Część Trzecia
Biały kot i trzy biało - rude rzuciły się do ataku.
"Jeszcze tylko tego brakowało" pomyślał Kamyk.
Walka toczyła się dalej, ale nagle jeden z rudych kotów skoczył na zastępce Klanu Słońca. Kamyk podbiegł do niego i uwiesił mu się na plecach.
- Skalista Łapo! Nie! - gdzieś z daleka słyszał wołanie Czarnej Łapy i Akacjowej Łapy.
Rudy kot zdziwiony odwrócił się, ale napastnik nie schodził z jego pleców. Rozwcieczony obrócił się na plecy, lecz kot był szybszy. Odskoczył i ugryzł go w ogon. Zastępca wstał i udrapał w brzuch kocura Klanu Śniegu.
- Pomocy! - zawołał rudy
- Chłopaki, zwiewamy! - powiedział biały kot - Strasznie podrapał mnie jeden z wojowników.
***
- Koty Klanu Słońca! - zawołała Słoneczna Gwiazda - Klan Śniegu nas zaatakował. Krwawy Ogon dzielnie nas bronił, ale ma poważne zadrapania. Proszę Szylkretowy Kieł i Akacjową Łapę, aby go opatrzyły. A ty, Skalista Łapo, bardzo mnie zdziwiłeś. Czarna Łapa podszedł do mnie z obawą, że Białe Serce ci coś zrobi, to zastępca Klanu Śniegu, ten który zaatakował Krwawego Ogona, a ty sobie świetnie poradziłeś. Wykazałeś się zdolnością, godną wojownika.
Kamyk bardzo się ucieszył, że on, domowy kot, zachował się jak wojownik.
Parę wojowników, jednym z nich był Tygrysia Pręga, miauknęło z aprobatą, ale reszta nic nie powiedziała.
- Musimy uważać. Niedługo zgromadzenie, wszystkiego się dowiemy. - po tych słowach Słoneczna Gwiazda zakończyła przemówienie.
Kamyk poszedł do legowiska uczniów i tam zobaczył Czarną Łapę.
- Brawo Skalista Łapo! - pochwalił go - Martwiłem się o ciebie! Nie wiedziałem, że umiesz walczyć.
- Ja też nie! Po prostu coś mi powiedziało, że muszę to zrobić. Może miałem jakiś przodków?
- Być może. - Do legowiska przyszła Lukrecjowa Łapa - Też, muszę przyznać, ze nie spodziewałam się tego po tobie. Mimo, że jesteś domowym kotem - tu prychnęła ze złością - świetnie sobie poradziłeś.
Potem kiedy koty już poszły spać Czarna Łapa szepnął do Skalistej Łapy.
- Słyszałeś ją!? Była zła, że przyznaje nam rację. Myślę, że gdybym tylko ja i przywódczyni widzielibyśmy twoją walkę, uważała by, że się pomyliliśmy.
- Tak. Jej siostra jest dużo milsza. Szkoda, że to nie Akacjowa Łapa, śpi z nami w legowisku.
- Tak, no ale już nie mogą się zamienić - wyjaśnił Czarna Łapa.
- Aha, nie wiedziałem... - Kamyk ziewnął i obaj przyjaciele poszli spać.
Skalistej Łapie śniło się, że upolował ptaka. Zaniósł go Akacjowej Łapie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro