Rozdział 5
Wiewiórcza Łapa
Wiewiórcza Łapa obudziła się, następnie podniosła i patrzy, a w legowisku nie ma żadnego ucznia. Nie zauważając zbiorowiska na polanie poszła do legowiska wojownika. Wchodzi, a tam śpi zwinięty w kulkę tylko jeden wojownik. Ten kot miał gęste, długie jasnorude futro, a łapki były zakończone białymi skarpetkami. Kotka nie mogła sobie przypomnieć kto to więc po prostu wyszła z legowiska i wtedy. Nagle zauważyła, że na polanie jest zebranie klanu. „Przegapiłam zebranie klanu"- zmartwiła się. Rozejrzała się, nie było przywódcy. „A może jednak nie"- pomyślała. W tym samym momencie na Wielki Głaz wskoczył przywódca i wypowiedział słowa:
-Niech wszystkie koty dość duże by samodzielnie polować zbiorą się pod Wysokim Głazem na spotkanie klanu!
Wszyscy się już tu znajdowali więc nie wiadomo po co to zawołał. „Może dla reguły".
-Zbieramy się tu, bo mam dla was ważną informację.
Koty zaczęły szeptać do siebie co wywołało nie mały hałas.
-Mglista Sadzawko, Złota Chmuro przyprowadźcie kociaki.
Karmicielki szybko weszły do żłobka, a po chwili wyszły z kociakami.
-Z racji tego, że nasz klan musi się przygotować do bitew, których duża ilość może nastąpić teraz, bo jest aktualnie pora zielonych liści dziś zostanie przeprowadzony trening, porządny trening. Za chwilę podzielę wszystkich i udacie się w wyznaczone miejsca.
-Deszczowa Gwiazdo, po co miałyśmy przyprowadzić kociaki?- spytała Złota Chmura.
-Zaraz się dowiecie- odparł przywódca.- Więc kociaki i uczniowie pójdą z Wierzbową Bryzą i Rwącym Potokiem do Piaszczystej Kotliny. Dołączą do nich Popielata Pręga, Słoneczna Sosna i Gruszkowa Sadzawka. Wojownicy, Liliowy Połysk, Złota Chmura i Mglista Sadzawka pójdą wraz z Szarą Sadzawką, a do Pierzastej Bryzy przyjdzie Ciemna Plama. Idźcie się przygotować do treningu, a ja porozmawiam z tymczasowymi mentorami.
Wiewiórcza Łapa poszła do sterty zwierzyny, wzięła sobie nornicę i szybko ją zjadła, a następnie czekała na trening. „Mam nadzieję, że będzie ciekawie". Wierzbowa Bryza przyszła, a za nią Rwący Potok z trójką kociaków. Jak wszyscy się zebrali ruszyliśmy. Gdy doszliśmy do kotliny usiedliśmy dookoła zastępczyni i wojownika. Jasna szara kotka zaczęła:
-Musimy poćwiczyć techniki walki, a także trochę porozmawiamy o tym co uważacie o walce, o walce z innymi klanami i tak dalej. A więc zacznijmy, co uważacie o walce?
-Mogę ja?!- spytała Różana Łapa.
-Jasne.
-Ja uważam, że walka jest dobra jeśli jest wywołana przez ważny, konkretny powód.
-Dziękuję, to może Wiewiórcza Łapa.
-Uważam, że walka jest fajna, że jest to ciekawa rozrywka. Lecz musi być jakiś powód, bo bez niego nie byłoby sensu- odezwała się ciemnoruda kotka. Jeszcze kilka kotów się wypowiedziało.
-Wiewiórcza Łapo, co uważasz o walce z innymi klanami?
-No nie wiem, jest spoko- odparła kotka. Wiewiórcza Łapa siedziała i zastanawiała się nad czymś, sama nie wie czym. Nagle wpadł jej pomysł do głowy tak wspaniały, że aż podskoczyła.
-Co się stało Wiewiórcza Łapo?- spytała Wierzbowa Bryza.
-Em... ja wpadłam na pomysł- odparła niepewnie.
-Jaki?- dopytywała zastępczyni.
-No to tak, jak idziemy na bitwę z innymi klanami to możemy śpiewać piosenkę dla otuchy.
-Okej, ale jaki tekst i melodia?
-Wymyśliłam takie coś. Tak, tak koty, idziemy na wojne- zanuciła.
-Jak ma to dodać otuchy?- spytała zastępczyni. Wszyscy zaczęli gadać co oni uważają. Nagle ktoś powiedział:
-Mojemu mentorowi to na pewno doda otuchy.
Dalej było słychać gadanie uczniów i kociaków.
-Dobra, cisza!- krzyknęła zastępczyni.- dobierzcie się w pary.
Zachód dobrał się z Bluszczką, Różana Łapa z Płomykiem. Liściasta Łapa ustaliła, że będzie z Makową Łapą.
-Makowa Łapo- odezwał się Dereszowa Łapa.- Razem w parze?
-Nie, jestem w parze z Liściastą Łapą- odpowiedziała kotka.
Widać było, że Liściasta Łapa zauważyła, iż Makowa Łapa podoba się kocurowi, więc miauknęła:
-Oh, przepraszam cię Makowa Łapo, ale nie mogę być z tobą, bo sobie przepomnialam, że umawiałam się z Gruszkową Sadzawką.
Liściasta Łapa machnęła ogonem do Gruszkowej Sadzawki by ta wiedziała, że ma jej nie wydać.
-Ale miałyśmy być razem- powiedziała z wyrzutem Makowa Łapa.
-Ale umówiłam się z Gruszkową Sadzawką wcześniej.
-No dobra, będę z tobą Dereszowa Łapo.
Do Wiewiórczej Łapy podeszło dwóch kocurów.
-Wiewiórcza Łapo, będziesz ze mną w parze?- spytali w tym samym czasie.
-Em... a czemu mam być z jednym z was, a nie- zaczęła ciemnoruda kotka.
-A nie z kim?- spytał przystojny jasnorudy kocur.
-A, zapomniałam, że wszystkie są zajęte. Ale na dodatek nie znam waszych imion!
-Nie krzycz tak, ja jestem Słoneczna Sosna, a to jest mój brat Popielata Pręga.
-Jak mam wybrać jednego z was, obaj zadaliście to samo pytanie.
-No wiesz, ja jestem od niego lepszy- mruknął Słoneczna Sosna i wypiął się dumnie.
-Nie prawda- powiedział jego brat.
-A nie możecie być razem w parze?!
-A wtedy ty z kim będziesz?- spytał znowu Słoneczna Sosna.
-Em, nie wiem.
-Już dobraliście się w pary?- spytała Wierzbowa Bryza.
-Nie!- krzyknęła Wiewiórcza Łapa.
-No to tak, Słoneczna Sosna jest z Wiewiórczą Łapą, a Popielata Pręga z Rwącym Potokiem.
Oczy Słonecznej Sosny błysnęły, a Wiewiórcza Łapa przewaliła swoimi.
-Dobra więc zacznijcie walczyć, tylko pamiętajcie bez pazurów.
Ciemnoruda uczennica natychmiastowo naskoczyła na Słoneczną Sosne, a on ją zrzucił.
-To niesprawiedliwe, ty jesteś silniejszy- narzekała.
-A ty jesteś mniejsza- odpowiedział wojownik.
-No i co z tego?
-To, że możesz dużo więcej ruchów wykonać. Walka nie polega na używaniu dużej ilości siły.
-O..., jaki ty mądry- przedrzeźniała go.
-No wiesz, jestem zdecydowanie mądrzejszy od ciebie.
-Yhm, napewno.
-No, tak. A co tam u ciebie?
-Nie mieliśmy walczyć?
-Po pierwsze nie odpowiada się pytaniem na pytanie, po drugie nie zwraca na nas uwagi.
-Słoneczna Sosno, nie wiem czy wiesz ale ja was przez cały ten czas obserwuję i słucham- miauknęła zastępczyni prawie że zamykając buzie kocurowi.
-Em... chyba musimy walczyć, ale oczywiście przy tym też gadać.
Zaatakował Wiewiórczą Łapę powtarzając swoje pytanie:
-To co tam u ciebie?
Kotka się odsunęła kawałek przy tym robiąc unik.
-Dobrze, a u ciebie?- odpowiedziała.
-Trochę nudno. Ile księżycy już jesteś uczennicą?- miauknął i znowu zaatakował kotkę.
-Dwa księżyce, a ty ile jesteś wojownikiem?- zrobiła unik i tym razem ona zaatakowała.
-Piętnaście wschodów słońca.
Nie zdążył zrobić uniku więc kotka wylądowała na jego grzbiecie.
-Nie podrap mnie tylko, słyszałem o twoich wyczynach.
-Nie podrapię- skłamała i delikatnie wbiła pazury w barki kocura.
-Ty kłamczucho!- syknął.
-Nie mów tak o mnie- znowu wbiła pazury, tym razem mocniej. Kocur się wkurzył, zrzucił ją z siebie i przyszpilił do ziemi.
-Oj, nie wkurzaj się...- miauknęła Wiewiórcza Łapa.
-Jak mam być spokojny jeśli ty używasz pazurów!- krzyknął.
-Ciiii...- uciszała go.
-Kto używa pazurów?!Wiewiórcza Łapa?!- spytała Wierzbowa Bryza.
-Nie, nikt. My tylko rozmawiamy- odparła dalej przygnieciona kotka. Zaczęła się poruszać by następnie wyślizgnąć się spod wojownika.- No i co?
-Nie nadługo- mruknął Słoneczna Sosna i naskoczył na uczennicę, poturlaliby się po ziemi i wylądowali na ziemi leżąc obok siebie.
-Zmęczyłam się.
-Ja też.
-Dobra, koniec treningu! Wracamy do obozu- rozkazała zastępczyni. Ruszyli do obozu. Wiewiórcza Łapa zmęczona włóczyła się za resztą grupy.
-Wiewiórcza Łapo przyśpiesz trochę- miauknął Słoneczna Sosna.
-Jestem zmęczona!- jęknęła kotka. Kocur podszedł do niej i pomógł jej iść. Gdy dotarli wkońcu do obozu uczennica wraz z wojownikiem wzięli sobie po myszy ze sterty zwierzyny i usiedli przy legowisku wojowników by w spokoju zjeść.
-Podobało ci się?- spytał żółtooki kocur.
-No, nawet nie było źle- odparła kotka.
-Mi się bardzo podobało, bo mogłem z tobą pogadać.
-O, wojownicy wrócili, a tak wogule to dlaczego ty nie byłeś z wojownikami tylko z uczniami i kociakami?
-Sam nie wiem, może dlatego bo jestem młodym wojownikiem.
-Może. Idę się spytać Burzowego Pazura co jutro na treningu, a może jakiś patrol- miauknęła kotka i dodała bardzo cicho tak, że kocur nie miał szans usłyszeć.- Mam nadzieję, że z tobą.
Ruszyła do swojego mentora poczekała chwilę bo rozmawiał z jakimś wojownikiem i zaczęła:
-Burzowy Pazurze, co jutro będziemy robić?
-Nie odzywaj się do mnie- mruknął „obrażony?” wojownik.
-Co się stało?
-Powinnaś wiedzieć. Przypomnij sobie co powiedziałaś na treningu z zastępczynią.
Łzy zaczęły kotce lecieć z oczu, nie wiedziała o co mentorowi chodzi.
-Ale o co chodzi? Ja nic złego nie powiedziałam.
-Dowiedziałem się od Rwącego Potoku o wszystkim co o mnie mówiłaś.
-Ale ja nic o tobie nie mówiłam, nie wiem o co ci chodzi.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Nie, nie wiem.
Łzy coraz bardziej lały się z zielonych oczu Wiewiórczej Łapy. Właśnie była oskarżana o coś czego nie zrobiła.
-Nie chcę z tobą teraz rozmawiać. Zapewne spotkamy się u Deszczowej Gwiazdy.
-Ale Burzowy Pazurze...
-Nie rozmawiam z tobą.
Kotka z łzami spływającymi po policzkach poszła do Słonecznej Sosny. Była załamana, chciała teraz tylko wtulić się w miękkie futro jakiegokolwiek kota. Podeszła do kocura i natychmiastowo wtuliła się w niego.
-Wiewiórcza Łapo, co się stało?- spytał cicho. Kotka cicho łkała nie odrywając się od wojownika. Siedzieli tak dosyć długo, uczennica usiadła obok swojego kolegi i opowiedziała mu o wszystkim. Nagle ktoś podszedł do nich, była to Liściasta Łapa, spojrzała na siostrę i powiedziała:
-Wiewiórcza Łapo, Deszczowa Gwiazda cię wzywa. Mówi, że to pilne i masz natychmiast przyjść. Nie wiem o co chodzi ale widać, że jest wkurzony.
Ciemnoruda uczennica wzięła głęboki oddech i miauknęła:
-Okej.
-Pójść z tobą?- spytał Słoneczna Sosna.
-Jeśli chcesz...
Ruszyła wraz z kocurem do legowiska przywódcy, ale przed wejściem zatrzymała go ogonem.
-Lepiej tam nie wchodź. Deszczowa Gwiazdo, przyszłam.
-Wchodź- odparł przywódca, kotka uspokoiła się i weszła.
-Po co miałam przyjść?- zauważyła Burzowego Pazura.
-Usiądź i przypomnij sobie co powiedziałaś na treningu- mruknął Deszczowa Gwiazda.
-Właśnie problem w tym, że ja nic złego nie powiedziałam- kotka próbowała zachować spokój.
-Jak nie jak tak?! Rwący Potok wszystko mi powiedział, nie kłamałby.
-Ale mógł się pomylić, bo ktoś inny mógł to powiedzieć.
-Nie możliwe.
-Możliwe- kotka zaczęła płakać.- Dlaczego mam być oskarżona o coś czego nie zrobiłam?
-Zrobiłaś to, ja to dobrze wiem. Znam twoje możliwości.
-Jak mam udowodnić moją niwinność?
-Nie dasz rady tego udowodnić, bo to zrobiłaś więc nie masz dowodów na to, że tego nie zrobiłaś.
-A co jeśli będę miała świadków?
-No to zobaczymy. Możesz iść.
Wiewiórcza Łapa wyszła z legowiska przywódcy przed którym stał Słoneczna Sosna i grzebał łapą w ziemi. Podniósł głowę i spytał:
-I co?
-Nic, muszę znaleźć świadków którzy potwierdzą moje zdanie.
-Zaraz wracam- miauknął wojownik i szybko wszedł do legowiska przywódcy, a po chwili wrócił.- Już masz jednego świadka. Powiedziałem Deszczowej Gwieździe o wszystkim.
-Dziękuję.
Kotka wraz z Słoneczną Sosną po pytała wszystkich którzy byli na treningu z Wierzbową Bryzą i powysyłała ich do przywódcy by wszystko powiedzieli.
Gdy Wiewiórcza Łapa wraz z Słoneczną Sosną rozmawiali zjadając na spułe kosa podszedł do kotki przywódca i oznajmił:
-Wiwiórcza Łapo jesteś niewinna, nie zostaniesz ukarana, bo tego nie zrobiłaś. Miałem ci przekazać od Burzowego Pazura, że jutro idziesz na patrol poranny, ale bez niego z jakimś innym wojownikiem który na ten jeden dzień będzie twoim mentorem.
Kotka pożegnała się z Słoneczną Sosną, przywódcą i poszła spać. Oczywiście przed zaśnięcie wykonała pielęgnację czyli umyła całe swoje futro.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro