17. Wielki finał
-Ludziska! To Pacyfika! Ona ma coś wspólnego z Billem! Tak wychodzi z tych liter! Co prawda brakuje jednej...ale to na pewno ona!-zaczęła Wendy.
-Co?! Nie! Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła!-sprzeciwiła się Pacyfika.
-W takim razie się przekonajmy i chodźmy do twojego umysłu, jeśli nic nie ukrywasz!-stwierdził Ford.
-No...okay...-zgodziła się blondynka i cała ekipa weszła do jej umysłu.
Gdy weszli do jej umysłu zobaczyli swojego trójkątnego "przyjaciela" i Mabel. Siedziała i płakała uwięziona w klatce.
-No, no, nieźle się spisaliście Północni!-powiedział Bill.
-Chwila...co? Północni? Czyli to prawda, że masz z tym coś wspólnego, Pacyfika?-odpowiedział Dipper.
-Cóż...powiedzmy, że zawarłem pakt z panem Prestonem, że znów będą bogaci w zamian za to, że przyprowadzi wszystkich z mojego okręgu tutaj, bym mógł was wszystkich usunąć za jednym razem, a Pacyfika była jedynie pomocnikiem, aby skłócić Mabel i Dippera, bo póki byli pogodzeni nie mogłem się wydostać z umysłu Stanleya, bo trzymała mnie tam jakimś cudem ich więź, fajnie, nie? Szóstak, tak przy okazji, nie wiem czy się skapnąłeś, ale już nie masz przy sobie broni na mnie. Pan Preston naprawdę świetnie umie wykradać różne rzeczy!-wyjaśnił Bill i ojciec z córką stanęli przy jego boku.
-Ty!-wykrzyknął Dipper i wskazał palcem na Pacyfikę.-Ufałem ci, a ty mnie tak podle wykorzystałaś, a na dodatek przez ciebie porwano moją siostrę! Jak mogłem tak się nabrać?! Nie zmieniłaś się! Jesteś jeszcze nawet sto razy gorsza! Te słowa, że mnie kochasz to też były kłamstwa? Ciekawe po co to mówiłaś, skoro już spełniłaś swój cel!
-Dipper...to nie tak! Moi rodzice mnie zmusili, żebym to zrobiła! Ja wcale taka nie jestem! Naprawdę cię kocham!-zarzekała Pacyfika.
-Weź już się zamknij, farbowana blondyno! Twoje przeprosiny nic nie dadzą!-oburzył się chłopak.
-Przestańcie już się kłócić jak w jakimś paradokumencie, i tak zaraz zginiecie!-rzekł Bill.
-Chwila...w grę nie wchodziło, żebym dostarczył ci Pacyfikę!-powiedział ojciec Pacyfiki.
-Powiedziałem, że masz dostarczyć mi wszystkich z mojego okręgu, a twoja córka też w nim jest, więc...
W tym momencie Ford strzelił Billowi w oko strzałą z kuszy.
-Ała! Moje oko! Nic nie widzę!
-Szybko! Uciekajmy stąd!-krzyknął bohater i wydostał Mabel z klatki.
Wszyscy uciekli do jakiegoś innego pokoju w umyśle Pacyfiki. Było to takie jakby kino, gdzie był ogromny telewizor i tam odtwarzały się wszystkie sny Pacyfiki.
-A wy po co tu przylazliście?! Przecież jesteście po stronie Billa!-zwrócił się Dipper do Północnych.
-Byliśmy, ale on chce też mnie zabić!-odpowiedziała Pacyfika.
-Aha! No jasne! Bo jak już chodzi o ciebie to się tym przejmujesz, tak?!
-Dipper...to wcale nie tak! Ja nie wiedziałam co on chce zrobić!
-Dobra, stop!-przerwał im Ford.-Wiem, że jesteś na nią zły Dipper, ale musimy jak najszybciej pokonać Billa! Nie mamy już broni, więc musimy inaczej go pokonać.
Stanford wyjął spray z kieszeni Robbiego i narysował koło Billa, w kolejności:
Stanford, Stanley, Soos, Pacyfika, Mabel, Dipper, Wendy, Robbie, Fiddleford oraz Gideon.
(Kolejność nie miała znaczenia)
-Dobra, teraz szybko stajemy na swoich znakach!
Każdy stanął na swoim znaku i złapał się ze swoimi sąsiadami za ręce, z wyjątkiem Mabel.
-Mabel! Szybko! Złap się za rękę z Pacyfiką!-rozkazał Ford.
Szatynka przez chwilę wahała się, jednak chwyciła blondynkę za rękę. W międzyczasie Bill wleciał do pokoju, w którym się znajdowali. Zanim zdążył coś powiedzieć i zrobić, Stanford wypowiedział jakieś zaklęcie, przez które Bill rozpłynął się i pozostała z niego mokra plama, a cały świat, a którym znajdowała się cała ekipa zmienił się w pokój Dippera i Mabel.
-Mabel! Strasznie cię przepraszam za to co mówiłem! Wybaczysz mi?-wykrzyknął Dipper i podbiegł przytulić swoją siostrę.
-Oczywiście, braciszku-odpowiedziała i odwzajemniła uścisk.
-Eee...no, ten tego...chciałam was wszystkich przeprosić. To co zrobiłam było strasznie złe i żałuję tego, wybaczycie mi?-ogłosiła Pacyfika.
-Myślę, że to twój ojciec powinien nas przeprosić, bo robiłaś to pod jego presją. Na pewno o tym nie zapomnimy, ale staraj się być po prostu lepszym człowiekiem-oznajmił Ford.
-Tak...ja również przepraszam, on musiał mnie zahipnotyzować-dodał Preston.
Nastąpiła chwila pojednania wszystkich. Wiadomo-nigdy nie zapomni się czegoś, co mogło zranić ciebie lub bliską ci osobę, ale jednak wszyscy pozostali pogodzeni. Cóż...to dopiero początek wakacji, a na tym kończy się ta historia...chociaż, może pojawi się jeszcze jakaś opowieść na moim profilu, na którym zobaczycie dalsze losy bohaterów? Zaobserwujcie mnie po więcej ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro