Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi


Jaśminka z podekscytowania aż drżała. Jej siostra była również zdenerwowana. Czekały, co jakiś czas wyglądając ze żłobka.

-Co tam kociaki? - zapytał Węglowa Łapa- czarny kot z białą plamką na klatce i jasno zielonymi oczami.

-Tylko nie poza obóz. - zastrzegł jego brat Bukowa Łapa- cały jasnobrązowy kocurek o ciemnozielonych oczach.

-Nie. Macie jakieś zajęcie? - zapytała Rdzawy Liść.

-Niee. - odparli zgodnie z bracią.

-To oprowadzicie te maleństwa? - zapytała matka kociąt.

-Jasne! - Bukowa Łapa zamiauczał radośnie. Bracia prowadzili kotki pod Wysokim Głazem.

-To stąd Jasna Gwiazda przemawia do klanu. - Węglowa Łapa wyjaśnił. Niewielka szylkretowa kotka o zielonych oczach właśnie wyszła spod ściany wiszące bluszczy.

-Dzień dobry! - miałknęła Jasna Gwiazda. - Oprowadzacie Jaśminkę i Kunkę po obozie?

-Tak! Poznamy tyle super rzeczy! - Jaśminka zapiszczała.

-Powodzenia. - młoda się przywódczyni rozejrzała po obozie. Jej zastępca - Sokole Pióro dzielił się językami z Błękitną Rzęsą. Czwórka kotów ruszyła w kierunku legowiska medyka. Na wejściu czuć było ziołami.

-Cześć kociaki. Nie mogę teraz. - Niedźwiedzi Miód układał zioła na kupki. Jaśminka stwierdziła, że ​​jej zdaniem te zioła niczym się od siebie nie różnią się. Kotka trochę się ukraść, ale w końcu stwierdziła, że nie będzie miała co z nimi zrobić. Wyszła wraz z siostrą i uczniami z legowiska medyka.

-Teraz chodźcie zobaczyć legowisko uczniów. - Bukowa Łapa zamiauczał. Uczniowie zaprowadzili kotki do swojego legowiska.

-Na chwilę obecną śpimy tu tylko my dwójkę. Kiedyś do nas dołączycie. - Węglowa Łapa zamruczał.

-Wspaniały. - Kunka przyjrzała się mchu wyłożonemu na posłanki.

-Teraz odwiedzimy legowisko wojowników. - Bukowa Łapa zamruczał. Ruszyli do legowiska wojowników. W środku nie było nikogo, ale na zewnątrz Rude Ucho dyskutował z Jagodową Kępą, Borsuczym Pazurem, Lisim Promieniem i Orzechowym Zębem o czasach gdy były uczniami.

-Cześć kociaki! - przechodząca obok Brązowa Kropla zamruczała.

- Dzień dobry i nie jesteśmy już kociakami. - Bukowa Łapa fuknął, ale uśmiechnął się do starszej wojowniczki.

- Oprowadzacie kociaki po obozie? - zapytała kotka.

- Tak. Potem zaprowadzimy jej do starszyzny. Z pewnością się ucieszą. - Węglowa Łapa zamiauczał.

- Nie ma lećcie. Im szybciej tym lepiej. - Brązowa Kropla poprawka z przekonaniem. Dwóch uczniów i kociaki ruszyli do legowiska starszyzny. Po drodze minęli Pawie Skrzydło i Żabią Źrenice jedzące w mysz i Rogatego Jelenia drzemiącego w plamie słońca. Weszli do legowiska starszyzny.

- Cześć maluchy! Węglowa Łapo, czy twój mentor przypadkiem nie kazał ci dzisiaj dzisiaj naszych posłań? - ruda starsza bez końcówki jednej łapy, bez ucha o zielone oczach zamruczała z uśmiechem na pyszczku.

- Tak, Lekka Wiewiórko, Błękitna Rzęsa kazała mi miesięcz posłania, ale zrobię to jak oprowadzimy Kunkę i Jaśminkę po obozie. - Węglowa Łapa odparł kąśliwie.

- Myślę że możesz zrobić to już teraz, zajmiemy się maluszkami.- czarny starszy z białego pyskiem, jego prawe oko było nie widzące, a lewe było intensywnie niebieskie. Węglowa Łapa wymruczał coś w stylu no dobrze i zabrał się do roboty. Jaśminka przyjrzała się starszyźnie. Prócz czarnego kocura- Czarnej Rzeki i rudej kotki- Lekkiej Wiewiórki, była tam jeszcze Psia Szyja- biała kotka w brązowe łatki niewidząca na oboje oczy.

- Dlaczego nie widzisz? - Kunka zapytała Psią Szyję.

- To była straszna bitwa. Zginął w niej mój partner i moja matka. Jeden z wojowników Klanu Ziemi przeorał mi pazurami po oczach. To było straszne przeżycie. Z tego powodu dołączyłam  też do starszyzny.- kotka wytłumaczyła.

- W tej samej bitwie ja straciłam łapę. - Lekka Wiewiórka zamruczała.

- A ucho? - Jaśminka zapytała.

- Poczekaj malutka. Jakiś wojownik z Klanu Powietrza zrzucił kamień z górki. Kamień spadł na moją łapę i ją zmiażdżył. Niedźwiedziemu Miodowi udało się uratować moje życie, był wtedy młody taki, a Jasna Gwiazda nawet nie myślała o stanowisku przywódczyni. Łapa była tak zmiażdżona że nie byłam w stanie jej użytkować.

- A co z uchem? - Kunka dopytała.

- To pamiątka po borsuku, który zaatakował żłobek. Udało się go przegonić nim wyrządził większe szkody. - Lekka Wiewiórka zamruczała.

- Ale jesteś odważna... - Jaśminka z zachwytem zamiałczała.

- A co z okiem Czarnej Rzeki? - Kunka zapytała.

- kilku rodzą się z wadami. - Czarna Rzeka fuknął.

- Nie irytuj się na kociaki. Są po prostu ciekawe. - Psia Szyja obroniła maluchy.

- No dobrze. - Czarna Rzeka zmrużył oczy.

- Oj Czarna Rzeko, nie wygłupiaj się. - Lekka Wiewiórka zamruczała. Do legowiska starszy wszedł wojownik o czarnej głowie, niebieskich, białym pysku, brązowym tułowiu i czarnym ogonie- Jagodowa Kępa.

- Bukowa Łapo! Musisz wyczyścić żłobek. - fuknął. - Co ty robisz?

- Oprowadzam Jaśminkę i Kunkę. - Bukowa Łapa odparł.

- A co robi Węglowa Łapa?

- Czyści legowisk starszy...

- A ty jak kociak słuchasz opowieści! - Jagodowa Kępa fuknął. - Rdzawy Liść skarżyła się że kolce ją kłują.

-Nasza mama się nie skarżyła! - Jaśminka zawołała.

- Nie musiała. - Jagodowa Kępa spokojnie odrzekł.





Nie był za długi, ale uwierzcie mi, staram się jak mogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro