Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🖇️Rozdział 2🖇️

W żłobku powoli robiło się coraz bardziej gwarno, co nie zadowoliło Górskiej Bryzy.

W środku była: Klanie Gwiazdy, kiedy oni stąd wyjdą i dadzą mi w końcu spokój?!

Z lekkiej bezradności jednak powiedziała tylko te słowa do Liliowego Nosa na tyle głośno, by reszta też ich usłyszała:

- Liliowy Nosie, możesz ich stąd zabrać? Jestem śpiąca.

- Oczywiście - powiedziała po czym odgoniła gości i gapiów. Po chwili także sama wyszła.

Gdy Górska Bryza w końcu została sama z kociakami, westchnęła.

- Tyle poświęcenia dla klanu, rodzenie i wychowywanie tych kociaków, by nie dawali ci odpocząć! Skandal - mruknęła pod nosem.

Od czasu, gdy urodziła, prawie każdy kot z Klanu Cienia chciał zobaczyć nowe kociaki. Górska Bryza urodziła ich trójkę; jeden był cały czarny, jedynie głowa była w kolorze bieli, nazwała go Jastrząbek. Druga była nieco drobniejsza, czarna w białe Łaty, bardziej podobna do Górskiej Bryzy. Rodzicielka nazwała go Trawka.

Z wybraniem imion miałaś na mnie poczekać! - zdenerwował się ojciec kociaków, gdy było już po fakcie. Górska Bryza wzruszyła wtedy ramionami.

Już za późno, Błękitny Cieniu, trzeba było wcześniej się interesować - odpowiedziała mu, na co kocur tylko prychnął.

Kociakami głównie interesował się ojciec, niemniej jednak Modrzewiowe Serce. Kotka ta było siostrą Górskiej Bryzy, chociaż pochodziły z osobnych miotu. Górska Bryza była starsza i w odróżnieniu od siostry wychowała naprawdę dużo kociaków.

Gdy w końcu udało jej się wyrzucić ze żłobka Modrzewiowe Serce, rad była z chwili samotności.

Dopóki Trawka i Jastrząbek nie zaczęły piszczeć. W końcu rodzicielka nie wytrzymała.

- Kociaki, cicho! - syknęła. Podziałało, a przy kolejnej takiej sytuacji uczyniła to samo. - Chce odpocząć.

Co z tego, że odpoczywa cały czas? Nikt jej za to nie ukara.

* * *

- Górska Bryzo!

Karmicielka otworzyła półprzytomnie oczy i ujrzała stojącego nad sobą ciemnoszarego ucznia o czarnych uszach. Zamrugała. To był Mglista Łapa, kot, który ostatnim razem pobiegł szybko po medyczkę, gdy jej potrzebowała.

- Czemu mnie budzisz? - syknęła. - Nie widzisz, że ja i kociaki śpimy?

Uczeń nie wycofał się, jak by to zrobiła większość kotów na jego miejscu.

- Czemu nakłamałaś w sprawie Żabiej Łapy? - szepnął cicho, ale ze złością i mocą.

Górska Bryza poczuła, jak mięśnie jej się napinają a ona sama trzeźwieje już z resztek senności.

- Co masz na myśli?

- Nie kpij sobie ze mnie - kontynuował. - Żabia Łapa powiedział mi, że przyszła do niej Liliowy Nos i nakrzyczała, że dał ci wierzynę, o którą nalegałaś.

- I co z tego? - obroniła się bez cienia strachu. - Jestem karmicielką, muszę żywić i siebie, i kociaki. Nie wiedziałam, że zacznie mnie boleć brzuch!

- To cię nie usprawiedliwia!

Na głośny ton głosu ucznia kociaki Górskiej Bryzy poruszyły się przez sen. Matka rzuciła kotu złe spojrzenie. Dość długo je usypiała i nie miała zamiaru robić tego ponownie przez jakiegoś ucznia.

- Powinnaś powiedzieć prawdę Liliowemu Nosowi - kontynuował Mglista Łapa spokojniejszym tonem.

- A kto mnie zmusi? Ty?

Uczeń posłał jej nieodgadnione spojrzenie, pod którym karmicielka aż zadrżała.

- Nie, pewnie mi się to nie uda. Ale pamiętaj, że karma do ciebie powróci.

________________________________

Hej!

Naprawdę bardzo bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów ale skupiam się teraz bardziej na nauce i pisaniu soecjalu walentynkowego.

Ale na szczęście od wczoraj mam duży napływ weny, tak więc już zaczynam pisać kolejny rozdział i mam pomysł na kilka późniejszych.

Mam nadzieję, że dalszy wątek was jakoś yyy zaciekawił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro