łapa zwinął się w kłębek na swym stałym miejscu na kępie paproci i nakrył nos ogonem. Przymknął powieki i rozkoszował się chwilą ciszy i spokoju. Po chwili zapadł w głęboki sen.

- Gołębi Lot ma zielony kaszel! - Piorunową Łapę wybudził ze snu krzyk Jęczmieniowej Łapy, która praktycznie na niego wpadła wbiegając do  legowiska.
Kocur ziewnął i przeciągnął się potężnie. Na dworze powoli zaczynało świtać i niedługo miał wyruszyć poranny patrol.
- To niedobrze - mruknął kocur - Gołębi Lot nie jest już młody a ta pora nagich drzew jest wyjątkowo mroźna. 
Dyniowa Łapa, który również obudził się po tym jak beżowa kotka wparowała do legowiska z niepokojącą wiadomością, pokiwał smutno głową w geście aprobaty. Uczniowie opuścili swoje legowiska i powoli ruszyli do miejsca gdzie mieszkała starszyzna. Gdy byli już przy wejściu do ich legowiska wybiegł z niego Cienista Łapa mamrocząc pod nosem:
- Gdzie ja teraz znajdę kocimiętkę...?
Piorunowa Łapa westchnął smutno i wszedł do środka. Ciemny Ogon i Nocne Niebo zachowywali się jak zwykle, ale dało się wyczuć, że panuje napięta atmosfera. Uczeń zaczął wyrzucać stary mech i wtedy doznał olśnienia. Kocimiętka rosła przy granicy z Klanem Liści, obok jednej z młodych brzóz. Pamiętał to miejsce, gdy przechodził obok poczuł ten charakterystyczny, odurzający zapach. Chwycił stary mech w zęby i wyszedł z legowiska starszych. Odnalazł wzrokiem Jęczmieniową Łapę, która najwidoczniej czekała na zioła dla starszyzny od Lawendowej Skóry. Podbiegł do kotki, rozejrzał się dookoła czy nikogo nie ma w pobliżu i szepnął:
- Wiem gdzie rośnie kocimiętka
- To wspaniale - praktycznie krzyknęła z radości - Gdzie jest?
- Ciszej! - mruknął - Na granicy z Klanem Liści, widziałem ją gdy śledziliśmy Wężową Skórę. Ale właśnie przez to nie możemy o tym nikomu powiedzie, bo inaczej będziemy mieć przechlapane.
Kotka z powagą pokiwała głową i po chwili ciszy powiedziała:
- Idź po tą kocimiętkę. Ja i Dyniowa Łapa wymyślimy jakąś historyjkę, którą opowiemy starszym. - najwidoczniej musiała zobaczyć zwątpienie malujące się na jego pysku bo chwilę potem dodała - Zrób to dla Gołębiego Lotu. Wierzę w ciebie Piorunowa Łapo!
Czarny uczeń westchnął ciężko. Nie chciał ryzykować zaufania klanu, zwłaszcza teraz gdy odbywał karę. Już chciał powiedzieć, że to się nie może udać, ale spojrzał w ciemne, bursztynowe, przepełnione nadzieją oczy Jęczmieniowej Łapy i nie potrafił jej odmówić.
- No dobrze - mruknął niechętnie - Ale nie gwarantuję, że to się uda
Kotka pokiwała głową i szepnęła:
- Powodzenia!
Piorunowa Łapa rozejrzał się uważnie dookoła i ostrożnie wyszedł z obozu. Ziemia pod jego łapami była zimna i twarda. W powietrzu unosiła się rzadka, mleczna mgła. Zamknął oczy i w głowie spróbował odtworzyć trasę, którą przemierzał nocą, wschód słońca temu. Spojrzał w lewo, na drogę porośniętą starymi dębami o powykrzywianych groźnie konarach, które delikatnie bujały się na wietrze. To tędy ostatnio szli. Kocur puścił się biegiem wzdłuż alei modląc się do Klanu Gwiazdy by bujne krzewy rosnące po bokach przysłoniły jego szczupła sylwetkę przed czujnym wzrokiem porannego patrolu. Po chwili natrafił na zbocze biegnące ostro w dół. Pamiętał to miejsce, musieli tędy przechodzić. Gdy znalazł się już na dole nie był pewny gdzie ma dalej iść. Dookoła niego rosło mnóstwo brzóz i dorodnych paproci. Piorunowa Łapa nie pewnie ruszył przed siebie rozpaczliwie próbując przypomnieć sobie gdzie dokładnie rosła kocimiętka. Uważnie wymierzał każdy krok stąpając po niepewnym gruncie. Niestety, w powietrzu nadal nie wyczuł zapachu leczniczego zioła. Nagle poczuł, że traci grunt pod lewą przednią łapą. Rozpaczliwie spróbował złapać równowagę, jednak na próżno. Kocur runął w dół. Poczuł, że uderzył plecami o coś twardego. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Świat dookoła niego ucichnął i dalej nic już nie pamiętał.

- Chyba się budzi - miauknął nieznajomy głos nad głową Piorunowej Łapy
Kocur powoli otworzył oczy ale obraz mu się rozmazywał. Po dłuższej chwili mrugania zobaczył kto nad nim stoi. Był to duży, jasno rudy, pręgowany kocur i niewiele mniejszy od niego biały kot, który przyglądał mu się uważnie jasnymi, niebieskimi oczami.
- Kim jesteście? - spytał Piorunowa Łapa - I gdzie ja jestem?
Piaskowy kocur machnął swoim długim ogonem i mruknął:
- Jestem Paprociowa Stopa, medyk Klanu Liści a to mój uczeń Szybka Łapa - wskazał głową mniejszego kocura - Spadłeś z tego wysokiego klifu
Czarny uczeń chwiejnie podniósł się na łapy i spojrzał w górę. Polanka porośnięta paprociami i brzozami w jednym momencie urywała się i spadała mocno w dół.
- A, teraz ty nam powiedz kim jesteś i co robiłeś tam na górze - miauknął Paprociowa Stopa
Piorunowa Łapa wahał się przez chwilę zanim odpowiedział starszemu kocurowi. Wiedział, że medyków nie dotyczy rywalizacja między klanami, ale wciąż nie był pewny czy powinien zdradzać słabości klanu. Westchnął i postanowił nie okłamywać kotów, które nie maj zamiaru go skrzywdzić.
- Jestem Piorunowa Łapa, uczeń z Klanu Puszczy - miauknął niepewnie - Szukałem kocimiętki bo jeden z naszych starszych ma zielony kaszel
Paprociowa Stopa pokręcił głową i po chwili powiedział:
- W okolicy nie rośnie kocimiętka, a nie znajdziesz jej na pewno teraz - podczas pory nagich drzew
Piorunowa Łapa rozczarowany opuścił ogon. Był pewny, że zioło rosło niedaleko stąd.
- Szybka Łapo odprowadź Piorunową Łapę na jego teren bezpieczną drogą - polecił najstarszy kocur do swojego ucznia - Ja już będę wracał do obozu
Biały kot pokiwał głową i skinął ogonem na Piorunową Łapę by ten poszedł za nim. Gdy dwa kocury były już poza zasięgiem słuchu Paprociowej Stopy odezwał się Szybka Łapa:
- Mój mentor się myli - miauknął - Kocimiętka rośnie niedaleko.
Uczeń spojrzał na niego z nadzieją.
- Czy mógłbyś pokazać mi gdzie rośnie - spytał niepewnie
- Pewnie! - odparł Szybka Łapa - Tędy!
Biały kocur pobiegł w stronę kilku niewysokich, bezlistnych klonów. Przebiegli przez małą polankę i stanęli przed czterema młodymi brzozami. Szybka Łapa przechadzał się między nimi w poszukiwaniu leczniczego zioła. Po chwili szukania przystanął.
- Znalazłem! - miauknął zadowolony z siebie kocur - Nie jest tego dużo, ale powinno wystarczyć
Uradowany Piorunowa Łapa podbiegł do niego by wziąć kocimiętką.
- Bardzo ci dziękuję, Szybka Łapo! - zamruczał - Mam u ciebie dług.
- Nie ma sprawy - mruknął tamten - Jestem medykiem i taka pomoc to dla mnie przyjemność
-  Jeszcze raz dziękuję - powiedział Piorunowa Łapa - ale muszę już iść, naprawdę się śpieszę
Szybka Łapa skinął mu głową na pożegnanie i ruszył w swoją stronę.

Piorunowa Łapa jeszcze nigdy nie biegł tak szybko. Droga, którą zazwyczaj wydawała się krótka teraz dłużyła się mu niemiłosiernie. Gdy był już blisko obozu coś w krzakach się poruszyło. Uczeń stanął przerażony i czekał co się stanie. Po chwili z pod krzewu wynurzył się zrezygnowany Cienista Łapa. Gdy go zobaczył jego oczy znów nabrały blasku. Podbiegł do niego w podskokach i spytał:
- Skąd masz tą kocimiętkę?! Przeszukałem cały teren i nic nie znalazłem!
Piorunowa Łapa spokojnie położył przed nim ziele.
- Była niedaleko jednej z naszych granic - miauknął wymijająco - Widziałem ją kiedyś na patrolu
- Bardzo ci dziękuję! - odparł - A ty przypadkiem nie powinieneś siedzieć w obozie
Uczeń westchnął. Zaczyna się...
- Musiałem wyjść po tą kocimiętkę - mruknął
- No dobrze - miauknął Cienista Łapa - Ale teraz to jest nie ważne. Może uda nam się wyleczyć Gołębi Lot!
Piorunowa Łapa odetchnął z ulgą. Udało mu się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro