Prolog
Mała szara kuleczka bawiła się ze swoim czarno-białym bratem w udawane zapasy. Skoczyła na niego i przeturlali się po kamiennym chodniku. Nagle szara kuleczka przygniotła czarno-białego kocurka do ziemi i miałknęła triumfalnie.
- Natępnym razem nie przeciwstawiaj się wielkiej Lin, przywódczyni najpotężniejszego klanu na świecie.- miałknęła
- Dobrze, wielka Lin. Klan Bieli oddaje Ci połowę swojego terytorium.- pisnął udawanym przerażeniem kocurek.
Nagle Lin zauważyła sporego czarnego kota z niebieskimi oczami i z obrożą wysadzaną kłami i zębami wchodzącego do ciemnego zauku zarezerwowanego dla niej, jej brata i jej mamy.
Podszedł do ich mamy która leżała w jakimś kartonie i liznął rudą kotkę między uszami.
- Dzień dobry Lilio. Widzę, że nasze kociaki już potrafią dobrze walczyć.-
Miałknął stalowym głosem, jednak gdzieś w środku było czuć jego ciepło
- Oczywiście Biczu. - Miałknęła czułym głosem Lilia.
- Czuję, że zostaną wspaniałymi wojownikami Klanu Krwi. A mój syn przywódcą.
"Co?! To niesprawiedliwe! Ja powinnam zostać przywódczynią a nie ta, ta... Ta kupa futra o mysim móżdżku! I pewnego dnia tak się stanie". Obiecała sobie Lin.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro