12. Nie zawiodę Cię, Mabel
Lecieli przez chwilę przez jakiś żółty wir aż wylądowali w Wodogrzmotach Małych...ale innych. Świat ten był szary i brak było tam jakiejkolwiek żywej duszy...no może oprócz McGucketa, który machał do całej grupy, a po chwili do niej przybiegł.
-Stary McGucket? Co ty tutaj robisz?-zapytał Dipper.
-Ten żółty trójkąt otworzył jakiś portal i tak się tu dostałem! Tak samo jak Robbie i Gideon!-odpowiedział mężczyzna, a za nim pojawili się wspomniani chłopcy.
-Dziwne...dlaczego Bill chciałby sprowadzić też tu was?-powiedział Stanford.
-Chwila, czy to nie wszystkie osoby z koła? To trochę głupie, ale...może on chce żebyśmy go pokonali?-stwierdziła Pacyfika.
-Moglibyśmy tak go pokonać, ale jeszcze nie ma z nami Mabel-odparł Dipper.
-Aa no tak...jeszcze ta głupia Mabel...-wymamrotała pod nosem blondynka.
-Głupia? Myślałam, że między wami już wszystko okay!-spytała Wendy.
-Wiecie no...nie oszukujmy się! Mabel mnie nie cierpi, a jeśli ona do mnie nie ma szacunku to ja do niej też nie!
-Mądra dziewczynka-Preston poczochrał Pacyfikę po głowie.
-Każdy zasługuje na szacunek oprócz ciebie, blondi!-wykrzyknęła Grenda.
-Błagam! Nie kłóćcie się teraz! Przeze mnie Mabel tutaj trafiła, więc teraz próbuję to naprawić, ale wy tylko mi przeszkadzacie!-stwierdził Dipper.
-Dobrze...a więc, Fiddleford, wiesz może jak działa ten świat?-zapytał Ford.
-Z tego co zdążyłem tutaj zauważyć to w każdym domu jest umysł właściciela, a jeśli mieszka tam więcej niż jedna osoba to liczą się tam pokoje i widzi się umysł ich właściciela.
-Pewnie Mabel będzie w czyimś umyśle!-zauważył Dipper.
-Zapewne tak, ale w takim razie musimy przejść domy wszystkich osób!-odparł Ford.
-No to zaczynajmy...Tajemnicza chata na początek?-rzekł Dipper.
Każdy ruszył w kierunku Tajemniczej Chaty, a w myślach Dippera ciągle przewijało się tylko jedno zdanie:
"Nie zawiodę cię, Mabel".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro