Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

- Migoczące Futro? Mysi Ogonie? Szybko! - Do legowiska wpadł Paprociowe Oko.
- Co się dzieje? - Spokojnym i zaspany głosem odpowiedziała Mysi Ogon.
- To już! Koniczynowe Futro! Żłobek! Kociaki! - Tylko tyle udało mu się wydukać.
Migoczące Futro poderwała się.
- Mysi Ogonie, weź zioła. Ja pójdę sprawdzić czy wszystko dobrze.
Minęło pięć księżycy od kiedy Koniczynowe Futro i Czerwona Iskra przeniosły się do żłobka. Gdy medyczka weszła do żłobka było tam tłoczno jak nigdy. Cała czwórka kociaków Czerwonej Iskry pałętała się pod nogami.
- Różyczko, Patyczku, Tygrysku i Trzmielku! Co wy do Klanu Gwiazdy robicie?! Macie przepuścić Migoczące Futro! - Matka była wyraźnie zdenerwowana. - Paprociowe Oko, mógłbyś je wyprowadzić?
- Ale...
- Idź, Paprociowe Oko, nasze kociaki będą śliczne, ale ty nie możesz się denerwować. - Koniczynowe Futro spojrzała na partnera, a on wyszedł razem z kociakami ze żłobka.
- Wszystko jest dobrze. Mysi Ogon zaraz przyjdzie z ziołami.
Koniczynowe Futro pokiwała głową, a w oczach lśnił jej blask ulgi.
- Czerwona Iskro, Migoczące Futro. Będziecie wylizywać kociaki. Ty, Koniczynowe Futro staraj być się najspokojnie...
- Idzie pierwszy kociak! - Zawołała Migoczące Futro.
- Świetnie. Bardzo dobrze. Dalej, maluchu!
Kociak wyszedł i pisnął.
- Oddycha! - Czerwona Iskra i tak go wzięła i zaczęła lizać długimi przeciągnięciami języka.
- Jeszcze jeden! Dalej, mała! Tak! Świetnie!
- Masz Migoczące Futro, postaraj się! Ten jeszcze nie oddycha!
Długimi przeciągnięciami języka medyczka lizała koteczkę. Nagle usłyszała malutki oddech.
- Udało się, Koniczynowe Futro! Masz dwa zdrowe kociaki!
- Paprociowe Oko? - Karmicielka o zielonych oczach ochrypniętym głosem zawołała partnera.
- Są śliczne. - Mruknął gdy wszedł.
- To Chmurka. - Powiedziała wskazując koteczkę.
- Niech to będzie Prążek. - Wskazał nosem na szarego kociaka w pręgi.
Partnerzy zetknęli się nosami, a medyczki wyszły ze żłobka.
- Ciekawe które... - Wymruczała jeszcze starsza medyczka.
Które co?

No ja przepraszam za tak krótkie, ale nie mam pomysłów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro