Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział piąty


Jaśminka otworzyła oczy i zamrugała. Podeszła do niej kotka ruda kotka z o błyszczącym futrze.

- K...kim jesteś?- Jaśminka spytała niepewnie.- Gdzie jestem?

- Moja droga. To co widzisz to tereny Klanu Gwiazdy.- ruda kotka spokojnie odparła.

- Umarłam?!- zapytała przerażona Jaśminka.

- Nie. Ciągle żyjesz.- kocica miałknęła.

- Kim jesteś?- Jaśminka zapytała.

- Jestem Jesienna Gwiazda.

- Po co tu jestem?- łaciata kotka polizała się po nosie.

- Inaczej byś umarła.- Jesienna Gwiazda zamruczała.

- Umarłabym!?- zawołała wystraszona Jaśminka.

- Owszem. Akacjowy Kolec jest naprawdę silny, strząsnął ciebie ze swojego grzbietu. Użył do tego całej swojej siły.- Jesienna Gwiazda odparła.

- A co z moim klanem! Został zaatakowany!- Jaśminka przypomniała sobie wrzask Bukowej Łapy.

- Poradzą sobie.- Jesienna Gwiazda odparła.

- Ale moja matka może zginąć!- zawołała Jaśminka.

- Nie zginie. O to się nie martw.- ruda kotka spojrzała na drżącego ze zmartwienia kociaka.

- A Kunka? A Lisi Promień? A Bukowa Łapa?

- Uspokój się. Nic się nie stanie.- Jesienna Gwiazda fuknęła.- Gorsze dopiero nadejdzie.

- Nadejdzie?- zapytała Jaśminka.

- Tak. Nadejdzie. Pamiętaj. Pielęgnuj swój biały kwiat...

Bukowa Łapa rozejrzał się po obozie. Wojownicy Klanu Cienia uciekli zostawiając spustoszony obóz Klanu Pioruna. Jasna Gwiazda wskoczyła na Wyskoki Głaz

- Koty Klanu Pioruna!- zawołała donośnym głosem. Wszystkie koty zaczęły się schodzić. Przywódczyni przyglądała się poranionym współ pobratymcom. Niedźwiedzi Miód sprawdzał stan ran wojowników. - Zostaliśmy zaatakowani we własnym obozie, a to oznacza że nie byliśmy przygotowani. Jagodowa Kępo, Bukowa Łapo, sprawdźcie czy wszyscy są w obozie. Reszta, zabrać się do naprawy obozu, lub pójdźcie do medyków.- po tych słowach zeszła z Wysokiego Głazu. Bukowa Łapa podszedł do mentora.

- Ty przeszukaj krzaki w poszukiwaniu zrzuconych z grzbietów, a ja przeliczę klan.- Jagodowa Kępa mruknął poważnie. Bukowa Łapa wykonał polecenie. Hałas walki wciąż huczał mu w uszach. Dobrze pamiętał Akacjowego Kolca przyciskającego go do ziemi. I ten niewyraźny kształt lądujący na plecach wroga. To wszystko wydawało się takie dalekie, a przecież działo się chwilę temu. Leniwie przeszukiwał krzaki poszukując ciał. Nagle prawie wrzasnął z przerażenia widząc Jaśminkę. Jej boki powoli unosiły się i opadały w nierównym tempie. Przykucnął i polizał ją delikatnie między uszami.

- Jaśminko!- wymruczał cicho. Jego głos musiał zbudzić koteczkę, bo otworzyła oczy.

- K...kim, co, ja!- łaciata kotka nagle otworzyła oczy.- Och! To ty.- spojrzała na niego z radością.

- Nic ci nie jest?- zapytał zaniepokojony Bukowa Łapa.

- Nie. Po prostu śniłam.- Jaśminka spojrzała na niego i wstała. Syknęła z bólu.

- Co jest?- zapytał uczeń.

- Łapa mnie boli. Nie mogę na niej stanąć.- koteczka upadła z bólem w oczach.

- Oprzyj się o mnie. Pójdziemy do Niedźwiedziego Mioda.- Bukowa Łapa pomógł jej wstać. Wyszli z krzaków. Podszedł Jagodowa Kępa.

- Bukowa Łapo, idź coś zjedz, ja zaprowadzę Jaśminkę do Niedźwiedziego Mioda.- wojownik wziął koteczkę w zęby i zaniósł do legowiska medyków. Zamiast Niedźwiedziego Mioda stała tam Łaciata Łapa.

- Co się stało?- zapytała i podbiegła do zranionej kotki. Jagodowa Kępa zostawił ją na ziemi i odszedł. Łaciata Łapa mrucząc coś pod nosem dawała jej zioła i nasiona, nakładała je na ranę lub dawała do przeżucia. Do legowiska medyka weszła Kunka?

- Siostrzyczko, jak się masz?- zapytała brązowa koteczka.

- Nic takiego. Trochę mnie łapa boli.- Jaśminka mruknęła.

- Ale przeżyjesz?- Kunka zapytała przestraszona.

- Nic jej nie będzie. Pośpi kilka godzin i będzie mogła pójść do siebie. Będzie musiała tylko uważać na łapę.- młoda medyczka uśmiechnęła się. Kunka liznęła siostrę po nosie i wyszła zobaczyć co u uczniów. Łaciata Łapa dała jej kilka ziaren maku i Jaśminka wreszcie, spokojnie zasnęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro